Granice tego typu mają to do siebie. że zawsze są nieostre. Przykład - termin "wysoki". Notorycznie nieostry termin. jak ktośma 2,20 m. to na pewno jest wysoki. Jak ktoś ma metr, to na pewno wysoki nie jest. To na granicy pojawiają się przypadki sporne. Możesz albo ominąć to definicją projektującą - ta ma tą zaletę, że rozwiązuje problem, ale rzadko jest dla wszystkich zadowalająca, albo akceptujesz nieostrość i ufasz w kompetencje językowe (tu - w zdrowy rozsądek właśnie) graczy (w grę językową, lub w WFB).
IMHO to wszystko kwestia zdrowego rozsądku, chęci zabawy, nawet przy wysokiej stawce, i kompromisu. Zasady nie uwzględniaja tego, że któryś z graczy z piana na pysku walczy o punkty do ligi - wtedy zawsze będzie potrzebny bezstronny sędzia albo rzut na 4+. Oczywiście zawsze mozna wydać uściślenie typu "nie dostawiamy przeciwnika do walki, jeśli będzie się on musiał poruszyć na wiecej niż n cali, lub zablokuje x, albo wpadnie na y....." . Tylko po co? Będzie to dyskusyjne, a poza tym przesunie tylko problem na stopień wyżej - tzn. gracze będą robić z sędziego miarkę na nogach - czyli ten i tak będzie musiał stac im nad głową.
Bardzo mnie wzruszają w książce sformułowania typu "set up the terrain in a mutually agreeable way". To sporo mówi o tym, co chcieli osiągnąć autorzy, a czego spora część polskich graczy nie jest w stanie przyswoić.