Nie napisałem, że są bardziej złożone. Bardziej mi przypadły do gustu, niż mały załamany psychopata,
Gaara?
dziewczyna z przerośniętym ego
Sakurcia?
i bezuczuciowe dziecko - klon.
Sasquacz?^^
Żarty żartami ogólnie popieram. Może i nie eksponują tak potwornie swojej pokręconej psychiki i bolesnego dzieciństwa, ale jakieś przyjemniejsze w odbiorze są, niż evowa ekipa, nad którą się człowiek slinił i nad której losem użalał, jak był zangstowaną nastolatką.^^
Aby postacie były ciekawe wystarczy, żeby co pewien czas uczyły się super-mega techniki i waliły banały w stylu "nie należy porzucać marzeń, tylko wierzyć w siebie, ach ach"?
Nie, najwyraźniej wystarczy, żeby się nad soba użalały...
a z tego gatunku za klasykę można uznać chyba tylko DB, a i to z niewiadomych dla mnie powodów, może było pierwszą tego typu serią?
Nie, bo masa dzieciaków się tym zachwycała. I do dziś zachwyca, wspomina z sentymentem. Może i Naruto w tej chwili klasyką nie jest - nazwę to tak dopiero za pięć lat, jesli wciąż będziemy o tym gadać i do tego się odwoływać - ale przypuszczam, ze będzie, sądząc z powodzi fanowskiej twórczości, jaką wywołuje, jak Eva kiedyś, jak DB do dziś.
A poza tym dyskusja jest na poziomie "O wyższości Władcy Pierścieni nad Harrym Potterem"... Inny gatunek, inne standardy. W jednej serii bohaterowie muszą się łamać, angstować i wygłaszać filozofię, w drugiej muszą swoj angst przezwyciężać i wygłaszać choćby i banały. Zresztą, to mi sie podoba. Mają po dwanaście lat, więc i mądrości wygłaszaja takie, jakie do ich wieku pasują.^^