Przede wszystkim polecam :Czarna Kompanię" Cooka. Sztandarowa pozycja! Cała seria jest wprost genialna! Potem "Malazańska księga poległych". W między czasie może przewinąć się R. A. Salvatore, no i oczywista "Nekroskop". Właściwie... wiem, że teraz wiele osób posądzi mnie o swoistą herezję, ale wiele książek z gatunku fantasy ma w sobie coś... co można uznać za mrok. Nie mówię oczywiście o jakiś książkach z gatunku choćby Lyonesse czy coś...
Właściwie... tu trzeba by uściślić, co się uznaje za dark fantasy, a co nie. Dla jednych może być dark fantasy coś w rodzaju choćby "Bożych Monarchii" (kto to uznał w wydawnictwie za dark fantazy to konia z rzędem za głupotę) a dla innych wcześniej przeze mnie wmieniona, sztandarowa już "Czarna Kompania".
I oczywista, trzeba jeszcze uściślić, jaki klimat ma się mówiąc o "dark fantasy". Jeśli mówimy o klimacie rodem z "Władcy Pierścieni" (nie obrażając klasyki), to wydaje mi się, że chodzi o zwykłe herioc fantasy, czyż nie? Ot, drużynka ma do wypełnienia wesołą
misję, która ciągnie się przez trzy tomy... Dobra, bo jeszcze mi się po uszach oberwie za obrażanie klasyki. Dla mnie dark fantasy musi mieć w sobie coś... zarówno mrocznego, niepokojącego jak i niezwykle rzeczywistego. Coś takiego, że jak się czyta takową lekturkę, nieomal widzi się wszystko, a gdy ktos przerwie nam delektowanie się, podskakujemy z sercem w gardle, mając wrażenie, że to coś z tej książki...
Ale... to oczywista moja opinia, inni mogą się z tym niezgadzać....
Nic no... tyle na razie, jak mi się przypomni kilka innych przyjemnych tytułów, to zajrzę tu...
Aaa... Zapomniałabm. "Kaine" również ma w sobie coś, co można by uznać za dark fantasy...