Swoja drogą jakoś nie wyobrażam sobei Lucyfera śpiewającego w jakimkolwiek chórze a co dopiero cherubinów...
Chóry anielskie każdy może sobie wyobrazić bez trudu, ale piekielne śpiewy mogą być równie poruszające duszę człowieczą (zwłaszcza mały czarny chłopczyk z lekko nadłamanym hebanowo czarnym skrzydełkiem). Jak wszyscy wiemy Lucyfer i jego sługi potrafią niemal idealnie podrobić wszystko co dobre... Zwyczajowo przyjmujemy, upadłe anioły jako pałające okrucieństwem monstra o wypaczonej powłoce cielesnej - otórz potępieni swoją przewrotnością zaskoczyć mogą każdego. Posługiwanie się boskim głosem nie jest aż tak trudne i niewykonalne...
Do czego dążę?
Odrobina wyobraźni i już mamy piekielnego demona w postaci pieknego człowieka, z głosem przebijającym wszystkich śmiertelnych. Drążąc temat można dojść do konkluzji: Po co mieliby to robić? Sprawa nabiera rumieńców... Zwodzenie i kuszenie to główna broń piekielnych mocy (wątek chyba najczęściej pojawiający się w filmach) jednak, upadłe anioły to niesamowita inteligencja połączona z nieśmiertelnym bytem - a co za tym idzie:
"Ludzie żyją w świecie, który jest kształtowany przez Lucyfera. Jako jednostki zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że piekielne intrygi muskają nas cały czas. Plany w planach, a w tych planach kolejne plany... Nawet sobie nie zdajemy sprawy, że właśnie Lucyfer zaplanował sobie wykorzystać ludzi jako narzędzie, przygotowywane do zadania ostatniego ciosu - autodestrukcji w imię wyższych idei będących także zamaskowanym planem, prowadzącym ku ostatecznej konfrontacji upadłych i Twórcy" 8 ) ::TWISTED::
PS.: Proszę odbierać powyższą wypowiedź przez pryzmat literatury i filmu - chociaż kto wie....