Cudnie mi się czytało to egmontowskie wydanie "Skąd się bierze woda sodowa... i nie tylko". Rysunki delikatnie psychodeliczne, scenariusz, trochę bardziej niż delikatnie, absurdalny, jakość edytorska również nie bez znaczenia.
Komiksy Baranowskiego niesamowicie mnie odprężają. Autora "Bogiem" bym nie nazwał, ale "szamanem, który zna się na ziółkach" - na pewno.