Osobiście Clannada i ogólnie Key kocham najbardziej właśnie za to umiejętne okazywanie "życia codziennego", jak to ładnie ująłeś. Osobiście chciałbym żeby cała seria tak wyglądała - zwykłe ludzkie codzienne dramaty i problemy. Przez ostatnie odcinki przelatywałem z wypiekami na twarzy, bardzo żałując gdy się kończyły.
Zaś co do Toradory! - niech moja grupka wyda wreszcie 10 odcinek! Już 12 na horyzoncie, wszyscy mówią coś o niesamowitych zwrotach akcji, a ja wciąż stoję na 9, shit. Bardzo przepraszam, ale musiałem się gdzieś wyżalić.