Fakt z wielkim opóźnieniem, ale w końcu dostałem w swoje ręce czwarty album Jeża Jerzego z Egmontu czyli "Sciganego". Po nie do końca udanym eksperymencie jakim był "Egzorcysta" Jeż Jerzy wrócił do tego co tak lubimy czyli naszych zwariowanych czasów i naszych codziennych kłopotów. A wiec w albumie jest erotyka
[Jola! Jola!! Jola!!!], mocno czarny kryminał, walka z alkocholizmem, polityka (najlepszy kawałek albumu to moim zdaniem historyjka z mistrzem "samoobrony" Andrzejem L. Super i na czasie
, nasze nowe mniejszosci narodowe i róznice kulturalno/kulinarne oraz niespełnione marzenia autorów. Sam miód jak dla mnie. A swoja drogą jak szybko przelaciało pierwsze 10 lat Jeża.