Bloody Monday - było fajne sensacyjno kryminalne czytadło, a musieli powrzucać jakieś postacie zahaczające o mistycyzm w zachowaniu bądź w historii. Jak ja tego nie znoszę! Japońce mają tendencje do umieszczania w zdawałoby się standardowo prowadzonych tytułach jakiś z tylnej części ciała wyciągniętych wątków. To samo tyczy się Dogs - jak pierwszą mangę przeczytałem z przyjemnością, to Dogs: Bullets & Carnage już ledwo trawię, bo oczywiście musieli w fajną sensacyjną historię wrzucić jakąś urwaną z choinki organizację przestępczą, obowiązkowo prowadząca eksperymenty genetyczne, supertajną, siedzącą pod ziemią, marnującą ciągle zasoby ludzkie, mającą na stanie nieletnie zabójczynie z pooraną psychiką, pozwalającą odchodzić najlepszym ludziom, którzy potem przeciw niej knują i obowiązkowo posiadającą przywódczynię szaloną jak wiewiórka, której dano za dużo orzechów na raz. Ku***wa mać.
Poza tym czytam sobie:
Genshiken - wow! świetnie się czyta. Bardzo fajna komediowa seria o klubie młodych otaku w japońskiej szkole.
Elemental Gelade - ktoś tam narzekał na animowaną adaptację, ale mangę czyta się przednio - świetny shounen z poważniejszymi wątkami (czyli to co lubię), gdzie postacie umierają gdy są zabijane a wrogowie nie stosują taryf ulgowych - czyli takie zdawałoby się prozaicznie logiczne rzeczy, których wiele shouneneów jest niestety pozbawione. Do tego świetna kreska i dynamiczne, nienudne walki.