Czyli zapraszam do rozmowy o "Deszczu".
Ja dziś przeczytałem i zaraz po lekturze pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to: ale dziwny komiks.
Rysunki mi się średnio podobają, to fakt, ale strona fabularna po głębszym zastanowieniu bardzo mi podchodzi
SPOILER
Pozwole sobie pointerpretować zakończenie. Gdy na dachu zjawia się dziewczynka oraz Jakop, Annika i ich dzidzia. I świeci słońce. Ja odczytałem całą fabułę w ten sposób, że deszcz jest jedynie pretekstem do tego by dorośli ludzie zaczęli zachowywać się jak dzieci (lub jak wariaci - vide pastor). Niektórzy opierają się dłużej - Jakop, inni od razu "dziecinnieją" (ale nie jest to tu nacechowane pejoratywnie). Niektórzy swą dziecinność kryją za fasadą dorosłości. Gdy pada deszcz wszystko staje na głowie. Znikają priorytety, zastępuje je beztroska.
I teraz jak zrozumiałem koniec. Cały fragment z drogą dziewczynki w poszukiwaniu dzidziusia, to droga mająca odwrócić ten "nienormalny" stan rzeczy. Gdy wszyscy spotykają się na dachu i świeci słońce, wszystko wraca do normy, dzieci są na powrót dziećmi, lub dziećmi wciąż pozostają, ale dorosli dziećmi być przestają. Wszystko wraca do normy, acz to nie znaczy, że dorośli nie będą mieli poszerzonego horyzontu uczuć i otwarcia na inne rzeczy niz kariera, sprawy wagi państwowej etc.
Pamiętajcie, nikt się przecież nie utopił!
Koniec Spoilera.
Ciekaw jestem co Wy o tym sadzicie i jak rozumiecie ten komiks.
Przy okazji słowa uznania należą się Kulturze Gniewu za ładne wydanie.