Greg Rucka i Queen & Conuntry, kilka komentarzy tytułem uzupełnienia i polemiki z przedmówcami:
Dzięki Panowie, chyba dam szansę Q&C, póki jeszcze są dostępne. Jeszcze sprawdzę Rucke w Zamieci, bo leżą te komiksy na półce i czekają na swoją kolej kilka lat...
Bardzo dobrze, bo właśnie od "Whiteout" trzeba zacząć, aby sporzeć na twórczość G. Rucka w Q&C z odpowiedniej perspektywy. Po pierwsze dwie części "Whiteout" są bardzo dobre względem scenariusza i świetnie narysowane. W pierwszym trejdzie mamy historię kryminalną, której nie powstydziłaby się A. Christie, z lodem w tle, jako naturalnym pomocnikiem bohaterów negatywnych. Trejd drugi to historia, w której ludzcy bohaterowie negatywni są jedynie pretekstem do przedstawienia głównego antagonisty człowieka na Antarktydzie, mianowicie, bezwzlędnego Lodu. (Nieco zawiodło mnie zakończenie, ale to szczegół.) Na podstawie lektury "Whiteouta" dowiadujemy się też, że Rucka fascynuje obraz silniej, dominującej babki i lubi je obsadzać rolach głównych swoich opowieści. Co więcej, w trejdzie 1.- "Zamieci" spotykamy też pierwowzór głównej bohaterki Q&C w postaci agentki SAS (jednak tutaj jak na razie w roli drugoplanowej).
Ja podobnie jak pioma będę polecał. Całym sercem. Fantastyczny komiks i gdy chodzi o komiks szpiegowski to jest po prostu absolutny top topów. Jak kogoś zniechęcają rysunki... to w pewnym momencie rysunki przejmuje Chris Samnee, który mimo, że nie jest jeszcze tak dobry jak teraz w Daredevil (czy Thor The Mighty Avenger) to już widać, że prezentuje dobry poziom. Póki w Polsce ktoś nie wyda komiksów Nathana Edmondsona to Q&C nie będzie miało u nas praktycznie żadnej konkurencji .
Też polecam, ale - w odróżnieniu od przedmówcy - jedynie połową serca. Przede wszystkim, 1. trejd stanowił dla mnie duże rozczarowanie (szczególnie w kontekście czytanego wcześniej "Whiteouta") zarówno pod względem warstwy graficznej, jak i scenariusza. Poźniej jest coraz lepiej, o czym za chwilę. Jeśli chodzi o rysunki w całym cyklu Q&C, to im dalej, to (zwykle) tym lepiej. Niemniej należy zauważyć, że każdy trejd (sklada sie 3 do 5 zeszytów) rysowany jest przez innego rysownika. W szczególności, wspomniany Samnee nie przejmuje serii jako takiej, a jedynie narysował 4 zeszyty tworzące trejda "Red Panda" w 2007 r., po którym to wyglada na to, że Q&C zdechło (choć status ma niby ongoing). Poniżej krótka (subiektywna) charkterystyka tego, co ukazało się u nas (kolejne trejdy):1. Fabuła trywialna (o ile dobrze pamiętam - jednowątkowa); dialogi żenujące; rysunki poprawne, ale nijakie.2. Fabuła nieco lepsza, acz nie porywająca, dwa główne wątki (w tym jeden "psychologiczny"); rysunki nieco lepsze; ciekawostką jest to, że jest 2 inkerów - w zeszycie 1. tusz nakładał O'Malley (ten od Lost at the see), w 2 pozostałych ktoś inny, tak czy owak, warto na to zwrócić uwagę, bo jest to bardzo pouczający przykład, jak praca inkera wpływa na ostateczny rezultat wizualny w komiksie. 3. Skok jakościowy pod wzgledem fabularnym, po dwutrejdowym otępieniu, synapsy Rucka w końcu połączyły się w opowiednio gęstą sieć neuronalną, zaś aksony radośnie zaczeły przewodzić impulsy o odpowiednio wysokim nateżeniu; w warstwie graficzenej też powiew świezości w postaci hiszpańskiego SD (który jednak nie każdemu przypadnie do gustu ze względu na jakby nie było realistyczną historię - mnie się podoba), w którym prawdziwe kobiety mają wąskie talie i duże cycki, zaś prawdziwi faceci - duże nosy.4. "Odtajnione" (3 spin-offy) - zdecydowanie najlepsze, co wyszło u nas ze świata Q&C, świetna fabuła (szczególnie historia 1. oraz 3., która nie jest autorstwa Rucka) oraz bardzo dobra, acz zrożnicowana grafika (w każdej opowieści inny rysownik, opowieść 1. rysował ten sam gość co trejda 2. i można zobaczyć jak udoskonalił swoje rzemiosło).