Ta osada jednak stanowiła wyjątek
Ta osada stanowiła jednak wyjątek...
... , jednak ta osada stanowiła wyjątek...Może to nie jest jakiś karygodny błąd, ale dziwnie się czyta.
Widac od razu, że starannie poprawiłeś i o wiele lepiej się czyta. Teraz to opowiadanie jest bardzo fajne. Pozostało kilka fftopp ale nie przeszkadzają az tak mocno. Widzisz? Wystarczy raz więcej przeczytac, nagle dochodzisz do wniosku "to, to, to i to jest złe, zastąpię"...
A tu taki dowcipek:
"kiedy się do niej zbliżali, ku swemu zaskoczeniu ujrzeli nietknięte (można by powiedzieć w stanie idealnym) domy. Czyżby było to możliwe że ktoś tu mieszkał?? "
Moja wersja:
"kiedy się do niej zbliżali, ku swemu zaskoczeniu ujrzeli nietknięte przez ręce bardowych bywalców (można by powiedzieć "w idealnym stanie") makiety. Czyżby możliwe było, iż ktoś tu szanował tereny?"
Ilyn znów mógł za swoimi plecami usłyszeć śmiech swoich kompanów
<--- Niepotrzebne powtórzenie... za swoimi plecami i kompanów styka. ("Panie od polskiego" zakreślają zawsze takie rzeczy)
ą również podpiwniczone. A mały ryneczek na któreg
Nie zaczynaj zdań od "A" tylko przecinkuj.
kujący
KŁUĆ... ukłuty... etc. KUĆ możesz żelazo w hucie...
chowani w domach szukając zapewne łupu
chowani w domach zapewne szukając łupu
*** szukająć przymiotnik łupu*** jeśli chciałbyś cokolwiek tam wstawić... to przymiotnik. blablabla szukając jakiegośtam łupu...
ie zdołał nawet przerwać, bełt który przeleciawszy
ie zdołał nawet przerwać bełt, który przeleciawszy
sięgnął instynktownie do pasa (puszczając przy tym łańcuchy z psami) po pistolet strzałkowy
instynktownie sięgnął do pasa po pistolet strzałkowy, puszczając przy tym łańcuchy z psamidca kozaków z dziwieniem w oczach
BARDZO CZĘSTO pomijasz ZE nie zawsze piszez "Z" tak samo jak "W"
w poniedziałek
we środę
z romkiem
ze znajomymi
AI? To najpopularniejszy błąd...no i trochę ich jest. W sumie to sam pisałem tak przez lata, teraz sporo czytam, a to rozwija (nie tylko pisownię)
Błędów jest więcej, a nie wszystko co wymieniłem błędem jako takim było. Po prostu zwracam uwagę na te rzeczy. O wiele lepiej się teraz całość prezentuje i mi się podoba. Może nie wciągnęło mnie i nie rzuciło o podłoge, kiedy skończyłem, ale i tak jest całkiem fajnym opowiadaniem. Ćwicz, czytaj, ćwicz, czytaj - bankowo się rozwiniesz, a każde kolejne opowiadanie będzie dużo lepsze - co widać na załączonym obrazku. Pierwsze - słąbe, drugie średnie, poprawione drugie - lepsze niż średnie i dużo lepsze niż pierwsze.
Na koniec ja napiszę swoje opowiadanie.
Oszołomiony Sal'Dacu rozglądał się mętnym wzrokiem. Wszędzie gdzie nie spojżał leżały trupy. Niektóre bez ruchu, inne powoli sunęły ku niemu. Tego piekielnego dnia on i grupa mrocznych elfów, do której został przydzielony, natrafili na bandę nieumarłych i nawiązała się krwawa walka. W niespełna piętnaście minut wszystkie elfy zostały ciężko ranne, lub zabite. "Jak do tego doszło?" Zadawał sobie to pytanie bez ustanku, ale i tak nie umiał znaleźć na nie odpowiedzi. Potworny ból rozsadzał mu klatkę piersiową. Coś ostrego wystawało mu zpomiędzy żeber. Kaszlnął charcząc, po czym plunął krwią na ziemię. "Byłem słaby i bezmyśłny" wyszeptał. A potem skonał, a jego kompani zapomnieli o nim. W języku Mrocznych Elfów "słaby" oznacza tyleż co "martwy"...
POZDRAWIAM.