tak zupełnie na marginesie - wszystkie mądre posty powyżej pisał mój chłop, który jest śmierdzącym leniem i nie chce mu się przelogowywać.
Noli, w przeciwieństwie do WSZYSTKICH anime, gdzie główny bohater jest irytujacym smarkaczem tutaj ma to dokładne uzasadnienie - przede wszystkim jego pamięć zaczyna się od 7 roku życia, po tym, jak został porwany przez Malkuth, a od tego czasu gnojek nigdy nie wyszedł poza rezydencję, a wszyscy trzęsą się nad nim jak nad zepsutym jajem. Też byś był taki upierdliwy. Poza tym - jako że ŻADNA z postaci nie jest tym, na kogo wygląda na początku... i to nie na takiej prostej zasadzie "bo on ma angsta tylko go ukrywa", oj, nie... Miodem tej opowieści jest to, ze wciaga powoli, a nie jak większość dzisiejszych serii, którym dobre pomysły kończą się w okolicy trzeciego odcinka, a w pierwszy ładują połowę budzetu, bo inaczej sie nie sprzeda.
Świat, w którym ludzkie życie dyktowane jest przez kawałek kamienia brzmi może nieciekawie (ah, ileż razy widzieliśmy proroctwo, które się spełnia i bohaterów, którzy z nim walczą). Bohaterowie żywcem wyciagnięci z typowego shounena, aż się niedobrze robi (mały krzykacz, dziewczyna, cool-type, przystojniak drugoplanowy, jakiś pluszak...). Fabuła jakaś dziwna, naciągana i nieciekawa.
A ja siedzę i rechoczę złośliwie, bo wiem, co się stanie za chwilę i jak ludzie będą na szybko "dozałatwiać" sobie kolejne odcinki. Jak nagle gra zrobi się popularna. Bo to nie jest ładne fantasy, gdzie ci dobrzy są dobrzy, a giną tylko ci, którzy na to zasługują. Będzie brud, krew i zdrada. Będzie niemożliwa miłość i nienawiść aż do kości.
a te 3.5 to będę Ci, noli, wypominać do końca życia.