Bede bronil kandydatury Rorschacha.
Zgadzam sie, ma on swoje zasady, przestrzega ich nader skrupulatnie, ale to nie jest zaden argument. Nawet sztandarowe czarne charaktery maja swoje zelazne zasady, ktorch nie lamia (Lex Luthor, Magneto). A fakt, ze Comedian to byl zwykly bandzior i nieudacznik tez nie czyni go antybohaterem.
Antybohater jako postac bedaca przeciwnoscia bohatera komiksowego nie musi byc po zlej stronie prawa (choc, de facto, Rorschach jest,a tylko wydaje sie jemu, ze jest odwrotnie). To zachowanie, jakie postac prezentuje oraz pobudki, jakie nim kieruja. Rorschach nie robi tego wszystkiego by zbawic swiat. To morderca walczacy z przestepcami ich wlasnymi metodami nie dlatego, ze zmusza go do tego sytuacja, lecz z powodu zwyklego lubowania sie w tym. Nawet w sytuacji, gdy nie musi - zabije. Pojecie obiektywizmu jest mu obce, to czlowiek nie do przekonania. W kazdej sytuacji postapi zgodnie z wlasnymi przekonaniami, ktore uwaza za jedynie sluszne.
Rezultaty jego dzialan sa dwuznaczne moralnie (oglednie mowiac) i nie usprawiedliwi tego tlumaczenie "chcialem dobrze".
W pewnym sensie rowniez Batman jest dla mnie antybohaterem.
Dodatkowo, nie wiem, dlaczego mam czuc sympatie do antybohatera, aby go umiescic w tej kategorii.