trawa

Autor Wątek: Mutanci i ich oblicze  (Przeczytany 2100 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline pafnucy

Mutanci i ich oblicze
« dnia: Kwiecień 08, 2006, 05:41:51 pm »
Witam

Mutanci to jeden z tych elementów, który odróżnia Warhammera od innych systemów fantasy. Rzecz jasna jest związany z szerszym pojęciem, jakim jest Chaos. Jednak w tym temacie chciałbym się skupić na tej manifestacji Chaosu, jakimi są mutanci. Jak ta kwestia wygląda u Was? Może macie jakieś przemyślenia, teorie, etc.? Zapraszam do dyskusji. Może najpierw ja rzucę pare akapitów ;)

Strach przed innością w Starym Świecie jest tak wielki, że nawet na inne rasy patrzy się nieufnie i podejrzliwie. Więc co tu dopiero mówić o kimś, kto ma macke czy rogi. Rzecz jasna trzeba wziąść poprawke na efekt tłumu. Pojedyńczy chłop gdy zobaczy mutanta pewnie będzie spiep*** gdzie pieprz rośnie. Ale razem z sąsiadami i widłami, grupa nabiera animuszu. Jedno jest pewne, że kwestia Chaosu i jego piętna tak bardzo obrosła w mity, legendy i zabobony, iż nie widzę innej reakcji BG niż ubijanie tego zła. Musi zdarzyś się naprawdę coś wyjątkowego, albo postacie musze już naprawdę długo wędrować po świecie, by zastanawiać się głębiej nad takimi sprawami. Zresztą myślenie o tym, samo w sobie jest już złe. Tak mówią wszak kapłani w swych płomiennych kazaniach...

Jednak jak pisałem wcześniej, czasami zdarzają się wyjątki. Pamiętam, jak prowadziłem taki scenariusz: BG ochraniali pewnego szlachcica. W skład eskorty wchodziło także jeszcze dwóch ochroniarzy. Gdy zatrzymali się w pewnej wsi, w nocy zginął jeden z ochroniarzy. BG zauważyli tylko, że był to mutant. Rzecz jasna, był to taki mutant o jakim pisałem akapit wcześniej. Został ów mutant zaatakowany przez ochroniarza, gdy podchodził do jednej ze stodoły, gdzie miał zostawiane jedzenie. Szlachcic postanowił, że nie ruszy się ze wsi, póki nie znajdzie potwora. A BG stopniowo odkrywali prawdę o potworze. I pojawia się dylemat. Iście warhammerowy: zabić potwora, który właściwie nim nie jest i zdobyć uznanie szlachcica? Czy może postawić się w tajemnicy za chłopami i jakoś przekonać szlachcica, żeby sobie odpuścił? Ale czy mutant, gdy zasmakował kwrii nie zacznie mordować? Wiele, wiele jeszcze pytań się pojawiło... Za to także kocham Warhammera.

Poza tym, ciekawym motywem jest spotkanie BG z jakimś jego bardzo dobrym przyjacielem/dawnym kochankiem/członkiem rodziny/etc. który stał się mutantem. Jak zachowa się BG? Czy bez wachania użyje miecza, czy może coś powstrzyma jego rękę? Może obudzą się takie uczucia jak litość czy współczucie?

No i jak te kwestie wyglądają w aspekcie świata drugiej edycji? Wszak ledwo co zakończyła się Burza Chaosu. Nastroje nie są za ciekawe dla wszelakich odmieńców.

PS: odsyłam także do mojego artykułu Mutant niejedno ma imię.

Pozdrawiam
uid rides? Mutato nomine de te fabula narratur - Horacy

Offline Trochu

A propo mutantów...
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 09, 2006, 01:38:42 am »
Jeżeli chodzi o ukazanie sposobu przejścia na ''ciemna strone mocy'' :) , to polecam książke z cyklu Czarnej Biblioteki-''Szpony Chaosu''. Przedstawia ona ciekawie motyw przejścia prawego ryceża na złą strone. Przedstawione są tam pobudki którymi sie kieruje,sposób myślenia itd...Książka sama w sobie nie porywa fabułą,ale motyw dał mi dużo do myslenia...A propo sesji-sam w przygodzie umieściłem w jednej z przygód spaczoną postac chłopca ukrywanego w pokoju w stodole i byłem ciekaw jak zareaguja bohaterowie.No cóz zabili go bez większego namysłu,mimo ze w pokoiku były widoczne drewniane figórki zwieżątek wskazujące na to iż nie jest do konca rządną krwi bestią,cho widziałem po ich minach że nie byli dumni ze swego czynu.To jest piękne. Motyw mutacji daje szeroki pole do popisu MG do wpływania na psychike postaci graczy. Co do samych mutantów to zgodzam sie z tezą z artykułu ''Mutant nie jedno ma imię''-że każdy powinien by przemyślany i specyficzny.Sam częso sie łapie na tym ze jade po schematach-kozia głowa,nogi byka i heja!! Dlatego może pojawiłby sie jakiś ciekawy artykuł z opisanymi postaciami mutantów,lub bandami zawierającymi kilku członków-było by to pomocne,bo praktycznie co przygode mutanci sie pojawiają. To tylko moja skromna prożba.Hej

Offline quidamcorvus

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 440
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Mutanci i ich oblicze
« Odpowiedź #2 dnia: Maj 14, 2006, 09:02:53 am »
Witam
Po pierwsze drobna dygresja, wydaje mi się że należy rozróżnić zwierzoludzi (kopyta, zwierzęce głowy, rogi, itp) od mutantów (których mutacje są dużo subtelniejsze lub znacznie bardziej przerażające).

Ostatnio zauważyłem pewną tendencję u kilku znajomych MG (pozdrawiam). :D  Otóż o ile wcześnie mutant=krwiożercza bestia, która wraz z sobie podobnymi chciała zamordować i skonsumować jak największą liczbę BG, o tyle w ostatnim czasie większość odmieńców zaczęła przeżywać dramaty na miarę "nowonarodzonego wampira" :idea:
Uważam że prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku. MG nie powinien popadać w skrajności. Gdy prowadzę sesje, stawiam na drodze moich dzielnych BG zarówno "krwiożercze bestie" jak i mutantów, który kierują skomplikowane motywy. Zresztą, mutacje są tak liczne (korzystam z tabeli mutacji zamieszczonej niegdyś w śp MiMie jak i własnej wyobraźni), że równie często dotykają umysł jak i ciało.
Ukazując mutanta chcę, by gracze zaczęli bać się o swoje postacie (nawet jeśli zapomną o tym strachu po następnych 15 minutach). Mutacja podobnie jak choroba jest czymś, co może dotknać każdego, zarówno chłopa jak i księcia. Zauważyłem (być może mylnie), że gracze nie boją się śmierci BG, a przynajmniej nie w takim stopniu jak odgrywania okaleczonego, czy zmieniającego się BG. I tutaj też mam ważną uwagę, MG pamiętajcie, że większość mutacji rozwija się miesiącami a nawet latami. Jasne może się zdarzyć, że BG w ciągu jednej chwili wyrosną skrzydła. Ale w tym samym znika gdzieś dramat, towarzyszący bohaterowi, który zaczyna zdawać sobie sprawę, że wraz z każdym uderzeniem serca staje się w oczach swych dotychczasowych towarzyszy "krwiożerczą bestią", bestią której posoka tyle razy spływała po jego rękach...

Offline Marco

Mutanci i ich oblicze
« Odpowiedź #3 dnia: Maj 15, 2006, 03:51:13 pm »
W polsce warhammerowi została przypienta łatka z systemu Drak Fantasy, a co zatym idzie to, ze wszedzie mozna spodkac mutanta.
W mojich sesjiach BG nigdy nie wiedza czy rozmawiaja z człowiekiem czy z mutantem czy podczaz kupowani posiłku nie sprzedaje go mu mutant. Jesli chodzi o ich wystepowanie to tez nie mozna powiedziec ze sa wszedzie acz kolwiek moge sie mylic. Co do 2ed młotka to plaga chaosu moim zdaniem sie powiekrzyła gdyz nie dobitki armi szwedaja sie jeszcze po swiecie i nalezy jeszcze rozpatrzyc kwestjie szy Skaveny to tez mutanci czy moze cos co oczym nie wiemy.......... i czy nie grozi nam cos na podobieństwo Planety Małp :badgrin:
igant-155zł
Podstawowy regiment-115zł
Wygrana  na turnieju-bez cenne
Za wszystkie rzeczy zapłacisz MASTERCARD

Offline pafnucy

Mutanci i ich oblicze
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 15, 2006, 06:43:46 pm »
Ave!

Jak już w tytule swego artykułu napisałem- mutant niejedno ma imię. Także zgadzam się z quidamcorvus`em, iż nie można popadać z jednej skrajności w drugą.

Poza tym, BG tym bardziej będą poruszeni "mutantem z dylematami niczym młody wampir", gdy wcześniej na swej drodze spotkali krwiożercze bestie.

Pozdrawiam
uid rides? Mutato nomine de te fabula narratur - Horacy

 

anything