Autor Wątek: Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?  (Przeczytany 6097 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

gość1

  • Gość
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« dnia: Marzec 09, 2006, 03:35:06 pm »
Od dawien dawna zajmuje się FPS`ami i moje serce radowało się na wieść, że ponownie przyjdzie mi zagłębić się w świat Operation Flashpoint. Owa gra to jeden z dwóch tytułów pretendujących do miana: najlepszy symulator żołnierza. Drugim tytułem jest America`s Army: Operations. Na czym polega magia Operation Flashpoint? Przyjrzyjmy się bliżej konflktowi na archipelagu Malden. Zapraszam do lektury recenzji Edycji Platynowej tej gry i wyrażania swoich opinii.

***

  • Gość
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #1 dnia: Marzec 09, 2006, 06:00:32 pm »
Recenzji nie czytałem, bo mi się nie chciało :p Zobaczyłem tylko jakie plusy/minusy wypisałeś, trochę mnie zdziwiło, że do minusów zaliczyłeś grafikę... W końcu to nie recenzja nowej gry... To tak jakby zarzucać twórcom, że nie postarali się, aby gra ładnie wyglądała, a w końcu gra została wydana ładne kilka lat temu.

Pamiętam, gdy pierwszy raz grałem we Flashpoint'a... Wielka swoboda, mogę iść którędy chcę i mogę podróżować wszystkim, co znajdę.

Czerwoni atakują, chaotyczne wycofywanie się, słabo zorganizowane kontrataki. Co ja tu robię?! ;)
Razem z kolumną ciężarówek mój oddział wycofuje się. Coś poszło nie tak (nie pamiętam już co, dawno w to grałem :p ), razem z moim oddziałem idziemy doliną. Strzał, jeden z moich kolegów pada na ziemię. Kontakt! Żołnierze rozbiegają się, dowódca krzyczy jakieś rozkazy... Zachodzę Czerwonych od flanki, biegnę skrajem lasu, nagle wpadam na krzak. Nie, to nie krzak to snajper ;)

Z tego co pamiętam, to mój oddział został rozbity, przeżyłem tylko ja... Cudem...

Po "zwykłych" strzelankach gra, pod względem realizmu robi naprawdę duże wrażenie. To nie zabawa, jedna kula i giniesz. Snajperzy naprawdę wyglądają jak niewinne krzaczki, a wróg nie atakuje frontalnie. Czasem nawet nie wiesz, skąd strzelał zabójca. Wracając do misji, która tak dobrze zapadła mi w pamięci- to chyba pierwsza gra, gdzie można było zobaczyć prawidziwy las, las nie kilka drzewek na krzyż. W grze był dostępny 1 save na misję, ta ciągła niepewność. Szczególnie pierwsze misje, gdy to wróg miał przewagę.  Wszędzie krążyły patrole, las wcale nie był bezpieczniejszym miejscem, jak mi się z początku wydawało. Po 5 minutowej leśnej przechadzce usłyszałem jakieś kroki, Iwan...

Lubię symulatory, a ten był jednym z najlepszych symulatorów zwykłego żołdaka. Z niecierpliwością czekam na 2 część. Jednej rzeczy w tej grze nie lubię- zrobili ją Czesi ;)

gość1

  • Gość
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #2 dnia: Marzec 09, 2006, 07:01:26 pm »
jesli chodzi o grafike, to w momencie porownania jej do takich produkcji jak Red Faction, czy NOLF wypada co najmniej slabo. natomiast realizm zaliczylem do plusow i do minusow. jesli do gry siadzie poczatkujacy to szybko od niej odejdzie wlasnie ze wzgledu na realizm, ktory jest w sumie najwiekszym atutem tego tytulu. jedynie America`s Army posiada lepsza fizyke i wiekszy realizm, ale mozna sie tego spodziewac po produkcji 'by US Army' ^_=

***

  • Gość
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #3 dnia: Marzec 09, 2006, 08:51:09 pm »
Cytat: "Deathscythe aka coen"
jesli chodzi o grafike, to w momencie porownania jej do takich produkcji jak Red Faction, czy NOLF wypada co najmniej slabo. natomiast realizm zaliczylem do plusow i do minusow. jesli do gry siadzie poczatkujacy to szybko od niej odejdzie wlasnie ze wzgledu na realizm, ktory jest w sumie najwiekszym atutem tego tytulu.

Faktycznie... Teraz, gdy przejrzałem inne gry "tego rocznika", mogę się z Tobą zgodzić, Flashpoint prezentuje się trochę gorzej :)

O realizm nie będę się kłócił, po prostu po grę nie powinni sięgać Serious Sam'owie ;)

Orientuje się ktoś może, czy do gry istnieją jakieś mody przenoszące rozgrywkę w czasy II WŚ? Z chęcią pograłbym w coś takiego (Niemcami oczywiście ;) ) :) Szkoda, że rynek symulatorów IIWŚ ogranicza się tylko do samolotów :? Kto by nie chciał pojeździć np. Panterą... Ale kto wie, mieliśmy już T-72, to może ktoś wpadnie na pomysł stworzenia gry T-34 ;)

Właściwie OF, to nie był tylko symulator zwykłego żołnierza piechoty, w końcu mieliśmy przyjemność polatać helikopterem, pojeździć czołgiem... Nie wspominając o oddziałach specjalnych.
My name is Gastowsky. James Gastowsky
Misja, w której trzeba się było wkraść do obozu Rosjan i zniszczyć czołgi/art. pplot też była bardzo przyjemna. Ach ci dzielni tankiści popijający wódkę przy ognisku ;) O możliwości kradzieży jednej z maszyn nawet nie wspominam...

Offline ibn Erales

Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #4 dnia: Marzec 10, 2006, 08:38:33 am »
...tym bardziej, że ta misja diabelnie trudna była bez owej kradziezy...
Podobniez misja w której trzeba rozwalić kilka Hindów - gdybym nie rozjechał tej kompanii czerwonych przy pomocy medycznego bmp to nijak by mi nie poszła...


Co zas do realizmu i fizyki - gra imponowała, póki nie było pojazdów.
Pojazdy zachowywwały się bez mała jak kauczukowe piłeczki. Jak jechał jeden, nie było problemu, ale jak zdarzyło mi się taranowac stojący na ziemi helikopter to uhahałem się za wszystkie czasy.
A skoro już przy lotnictwie - helikoptery i samoloty zostały kompletnie skwaszone. Misje lotnicze należą do niezwykle trudnych. Nie tyle ze względu na opór przeciwnika, co na interfejs obsługi.

Czołgi się jeszcze jakoś broniły - choć to były raczej monotonne misje. Całość wedle schematu jedź-dobór celu-odłamkowym/ppanc ładuj-strzelaj-jedź...

Najfajniesze było oczywiście cięzkie życie piechura, misje u partyzantów, sabotaże - wszelkie mniejsze operacje, przy większych wszystko się działo błyskawicznie i absolutnie nic nie zależało od nas. Realistyczne? jasne. Zabawne? Mało.
Podobnież 'Resistance' - niby sympatyczne, ale niezwykle wysoki poziom trudności potrafił rozstroić człowieka zupełnie. Musze przyznac, ze akurat tam wszystkich misji nie udało mi się skończyć.

Absolutnym majstersztykiem jest misja w której jako jeniec musisz uciec z obozowiska czerwonych. Bez broni i bez mapy musisz dotrzeć do własnych linii na podstawie układu gwiazd (!).
Natrudziłem się z nią strasznie, ale zabawa była przednia...

Eeeerghh... Odpaliłbym sobie ja od nowa. Ale nie chce mi się przechdozić pierwszych misji kampanii.
Straszne są.
i]Ráno mě probouzí tma sahám si na zápěstí
zda mi to ještě tluče zdali mám ještě štěstí
nebo je po mně a já mám voskované boty
ráno co ráno stejné probuzení do nicoty[/i]

Morituri Nolumus Mori

Offline Deytonus

Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #5 dnia: Marzec 10, 2006, 11:05:46 am »
Grałem i to bardzo długo ... teraz odpalam tylko po to, żeby polatać na joyu sobie helikopterem/A10. Cudowna zabawa :)

***

  • Gość
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 10, 2006, 02:19:17 pm »
Cytat: "ibn Erales"
Absolutnym majstersztykiem jest misja w której jako jeniec musisz uciec z obozowiska czerwonych. Bez broni i bez mapy musisz dotrzeć do własnych linii na podstawie układu gwiazd (!).
Natrudziłem się z nią strasznie, ale zabawa była przednia...

Pamiętam :D Misja była naprawdę genialna! Bardzo miło wspominam też misje dla partyzantów, o których wspomniałeś.
-Stać, nie możecie przejechać.
-Wieziemy wódkę... Dla oficerów.
-No dobrze w takim razie jedźcie

 ;)

Faktycznie misje pojazdami nie były najlepsze. W jeżdżeniu czołgiem zawsze irytowało mnie wydawanie rozkazów kierowcy- gdzie ma jechać, strasznie opornie to szło... Helikopter? Chyba przesadzasz, mnie gra na klawiatura+mysz nie szła aż tak źle ;)

Offline Deytonus

Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 10, 2006, 02:32:50 pm »
A próbowałeś zatrzymać się w miejscu i atakować wroga? A strafe'ować? W końcu - precyzyjnie lądować? Na moim wingmanie attack 2 z zaledwie 6 guziczkami + przepustnica można robić wszystko :) W sumie mógłbym nawet jednocześnie latać i strzylać =D
A z misji to wspominam misje covert - te nocne po prostu rozwalały, misję zwykłego piechocińca, gdy po wymordowaniu naszej drużyny samotnie uciekaliśmy w lasy oraz oczywista tę misję nocną z gwiazdami :) na której notabene się zaciąłem ;) Ale przysięgam wrócić i ją zmasakrować do reszty.

***

  • Gość
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 13, 2006, 08:15:52 pm »
Gdy tak zacząłem sobie wspominać jeszcze grę, to przypomniałem sobie jedną okropną rzecz odnośnie pojazdów... Transporter opancerzony :roll: Coś strasznego, szczególnie w misji, w której trzeba było eskortować konwój ciężarówek. Jeżdżąc po równej nawierzchni transporter nie powalał szybkością, a w tamtej misji trzeba było podjechać pod górę o nachyleniu ok. 45 stopni (jak ulice w GTA ;))... Masakra.

Przypomniałem sobie też zabawną sytuację (już w Resistance). W pierwszej misji trzeba było dotrzeć do pracy. Do wyboru mieliśmy autobów, własne stopy i motor. Wybrałem motor, w szaleńczej jeździe po niezbyt równej drodze zderzyłem się (czołowo, jak szaleć to szaleć ;) ) z jakimś samochodem. Przeżyłem, wylądowałem na stacji benzynowej (?), gdzie odpaliła się jakaś scenka. Bardzo rozbawiło mnie to, że w trochę dalej, kierowca, z którego samochodem się zderzyłem... Czołgał się po ziemi ;) Wyglądało to naprawdę zabawnie (czarny humor). Wszystko spowodowane systemem obrażeń w OF, gdy dostało się w nogi, nie można było biegać, gdy obrażenia były wyższe można było się tylko i wyłącznie czołgać :)

Offline steelie

Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #9 dnia: Marzec 23, 2006, 10:37:48 am »
Największą zaletą OF jest właśnie jej realizm. Czujesz się naprawdę jak żołnierz na polu walki, wiesz, że jedna kula może cię zabić. Chociaż te pojazdy to faktycznie niezłe jaja czasami są... Na przykład w tej bonusowej misji, Status Quo. Miałem zebrać trzech gości, chciałem wziąć ich do helikoptera, ale on zaczął zjeżdżać w dół zbocza (zsuwał się bokiem!) i nie mogli do niego wsiąść :roll: Najbardziej realistyczny symulator żołnierza na rynku, warto zagrać.

Doli

  • Gość
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #10 dnia: Marzec 24, 2006, 03:54:46 pm »
Hahaha!!! Znalazłem wreszcie kogoś kto nie poddał się grając w OF. Ja mam na koncie kampanię 85, czerwony odwet, 86, jakąś niemiecką coś na ""Wind..."", i R.H. Jestem fanatykiem OF i od dawna próbuję robić swoje misje ale nie znam do końca możliwości edytora i byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi pomógł w niektórych poleceniach.
Nauczyłem się zdobywać czołgi kałachiem, czy inną bronią. Trzeba tylko wiedzieć że załoga musi wyglądać przez właz bo inaczej nici.
Moja ulubiona kampania to czerwony odwet no i 85.
Im trudniej tym ciekawiej taka moja dewiza i jeśli mówią, że nie ma szans i trzeba się wycofać to dla mnie zaczyna się gra.
Pozdrawiam wszystkich: weteran.

Offline steelie

Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #11 dnia: Marzec 27, 2006, 10:34:20 am »
Hehe, przypomniało mi się jak przeszedłem tę misję w której trzeba było kierować się gwiazdami. Po prostu pobiegłem do czołgu stojącego na środku obozowiska. Zanim czerwoni się zorientowali zacząłem ich rozjeżdżać. Chciałem uciec helikopterem, ale wcześniej pilot się do niego dorwał, więc przywaliłem mu PPanc. Później rozwaliłem jeszcze dwa czołgi i odjechałem w stronę zachodzącego słońca... Dobra, była noc :P
Oczyma wyobraźni zobaczyłem co się w tym obozowisku działo później.

Oddział Rosjan przyjeżdża do obozu, ale zastaje tylko trupy, zgliszcza i wraki. Dowódca widzi jednego ledwie żywego żołnierza na ziemi. Podchodzi do niego i pyta:
-Co się tu stało?! Kto wam to zrobił?!
Tamten słabym głosem odpowiada:
-To był... khe, khe... pilot. Wszystkich zabił i uciekł.
-Co?! Jakim cudem jeden pilotzrobił coś takiego
Umierający uśmiechnął się smutno, zakaszlał i powiedział:
-To nie był zwykły pilot, towarzyszu pułkowniku. To był... AMERYKAŃSKI PILOT!
Po tych słowach wyzionął ducha.

Jak widać i w OF realizm (i logika) czasami szwankuje.

Offline Ijon Tichy

  • Słynny gwiazdokrążca.
  • Moderatorzy
  • Radca bracki
  • *
  • Wiadomości: 3 730
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #12 dnia: Lipiec 17, 2006, 09:23:03 pm »
Ja wymiękłem na eskortowaniu ciężarówek (grałem tylko w tę część, co kiedyś w CDAction była) i widzę, że do Was to mi daaaleeekooo ;) no ale może jeszcze się wezmę... kiedyś... (Teraz C&C 1st decade męczę)
Podobały mi sie misje piechotą, te zwykłe chyć "tajniakami" też były fajne, nie lubię jeździć czołgiem, latać.
Są jeszcze jakieś polskie klany OF? Bo kiedyś szukałem, ale strony to na dawno nie aktualizowane wygladały.
Uśmiechaj się, zawsze! ;)

Offline Master Fenix

Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #13 dnia: Lipiec 18, 2006, 03:55:39 pm »
To i tak byłeś dobry, Ijon Tichy. Ja dokładnie nie pamiętam dokąd doszłem, ale rozwaliła mnie misja gdzie byłem bez oddziału na terenie wroga z marnym M16 z granatnikiem. Helikopter, Czołg, Pare oddziałów piechoty wroga która wiedziała o mnie (brak możliwości ataku z zaskoczenia). Ja pamiętam to tak:
-1 raz- Czekam aż zrobi się spokojnie, trzy strzały, game over.
-2 raz- Lece przed siebie, strzał z czołgu, game over.
-3 raz- Lece do krzaków, leci helikopter, seria z ckm-u, game over.
  :shock:  :?  :evil:  :?:  
Tyle pamiętam... :(
iech Moc będzie z tobą, mój padawanie!

Offline fin

Operation: Flashpoint - wiecznie żywy?
« Odpowiedź #14 dnia: Lipiec 18, 2006, 05:03:21 pm »
Panowie ta gra byla nadwyraz prosta gdy umialo sie odpowiednio skitrac w krzakach.Wtedy czekalo sie az oddzial wroga podejdzie na 5m od krzaczorow i sie ich wybjalo.A w terenie zurbanizowanym walka to jeden wielki bug bo zanim sie op4 odwroci do nas to juz go 5 razy zdarzymy zabic (co nie zmienia faktu ze emocjonujaco sie tam walczy).

Ale i tak MI 24 roxxał  8)  8)
Jak sie mialo takiego skilla jak ja to nawet grupa szyłek niegroźna mi była  8)

Camper :p - Norse

 

anything