Pierwszy ep
Tokyo Magnitude - świat (i rodzina - zapracowani rodzice i młodszy brat z ADHD, skąd ja to znam...) widziany oczami dorastającej dziewczynki. Zazwyczaj nie oglądam nowości, filmów katastroficznych ani opowiastek o dorastaniu, ale w tym akurat wypadku skłonny jestem uczynić wyjątek
Kreska i animacja ogólnie ok (lekko przywodzi na myśl Dennou Coil), jedynie postaci na drugim/trzecim planie mogłyby być nieco bardziej szczegółowe. Opening to, jak to często ostatnio bywa, kiczowaty, mocno gitarowy jrock, okraszony jednak ciekawymi statycznymi szkicami miasta. W sumie pozytywne wrażenie. Ending - prościutka animacja z lepiej dopasowaną piosenką.
Jeśli w dalszych odcinkach nie dojdzie do dramatycznego pogorszenia, biorę