Se pozwolę dłużej, bo od wielkiego dzwonu ukazują się u nas komiksowe perełki i jest o nich dyskusja (ostatnio to chyba Sieńczyk mnie sprowokował, perełka…)
1. formuła Złośliwych zbójcerzy jest ok, to wykonanie szwankuje - przede wszystkim za mało tekstów, to że są wpadki i teksty czasem mierne też ma znaczenie, choć mniejsze, a mniejsze jeszcze by było, gdyby dobrych tekstów przybyło, bo dobry tekst ma argumenty same w sobie, po samą macicę
2. akurat w temacie Persepolis Z. zbójcerze dość licznie się wypowiedzieli i oddali w miarę dobrze ogólnospołeczną prawdę o komiksie Satrapi, mianowicie ci, którzy się nie znają bzdury gadają, ci co lepiej się znają walory sztuki komiksu doceniają
3. Długosz dał wyjątkowy popis, bo choć tekst krótki, to można podróżować po nim jak po oceanie bezmyślności zaliczając kolejne porty absurdu, oto jego tekst"
"Byłoby przesadą określanie tego komiksu, jako coś przełomowego, rewalacyjnego czy odkrywczego. Ale wysoka nota ma uzasadnienie. To przede wszystkim ważny dokument, który w prosty, komiksowy sposób wykłada nieznane powszechnie fakty. Forma jest tu sprawą drugorzędną i często pozostawia wiele do życzenia, rzekłbym nawet, że zbyt często. Ale braki te skutecznie kamufluje treść."
oto cytaty z jego tekstu zmykupykowane:
„ważny dokument” - moje złośliwe skojarzenia: wystąpienie polityczne na X zjeździe lub obecne ministra od ważnych dokumentów, natomiast merytoryczne skojarzenie – komiksy dokumentalne to robi np. Joe Sacco czy Ted Rall, a Satrapi fabularyzuje swoją autobiografię i jeśli już to nie o „dokument” jej chodzi a jedynie o „świadectwo”, czym Długosz daje świadectwo nieporadności słownej
„prosty, komiksowy sposób” - cóż to znaczyć może? że komiks jest prosty jako komiks, czy komiksowość to synonim prostoty, a może w opisie komiksu po prostu pada stwierdzenie, że komiks ów opowiada w sposób komiksowy, aha, no w sumie proste- komiks jest komiksowy…
„wykłada nieznane powszechnie fakty” - wykłada to się recenzent takimi tekstami, albo język rosyjski na Kamczatce i nawet tamoj zapewne też, że fakty będące historyczną osnową Persepolis, zmiany polityczne, religijne i społeczne są powszechnie znane dla tych których historia interesuje i nawet taki miałki patriota i nieobeznany z historią ja, wiem co się tam wydarzyło, natomiast powszechność faktu, że Satrapi była mała i miała dzieciństwo nie skłania raczej do potrzeby powszechnego edukowania tegoż właśnie, zatem które fakty, z tych co winny być powszechne, powszechne nie są, a komiks Satrapi takimi je czyni ku chwale historii i znamienitości „ważnego dokumentu”, który „wykłada”?
„forma sprawą drugorzędną”, „braki kamufluje treść” - ten komiks należy do tych, które cenię wysoko za pokazywanie, że umiejętne połączenie rysunku, narracji i tekstu pozwala stworzyć FORMĘ=KOMIKS, czyli dzieło sztuki w sposób zbliżony nieprzekładalne na inne sztuki, np. film czy książkę i o tym kiedyś coś konwerskiemu perorowałem na gg i zupełnie odwrotne stwierdzenie Długosza konwerskiego pobudziło jak zwykle do rozróby, a mnie, też jak zwykle, stawia w roli podżegacza
„9” to ocena i do niej się też przyczepię, bo to zabawne, że komiks otrzymuje bardzo wysoką notę jaką sam bym dał, a jestem przeciwny niemal wszystkim sądom z tekstu Długosza, a Długosz podaje jako uzasadnienie wysokiej noty… „Ale wysoka nota ma uzasadnienie. To przede wszystkim ważny dokument, który w prosty, komiksowy sposób wykłada nieznane powszechnie fakty. Forma jest tu sprawą drugorzędną” normalnie Monty Python… za niezwykłe nagromadzenie nonsensu w tak krótkiej formie Długosz też dostaje 9/10
4. Długosza chyba spotkałem kilka razy i jeśli to on, to wydaje mi się sympatycznym spokojnym człowiekiem, który zbyt poważnie stawia w życiu na intelekt i humanizm, co nie jest wadą i mam nadzieję, że nie będzie czynił takich jak Gil chrystusowych wycieczek męczeńskich…
5. o tekście Gila się nie wypowiem, bo się znowu obrazi lub dostanie jakiegoś napadu pretensji i drgawek teorii spisku
6. odnośnie literówek w necie – nie jestem purystą i jest mi to zupełnie obojętne, ba nawet lubię jak się język gwałci, bo ja lubię gwałtu wszelkie odmiany, a te na języku są zwykle dlań pobudzające, odżywcze, a ty kropkazent na pewno według Freuda zbyt poważną miarą traktując takie imponderabilia chwiejesz swoją seksualność w stronę letniej równości…chcesz paraduj, mi tam literówki wiszą a język się swobodnie pręży
*
7. sieć Internet to może i często szmata straszna do wycierania gęby, ale najlepsza na świecie, a jej „usta to skarb narodowy”, ba ogólnoludzki i proszę sobie netem gęby nie wycierać, bo nawet najlepsza szmata nie jest doskonała, takie już są dziwki, ale nie sposób ich nie kochać
7. stosy moich słów które tu padły, padły nie po to bym mógł komuś dokuczyć, bo mam to gdzieś i nie kręci mnie poniewieranie innych, ale padły po to, żeby dbać o kulturę myśli, o kulturę słowa, brać odpowiedzialność za to co się pisze i uczyć się dyskutować a nie lamentować i poszczekiwać
ja-się-nie-znam-kula-karol-pieniacz-karypel-buc-klika-konwerski na wstępie powoływał się na jakieś moje (i chyba nie tylko) jak zwykle niejasne słowa o Satrapi i sztuce komiksu, zatem skoro ja oczywiście już ich nie pamiętam, jak zwykle, to pozwolę sobie wrócić do tematu, jak zwykle, i jeszcze dodać tak zwaną wartość dodaną do dyskusji, jak, mam nadzieję, zwykle:
TUTAJ ZACZYNAJĄ CZYTAĆ LENIWI I NIEPIENIACZE LUB POZAKLIKOWCY
Persepolis – tak można i powinno się posługiwać komiksem, co wzorcowo Satrapi czyni w opowiadaniu swej historii - nie poszła w las szkoła Davida B., ba zyskała nawet szlachetności. Dzieciństwo ubrane w kontekst odległej kultury Iranu pobudzany bliskością uczuć uniwersalnych, by nie był zbyt sercu odległy, ukazywane ze spokojem ale i kobiecym brakiem pokory i młodzieńczą ironią. Satrapi choć opowiadająca czasy dramatyczne i historyczne jest zdystansowana a nawet nonszalancka wobec pietyzmu i martyrologii, skupiona na kadrowaniu swojej, a nie całego narodu, opowieści, co przewrotnie sprawia, że dobrze oddaje "ducha historii" (dobry przykład dla polskich twórców/wydawców komiksów ostatnio prymitywnie odcinających kupony od historii). Satrapi ma talent, wyzyskuje niemal do cna możliwości komiksowej formy. Znakomite, nieco umowne, lekkie i nieco humorystyczne acz stylowe (David. B.) i wyraziste przedstawienie graficzne bohaterów i świata. Kadrowanie umiejętnie zatrzymujące czas i opisujące wydarzenia. Zręczność operowania słowem w dymkach, jako elementem graficznego przedstawienia, teatru komiksowych wydarzeń. To wszystko zapewnia właściwą najlepszym komiksom płynność narracji, co wzbudza unikalne emocje i lekkość przekazu, interakcję między grafiką, tekstem a odczuwaniem opowieści, akcji, postaci itd. Udało się jej stworzyć opowieść nieprzekładalną w sposób zbliżony na inne formy sztuki (film, książka i inne), co jest kwintesencją sztuki komiksu i stawia ją godnie obok innych przejawów twórczych, a nie niżej czy c**j wie gdzie.
* kropkazent jest mi znany i jako odmiana niechrystusowa młodzieńca niełatwo podlega urazom i posiada poczucie humoru, także wobec siebie, taki jest dobry…