Ej no! Nie róbmy z J.Ch tutaj Imperatora, wiecznie żyjącego nam panującego... A idea że oba te światy są w jednym wymiarze bardziej mi się podoba.. a co do tych 40K, to może po prostu był wielki magiczny booom czy co, i się świat odbił gdzieś w magicznym lustrze czy co tam wymyślisz, i poszedł swoim torem... Nie wiem zresztą
A co do przyszłości ras, to jest jedyny ból, no bo jak zrobić to, żeby Chaosu się wszyscy bali, ale żeby wszyscy przetrwali? No bo Armii raczej GW nie utnie, więc co...??
Imperium stanie się jak Kislev, z tą różnicą, że Imperialnym Praag będzie Wolfenburg - co go zniszczą, to odbudują potem. Zresztą WFB i WFRP teraz są bardzo powiązane, tam jest, że Najwyższy Kapłan Myrmidii szykuje jakąś krucjatę.
Bretonia i reszta państw nadal będzie żyć sobie spokojnie, tylko Skaveny i DE to ich problem...
Krasie, HE, WE - pomimo że ich mało, to armie mają takie same cały czas, z tym że 50%społeczeństwa je stanowi, ale co tam...
Wszelkie Chaosniaki się teraz zaczną napieprzać między sobą, winiąc się nawzajem za porażkę Burzy Chaosu, i będą to robiły tak długo, aż wyłonią najsilniejszego, który potem dwa razy dłużej będzie zbierał armie, ruszy z nimi na Imperium i go zdziwko chapnie, bo tyle czasu się tłukli, że każdy klocek Imperialnej Piechoty będzie miał po małym Helblasterze w detachmencie
A Lizaki odbuduję trochę świątyń, i teraz to one przejmą pałeczkę, w koncu spychając DE i Skaveny do defensywy, co spowoduje, że Nippon i Kitaj będą miały czas na odbudowę i powstaną jako nowe mocarstwa o strategicznym znaczeniu, wysyłając swoje armie na innych...