To jeden z plusów Asteriksów Uderzo, że da się je ocenić, skrytykować i ułożyć od ulubionego do najbardziej znienawidzonego bo z Goscinnym nie jest tak łatwo bo zwyczajnie wszystkie są zwyczajnie dobre (nawet jeśli osobiście uważam, że "Asteriks w Hiszpanii" ma słabą drugą połowę)
Mhhh.... Zgadzam się, że po "Wielkim Rowie" kolejne cztery Asteriks Uderzo są zwyczajnie dobre, jednak - choć to bardzo dziwne - jakoś zawsze mało lubiłem "Galerę" , a z kolei sympatią darzyłem "Latraviatę".
"Galera" - choć kapuję, że Uderzo chciał zrobić coś bardziej szokującego/dramatycznego - fabuła wydała mi się jednak jakaś taka nieco wymuszona, bez typowego luzu, mało naprawdę zabawnych gagów. Pomysły ciekawe ale bo ja wiem czy chciałem naprawdę zobaczyć co się stanie jak Obeliks napije się magicznego napoju (więcej niż trzy krople w każdym razie), po tej historii dziwnie się patrzyło czytając na nowo wcześniejsze Asterisky...
"Latraviata" - ok - banalna historia, a Uderzo dał popis, że autentycznie ma w nosie czy między jego komiksami jest jakaś spójność merytoryczna czy nawet logiczna - ale jakoś mi się zawsze przyjemnie czytało (prawdę mówiąc tę zmianę z urodzinami jakoś łatwiej zaakceptowałem od mocy tworzenia deszczu śpiewem u Kakofoniksa), fajnie zobaczyć rodzinny bohaterów (w tym Idefiksa) i było z czego się pośmiać (podobał mi się nawet ten skaczący Asteriks - jego wyraz twarzy...), choć fakt-faktem jeden z najsłabszych albumów (i to czysto fanowskie zachcianki ale szkoda, że Uderzo nie poszedł na cało z romansem Asteriksa i dał mu "zaszaleć" zamiast kończyć ograniczać całość do jednego subtelnego akcentu na koniec), choć nie było to "Kiedy niebo..." gdzie miałem wrażenie, że scenariusz był napisany na kolanie przez weekend i to nie koniecznie na trzeźwo...