Hellsing był pierwszym anime jakie widziałem (poza DB, Sailor Moon, Yattamanem i całą resztą serii, od których wszyscy zzaczynali
) i kiedy je oglądałem po raz pierwszy bardzo mi się podobało. A konkretnie to pierwsze 7 epizodów, czyli te trzymające się mangi. Później była już tendencja zniżkowa. W pierwszych odcinkach fabuła nie była co prawda zbyt oryginalna ani skomplikowana, ale seria miała Styl przez duże S, co było głównie zasługą świetnych postaci. Problem polega na tym, że wszystkie ciekawe postacie pochodziły z mangi (Anderson ponad wszystkich!), kiedy po 7 odcinku twórcy zaczęli improwizować z fabułą i bohaterami widoczny stał się brak preferencji do stworzenia serii w klimatach mangi. Chociaż nie można anime odmówić bardzo dobrej muzyki (mam obie płyty ^^) i niesamowitych walk. Tak, Hellsing zdecydowanie ma najlepsze walki jakie kiedykolwiek widziałem, zwłaszcza Alucard vs Megaświr (czyli Anderson).
Manga mi się podobała mi się dużo bardziej niż anime, ponieważ była bardziej humorystyczna (chociaż seria też była z lekkim przymrużeniem oka) i miała ciekawszą fabułę. Oklepaną, ale ciekawszą. No i postacie, które pojawiły się po drugim tomie (a w tym miejscu drogi mangi i anime się rozeszły) były równie dobre co początkowe. A humor Hirano jest naprawdę czasami rozbrajający, kiedy pod jakąś sceną walki dopisuje "Sorry, że w tym odcinku same dziadki" albo "Tym razem chyba trochę przesadziłem" pod Victorią z gigantyczną spluwą. Czekam na ósmy tom z niecierpliwością
Pierwszy odcinek OAV był przyjemny, acz brakowało mi w nim "tego czegoś". Grafika świetna, ale muzyka według mnie za wolna, zwłaszcza w czasie walk. Chociaż pojawiły się dwa rewelacyjne utwory - ten z trailera, nie pamiętam w którym miejscu odcinka on się pojawia, i chóralny ending.