Moralnie z myślą artykułu się zgadzam. Tak być powinno - powinniśmy płacąc za film pośrednio wynagradzać trud jego twórców.
Ale argument, że ceny płyt drastycznie by spadły, gdyby nie było piractwa uważam za niezyt trafiony. A w każdym razie szybko by to nie nastąpiło.
Myślenie życzeniowe.
Dystrybutorzy tak czy siak bardziej byliby zainteresowani czerpaniem jak największych zysków (w końcu to ich praca), niż robieniem ludziom przyjemności niskimi cenami. Ceny mogłyby spaść po dłuższym czasie, dopiero wtedy, gdy uformowałaby się odpowiednio silna konkurencja, taki rynek regulująca. Póki co - przez długi, długi czas ceny byłyby takie same, z tej prostej przyczyny, że oczekiwania klientów co do cen byłyby niezmienne. Po co sobie za szybko psuć rynek?
Czemu podważam ten argument - spójrzcie na rynek w USA. Z ekonomicznego punktu widzenia, jest zbliżony do idealnej konkurencji. Wielu uczestników rynku, niewysokie bariery wejścia na rynek, duży wolumen sprzedaży. A ceny płyt DVD wyższe niż u nas. Mówiąc rzec jasna w kategoriach względnych, czyli porównując z cenami innych towarów - np żywności (należy uwzględnić różnicę poziomu zarobków).
A tak ogólnie - jest to trochę błędne koło. Jedni twierdzą, że muszą sprzedawać drogo, bo inaczej im się nie opłaca. Drudzy - nie zapłacą tyle, bo też im się nie opłaca. Ktoś pierwszy ruch wykonać powinien. Nagła zmiana mentalności jest niemożliwa.