To, pamiętam, ktoś wpisał* wpisał specjalnie. Pamiętam, jak się z tego nabijaliśmy
Wstałem wpół do piątej
W Wawie byłem już! o ósmej trzydzieści. Sprawnie (dzięki pomocy teamu NemezisI z niezastąpionym przewodnikiem Harrym i maskotką turnieju
) dotarłem na miejsce bitew. Potem dwadzieścia minut szukałem na osiedlu punktu ksero
na test wiedzy. Nicto.
Pierwsza bitwa - Duke
Nie miałem bladego pojęcia jak otworzyć te puszki. Będąc jeszcze nie w pełni przytomnym (sen! :P ) popełniłem parę błędów i 0:20 w szybkim tempie.
Druga bitwa - Pablo i WE
Tu było łatwiej. Już wiedziałem, co się wokół mnie dzieje, w dodatku możliwość sprawdzenia wiedzy uczestników podniosła mnie na duchu Laughing . Trochę czarowania, trochę walki wręcz, polowanie na czerwony paź... znaczy treemana (brawo dla horrorów za bycie wabikiem!). Tylko w jednym momencie się przestraszyłem - jak exalted dostał 4 rany od driad. Ale ward dobry jest
18:2, szkoda tylko, że w ostatniej turze spellsinger się zebrał.
Trzecia bitwa - Slanesh i gadziny
W tej bitwie niezastąpiony okazał się d6 s6, z ponurą regularnością rzucający głownie piątki i szóstki
. Także salamandry były głodne i zżarły łącznie 8 skinków. Nabruździł za to biegacz, z powodzeniem trzymając changebringerów na dłuższy czas (do nadejścia rydwanu). Ostatecznie 15:5.
11 miejsce, i bardzo fajny turniej.
Chyba czas wreszcie kimnąć, ale jestem zje*any
* - dane zastrzeżone zgodnie z jakąś tam ustawą