i prokonsulow
no prokonsulowie regularni niezbyt często. ich zajeciem były raczej rządy nad afryka i azja. podbojami zajmowali się w zasadzie tylko tacy któryum przedłużono imperium konsulatne (vide niejaki Gajus Julius Caesar)
Co do Kartaginy, to mozna porownac sytuacje do wojny miedzy III Rzesza, a ZSRR - Niemcy zdobyli ogromna ilosc jencow, a Stalin mial jeszcze conajmniej drugie tyle do zagospodarowania zolnierzy.
no nie wiem czy to jest najszczęsliwsze porównanie
za to sam wybuch II wojny punickiej można porównywać do wybuchu II WŚ (chyba, że za to porównanie biorą się anglosasi...)
Tu sie objawia przewaga Rzymu, ktory za obywateli uznawal nie tylko mieszkancow miasta, ale takze "kolonistow".
a dokładniej - wszystkich mieszkańców podbitych przez siebie terenów. wcielali ich oni do Republiki nadają przymusowo obywatelstwo i odbierając część ziemi na działki dla obywateli. ale już podczas następnego podpoju oni sami podlegali kolonizacji i dostawali ziemię podbitych ludów. w ten właśnie sposób, w skrócie, działała rzymska maszynka do podbojów i z tego właśnie powodu jako jedyny zwiększał, a nie zmniejszał swój potencjał militarny w ramach opanowywania kolejnych terytoriów. bo, co warto przypomnieć, każdy obywatel posiadający odpowiednią ilość ziemii (a więc odpowiednio bogaty) był zobowiązany do słuzby w legionach.
dzięki tym wszystkim wynalazkom już pokolenie po klęsce nad Allią i zdobyciu Rzymu przez Keltów stał się on z pół-trupa potęgą zdolną walczyć i zwycięząc ze wszystkimi swoimi sąsiadami jednoczesnie. a im dłużej zwyciężał tym potęzniejszy się stawał - aż do chwili gdy po zwycięstwie nad Seleucydami cały świat zauważył że dla własnego dobra musi robić to co mu Rzym karze, przysyłać dary, kontyngenty wojskowe, zboże - wszystko, byleby nie dac Rzymianom pretekstu do interwencji.
co z resztą było oczywistym błędem bo Rzymianie po osiągnięciu tego stanu zupełnie przestali się interesować zewnętrznymi uwarunkowaniami polityki zagranicznej. kiedy nie planowali akurat wojny to nawet samosąd na mezu konsularnym, jaki miał miejsce swego czasu a Antiochi i nie skłonił ich do ataku. kiedy jednak stwiedzili, że podbić trzeba - żadne trybuty, odarki i kontyngenty nie były w stanie tych hipokrytów przebłagać.
i nawet ciągłe kryzysy wewnętrne, wojenki domowe i walki polityczne nie przeszkadzały im w powyższym zupełnie
A i jeszcze Jakierze zapominasz, o tym, ze bogowie stawiali na zwyciestwo Rzymu, co zreszta widac po tym, ze wygrywali wojny
no tak, o tym też dobrze by było wspomnieć. a mianowicie o uważaniu siebie samych za naród wybrany przez bogów. doputy dopuki utrzymywali umowę z bogami -
pax deorum, doputy wygrywali. jeśli przegrywali oznaczało to, że uchybili gdzieś bogom i trzeba było znaleść ów rytualny bład i go wyeliminować. a skąd wiadomo, że wyeliminowano? ano stąd, że zaczynali znów wygrywać. tą mentalność świetnie obrazuje jedne z konsulów podczas 2 wojny punickiej który przez 12 dni stał nad brzegiem rzeki gdyż obowiązkowe
auspicia (zapytanie Jowisza o to czy powinien w tym dniu wykonać daną czynność) wzpadały przez cały ten czas niepomyślnie. kolejne miasta Kampanii padały, a on stał i czekał.
i to właśnie dzięki takim zachowaniom Rzymianie wygrali tą wojnę - bo cały czas byli po prostu pewni zwycięstwa. wszak w końcu
pax deorum zostanie przywrócony i niechybnie wygrają. to była tylko kwestia czasu
EDIT:
a ak wogóle to jaki SPQR
SPQR wprowaszono dopiero za Augusta. wcześniej był poprostu Populus Romanus. z resztą wciskanie tam senatu nie miałoby najmniejszego sensu, bo przez całą republikę był on organem pozbawionym w zzasadzie jakichkolwiek kompetencji (dopiero Grakh dał mu piewszą kompetencję - rozdział prowincji na konsularne i pretorskie). ale i tak był, aż do czasów augusta tylko cciałem doragczy bez żadnej prawnej władzy.