Z empirycznego punktu widzenia niemożliwym jest znalezienie dowodu na fałszywość lub prawdziwość teorii solipsyzmu. Przekonanie, że wszystkie ludzkie doznania pochodzące ze zmysłów i umysłu z zasady poddaje się w wątpliwość, więc należało by się zastanowić, czy jest szansa na przeprowadzenie choćby pseudonaukowej dyskusji.
Nauka w znacznym stopniu opiera się na dowodach, a teza, iż wszystko jest iluzją pojedynczego bytu wyklucza istnienie jakichkolwiek konstruktywnych argumentów, bowiem wszystko da się łatwo obalić, mówiąc, że to też jest efekt działania iluzji.
Filozofia często uznawana jest za naukę, chociaż brak jej typowego naukowego obiektywizmu. Załóżmy jednak, że da się w tym wypadku wyrazić coś więcej niż pustą opinię "IMO istnieję tylko ja".
Na początek należało by zastanowić się czym tak naprawdę solipsyzm jest.
Według PWN solipsyzm to przekonanie, że poza wszystko, co postrzegamy jest tworem jednego umysłu, jedynego rzeczywistego bytu, przy czym logiczny jest fakt, że to nasz własny umysł.
Doznania płynące z pięciu zmysłów (szósty odpowiadający za świadomość położenia kończyn nie jest jeszcze uznany) pozwalają nam dostrzegać ostaczający nas świat oraz inne podobne nam byty w nim funkcjonujące. Są to oczywiście tacy sami ludzie jak my, możemy to stwierdzić, obserwując jak działają bardzo podobnie do nas samych, ich decyzje wynikają pewnie z takich samych procesów myślowych, do jakich sami przywykliśmy. Na podstawie zachowań innych i własnej świadomości uznajemy, że każda jednostka jest mniej więcej taka sama jak my; tzn. również ma poczucie własnej odrębności, myśli, widzi świat własnymi oczyma.
Jest to oczywiście tylko iluzja stworzona przez nasz mózg, ponieważ sami mamy do czynienia jedynie z własnymi odczuciami, reszta wynika z mniejszych czy większych uproszczeń w postrzeganiu. Nawet badając dokładnie mózg innej osoby nie zdobędziemy pewności, że ta osoba rzeczywiście istnieje, czy też jest iluzoryczna jak wszystko inne. Więc w czym problem?
Problem tkwi chyba w określeniu czym jest rzeczywistość. W Matrixie rzeczywistość miała dwa poziomy; materialny i komputerowy, przyjęcie takiego stanu rzeczy to piramidalne uproszczenie, które ukazuje nam tylko jak ograniczone jest ludzkie postrzeganie. Przecież nie musimy być ludźmi kontrolowanymi przez maszyny - może byliśmy grupką niewielkich fluktuacji we wszechświecie nieskończonej fraktalnej wykładziny kuchennej?
Tworzenie takich hipotez mija się z celem poszukiwania prawdy. Przydała by się tu chyba Brzytwa Ockhama -
Bytów nie mnożyć, fikcyj nie tworzyć, tłumaczyć fakty jak najprościej..
Co więc warto jeszcze powiedzieć na temat teorii jednego umysłu?
Można by się zastanowić nad sensem istnienia właśnie takiej struktury rzeczywistości, jednak bez doraźnych dowodów jest to bezcelowe. No, chyba, że uznamy rozrywkową wartość takiego myślenia.