Ależ własnie bada się atomy, by poznać materię.
Robił to Barthes z pojedynczymi klatkami filmów i Jerzy Szyłak z pojedynczymi kadrami TBoM na BR chociazby.
Powtórzę się ostatni raz: tak, w komiksie bada się kadry, bo to jest najmniejsza cząstka kompozycyjna komiksu. Nie, w filmie nie bada się kadrów, bo nie są najmniejszą wyodrębnioną cząstką kompozycyjną, gdyż w ogóle ich nie widać. To, co się analizuje, to sekwencje kadrów, które są rzucane na ekran. Nie da się 1:1 porównać struktury ciała stałego i struktury dzieła sztuki bez ustawienia pewnej hierarchii zależnej od natury badania.
Myślę, że jednak odpowiedziałem. Ale spróbuję inaczej. W kinie oglądam projekcję. W przypadku komiksu oglądam jedną z odbitek z maszyny drukarskiej. Mogę też obejrzeć ten film i ten komiks na ekranie laptopa trzymanego na kolanach w zatłoczonym pociagu. W kazdym przypadku moje synapsy są drażnione bodźcami wizualnymi, które stanowią istotę obu mediów. One (te media) pokazują, nie opisują jakąś rzeczywistość.
Co do ostatniego zdania - to kwestia podejścia i teorii. Moim zdaniem każde pokazanie rzeczywistości jest opisaniem jej. Dlaczego? Bo jest filtrowane przez nadawcę i odbiorcę, którzy z rzeczywistości wyławiają istotne dla siebie elementy, pomijając inne.
Co do oglądania i postrzegania - w ogóle nie odpowiedziałeś, bo ominąłeś kwestię tego, CO widzisz, a odpowiedziałeś JAK i NA CZYM widzisz. Mam wrażenie, że mylisz [lub mieszasz] obcowanie z fizycznym przedmiotem [klisza, papier] z odbiorem, czyli przyjmowaniem treści utworu. Bo co za różnica, czy oglądasz komiks na ekranie czy na papierze?
Pozdrawiam