Odświeżyłem sobie tomy 1-19, przypomniałem "Mangustę" i "Irinę", przeczytałem "Little Jones" i na początku miałem ten efekt:
Pomysł na postać reżysera zapewne niektórych polskich czytelników wzburzy
I to nawet nie przez to, że "pierwowzór" to Polak.
Po prostu niby sobie wcześniej uświadamiałem, że świat XIII jest inny niż nasz (nie Ci prezydenci
) ale nigdy wcześniej nie było tak jasno pokazane, jak wielkie te różnice są...
I trochę mi to wyglądało na początku na żerowanie na realnej tragedii realnego człowieka (tak trochę w stylu "Faktu").
teraz, na przysłowiowy drugi dzień, już patrzę przyjaźniejszym okiem, ale nadal jakiś tam dysonans odczuwam.
I rozumiem, ze seria ta jest po to, by obrócić nasze spojrzenie na oryginalną serię o 180 stopni i to mi się w niej podoba (szczególnie swego rodzaju rehabilitacja Kim Rowland), ale jeszcze przetrawić muszę rozwiązanie wątku Wittakera (czy jak to się pisze)
Nie do końca też mi wszystko leży z chronologią wydarzeń u Mangusty.
No bo to co pokazał Dorrison by znaczyło, że Irinę zwerbował już w trakcie trwania głównej serii. A wtedy Amos pracował już dla sędziego Allenby (czy jak to się pisze) i nie zajmował się terroryzmem (nawet nie wiem czy już nie przestał pracować dla FBI, ale nie chce mi się szukać) więc Ruscy nie mieli żadnego powodu by go wykańczać...
I jego pojawienie w Little Jones też mi nie leży. To co, FBI do takiej roboty zatrudnia kogoś za pomocą Ogłoszeń Drobnych? coś nie teges. na upartego pewnie wszystko się da wyjaśnić, ale wydaje mi się, że pomysł na to, by każdy kolejny odcinek pisał kto inny, będzie powodować tylko tyle, że takie rzeczy będą się nawarstwiać...
Krótko mówiąc komiks Little Jones sam w sobie fajny. Pomysł ciekawy (no, a co najmniej niestandardowy). Wykonanie też wysokiej jakości. I to tylko znów ja mam problem, który mi psuje czytanie...
Czyli powtórka seansu Mad Max: Fury Road. Damn It! Nie powinienem był iść na łączony seans z 1 i 2 częścią, to bym zapomniał, ze ostatni istniejący Interceptor już dawno został zniszczony. I zamiast się głowić o co cho może bym się skupił na akcji, to bym w połowie nie usnął...
no, ale mądry Sławek po szkodzie...