(...) Komentarze?
Ta, jeden - Niech ich szlag. Egmont znaczy.
Zrozumiem, ze mozna sie pomylic, zrozumiem, ze takie rzeczy sie zdarzaja, ale nie ogarniam, jak wydawnictwo komiksowe, w ktorym pracuja specjalisci, moze przepuscic tak ewidenty blad. Ludzie, ktorzy pracuja "w" komiksie powinni znac okladki oryginalow przekladanych materialow. Spojrzmy prawdzie w oczy - taki blad to ta sama kategoria co isc do sklepu muzycznego i kupic krazek, dajmy na to Metallici, z okladka "Ride the lightning" a w srodku zastac "Kill 'em all".
Malo tego, po co klamac, ze niby wydawca amerykanski zyczyl sobie zeby wlasnie ta okladka byla? Egmont zawsze kladl laske na relacje z czytelnikami, ale traktowac ich jak dzieci, to juz inna sprawa. Wkurzylem sie.