Mam kilkanascie tytułów, do których regularnie wracam, np Imię Róży - Eco - przeczytane ze 20 razy
, podobnie z twórczością Howarda, niestety deysponuje tylko kilkoma tomami z Conanem więc też czytam je po kilka razy, o Sapkowskim nie wspominając, podobnie jak i opowiadaniach Pilipiuka ech Kuba Wędrowycz
Do moich kalsykó zaliczają się też książki Browna - ale póki co to jednej wracam z regularnością szwajcarskiego chronometru
czyli Anioły i Demony - kapitalnie napisana historia, do tego dorzucę jeszcze Mitologię Germańską - Szrejtera, i Bohuna Komudy - też już zaliczyłem ją kilkakrotnie
o swoim ulubionym Sitchinie jeszcze nie mówię, bo nie przeczytałem jeszcze do końca wszystkich jego książek.
Nie wiem jak to do końca jest, ale jak podchodzę po raz drugi czy trzeci do jakiejś książki, to staram się ją czytać i poznawać tak jakbym miał z nią kontakt po raz pierwszy, na pewno najistotniejsze role odgrywają tutaj fabuła i sposób napisania danej powieści..,. akuratnie czytam teraz bardzo fajną książkę fantasy dziejąca się w naszych czasach, Front burzowy - Księga I akt Harrego Dresdena Jima Butchera, bardzo przypominająca w klimacie powieści Chandlera, ale jakoś po raz ddrugi do niej tak szybko nie wrócę, może za jakiś miesiąc, pewnie później
, chociaż mam ochotę przeczytać wszystkie pozostałe tomy - ale żeby do nich często wracać to nie ma szans.
Odnośnie podejścia do książek nie sposób się nie zgodzić z Sumire i Paluliną