Claymore. Mam wrażenie, że zrobiłem błąd nastawiając się na coś w stylu Berserka, co nie zmienia faktu, że mangi te są, imo, dość podobne w sposobie prowadzenia narracji i kresce. Tylko brak w Claymore tego rozmachu z Berserka, fabuły, nieciekawie też wyglądają postacie drugoplanowe (szczególnie te męskie co do jednej mają twarze paskudnie rysowane), same sceny są też dużo bardziej ubogie. Tyle że przy tym całym moim narzekaniu od mangi nie mogłem się oderwać Jak pierwszy tom jest nudny, drugi średni, to w momencie pojawienia się innych claymore (szczególnie Teresy) manga wciąga totalnie. Mogę ją szczerze polecić każdemu kto lubi ostrą sieczkę z fajnymi postaciami. I jeszcze tak mi się skojarzyło, że przy 6 tomie autor musiał się zaczytywać Tsutomu Nihei, bo podobieństwa są uderzająca, co mandze tylko na dobre wyszło
O mandze Claymore bardzo dużo było już pisane w topicu o yuri od początku jego istnienia.
Nie wiem jakie podobieństwo z Berserkiem dostrzegasz. Te mangi są zupełnie różne. Jedyne co je łączy to przynależność gatunkowa.
Co do postaci drugoplanowych to byłabym ostrożna w takiej ocenie. Jest ich bardzo dużo, głownie Claymorki i każda ma swoją historię. Początkowo postaci męskich jest faktycznie mało-Raki i Roubel (plus rycerze z tomu drugiego), lecz potem zjawia się ich więcej i ich rola również wzrasta (przypominam, że manga ma już 12 tomów). Mnie akurat nie przeszkadza, że postacie męskie mniej więcej do 8 tomu serii zostały potraktowane po macoszemu. Między innymi na tym polu Yagi wyłamuje się spośród innych twórców shounen.
Kreska – bardzo dobra. Dynamiczna, efektowna, piękne twarze, dbałość o detale borni i zbroi. Widać też, że przez te kilka lat Yagi poczynił postępy. Porównując tom 1 z np. 5 a potem 8 widzi się duże zmiany w kresce. Lepsze proporcje, większa dbałość o szczegóły i przede wszystkim poprawa w wyglądzie postaci.
Ostra sieczka? A to dobre
Jeśli już mówimy o Berserku, to sieczką był właśnie on. To, że w Claymore wojowniczki się wykruszają nie znaczy że to sieczka. Natężenie pojedynków w poszczególnych tomach jest różne, ale nie należy zapominać, że Claymore posiada długą listę dialogową. Zresztą mimo zabitych wojowniczek i potworków krwi leje się tu mało.
Nihei to nie Kojima, aby Yagi miał z niego czerpać inspirację. Chyba trochę na siłę szukasz zapożyczeń. Jesli już mówić o jakiś nawiązaniach, to przychylałabym się ku opinii, że Sophia i Noel były wzorowane na Michi i Ruce.
Podsumowując Claymore to manga bardzo dobra do połowy, no może 3/4 serii. Potem już się robi gorzej i wszystko zmierza do jednego z najgorszych zakończeń.
Anime zepsute.