Pomysł z ''życiem po życiu'' nie pojawił się w FF10.Już Chaos ostatni boss FF1 był nieodesłanym,nieodesłani pojawiają się we wszystkich częściach sagi poza FF6.Po prostu to zjawisko nie było przedtem nazwane po imieniu.
Absolutnie nie mogę się zgodzić ze w FF10 nie było nic do roboty poza przejściem gry:zdobywanie dodatkowych aeonów,celastial weapon dla wszystkich postaci,przejście omega ruins,mistrzostwa blitzball,łapanie potworów dla areny a koniec końców pokonanie bossów na arenie i dark aenów i samego penance.Samo przejście gry zajeło mi ok.50 godzin ,zrobienie tego wszystkiego 150 za pierwszym razem i 140 za drugim.Jeśli ktoś twierdzi ze nie było tam zadań pobocznych to znaczy ze nieuważnie grał w gre.
Co do Yuny to była ona postacią głęboką i to bardzo.Z całą świadomością szła na pewną śmierć choć nikt jej do tego nie zmuszał był to jej wolny świadomy wybór.Fakt ze była mocno aseksualna ale kto powiedział ze główna bohaterka musi tryskać seksem?Mi to w ogóle nie przeszkadzało.Jak ktoś chce seks-bomb to polecam mu Tomb Raidera albo DOA[żartuje, tak naprawdę żadnemu fanowi FF nie polecę DOA].To ze postacie drugoplanowe w FF10 były płytkie to fakt ale nie oszukujmy się:Yuffi z ff7 czy Umaro z ff6 też trudno nazwać postaciami głębokimi.
Co do Tidusa i Vana to są to postacie włożone do gier na siłę by potencjalny grać mógł się identyfikować z bohaterem.Obaj nie wnoszą do gry nic lub prawie nic.Lepiej by było jakby jakby autorzy ich dopracowali albo jak by ich w ogóle nie było.
Nie wszyscy główni bohaterzy byli nastolatkami CeCil i Cloud mieli 21 lat.
Jak dla mnie seria final fantasy też stanęła na FFX.Czekamy na FFXIII ale to co widzę na zapowiedziach napawa mnie grożą.Bardziej przypomina mi to omnimushe niż FF.Może będzie to piękna gra ale nie wiem czy będzie miała wiele wspólnego z poprzednikami.Boże, obym się mylił.