W sumie trudno się do końca wypowiadać, jeśli nie znamy dobrze życiorysu tej postaci. Może tam dobrze i logicznie jest wytłumaczone tego typu zachowanie.
Bzdura - zaręczam Ci, że średnio rozgarnięty gracz byłby w stanie bez problemu wymyślić jakieś, choćby i naciągane, uzasadnienie takiego postępku. Tylko, tak naprawdę, co z tego? Popsuł grę koledze, którego postać wykończył, popsuł ją, jak przypuszczam, także pozostałym uczestnikom sesji.
Ryceros: morał nie taki, byś nie prowadził sesji postaciom krasnoludów, a raczej taki, by gracze przed wspólnym siąściem do stolika wbili sobie do łbów, że erpegi to nie poker, i że nie chodzi o zdobycie jak największej kasy; a psucie zabawy innym graczom jest najgorszym możliwym sposobem grania. I błąd popełniłeś nie Ty, nie postać, a
gracz, który zachował się jak ostatnia kanalia, i jeszcze swoje sk...syństwo tłumaczy "odgrywaniem postaci".
Szczur: Fabularnie wkroczenie na ścieżkę Zabójcy Trolli byłoby jak najbardziej uzasadnione, podobnie jak "obdarowanie" postaci Punktami Obłędu. Ale obawiam się, że mechanicznie gracz mógłby potraktować to jako dalsze dopakowywanie jego postaci, swego rodzaju nagrodę. Choroba psychiczna da mu idealną wręcz wymówkę dla idiotycznych zachowań (w końcu jestem szalony, co nie?), a profesję Zabójcy Trolli potraktuje raczej jako zbiór fajnych dopaków z wyjściami na profesje dające mu jeszcze większe dopaki, zupełnie olewając sobie etos Zabójców, ich społeczny odbiór i inne takie "pierdoły".
Dołączam do pytania
Norsefira o reakcje pozostałych graczy (i ich postaci) - śmierć kumpla nic ich nie obeszła? Moją pierwszą myślą w takiej sytuacji byłoby "Ja przecież mogę być następny", i zależnie od koncepcji postaci albo bym krasnoluda-mordercę własnoręcznie ukatrupił, albo spałował i związanego jak baleron przekazał władzom, by te wymierzyły mu sprawiedliwą karę (którą w tej sytuacji mógłby być tylko i wyłącznie stryczek), albo uciekł od niego jak najdalej - tak czy inaczej nie widziałbym sensu dalszego wędrowania z kimś, kto w każdej chwili będzie mnie mógł zaszlachtować dla garści złota.
A najgorsze jest to, że sam pomysł postaci krasnoluda, dla którego złoto i bogactwo jest wartością nadrzędną, który stawia je wyżej niż honor i obowiązek, mógłby być podstawą do stworzenia naprawdę ciekawej i nieszablonowej postaci. Tylko że w tym konkretnym przypadku najwyraźniej miał posłużyć tylko i wyłącznie do usprawiedliwienia zagrania poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Pozdrawiam,
Adam