Autor Wątek: Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]  (Przeczytany 36909 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Mistrz wałków :)

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #75 dnia: Lipiec 23, 2006, 02:38:27 pm »
Problem był tego rodzaju ze nie mogłem rozlosowac par..
Wy z Pawłem gracie pózniej a wynków pary Sebastiana Ramusa nie miałem.

Nie miałem ale juz MAM :).

Wprowadzam też nowe kolejne prawo.. Pierwszy bay (wyjazdoway) jest za 6 pkt. Następne liczymy juz za 4! (nie bedzie sysuacji kiedy ktoś wyjeżdza i zdobywa łatwe punkty).

I KOLEJNA INFORMACJA!!! (jadni napewno sie ucieszą inni zmartwią:))..
Nie wyjeżdzam do Hiszpani i dlatego nadal będe prowadził kampanię.

Najbliższe scenariusze to (składające się na drugi etap - nasze bandy walczą o prestiż najmując się do róznych zadań)
1. W ochronie kupca
2. Konwój

Nadal jest nierozwiązana sprawa terenów.. Bard nie ruszył z tym nic. Gracze jakoś nie kwapia się zeby je przynieść. Nie ma kontaktu ze strychem!! LICZĘ NA WASZĄ INCJATYWĘ!


A oto rozlosowane pary:

Koszyk wygranych:

Wygrany z wtorkowego pojedynku - Bartek Brożda
Maciej Kulesza - Sławek Magoska
Wojtek Dzikowski - Sebastian Ramus

Koszyk przegranych:

Michał Smoła - Kamil Jasak
Przegrany z wtorkowego pojedynku - Marcin Oleszkiewicz

Bay:
Tomek Wojaczyński (wyjazd)
Bartek Zieliński (wyjazd)
Maciej Piwowaczyk
Kamil. (miszczu)

Offline sHEPT

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #76 dnia: Lipiec 23, 2006, 03:07:44 pm »
Że tak się spytam ale o co chodzi z tymi terenami?
Bo w sumie miałem zwrócić na to uwagę, że o ile do przedmieść mortheim było w sklepie troszke terenów to samo miasto jest już kłopotliwe bo w bardzie są same czterdziestkowe ruiny, a one są a)słobo gryalne, b) mało efektowne.
Jeśli chodzi o sam transport to mógłbym może pomóc (mam przyzwoicie duże auto).
7" cali to ja się ruszam z kolegami
8" jak szanuje przeciwka
9" jak dopuszczam się świadomego wała
6" jak przeciwnik za bardzo spina poślady

Bo geny dzielą się na szybkie i martwe.

Offline nahar

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #77 dnia: Lipiec 23, 2006, 05:07:29 pm »
Pomoc to trzeba inaczej - zapraszam do mnie na 1. piaskowanie, 2. malowanie, juz sklejonych własnych terenów Kamila. Mam czas od wtorku. Umawiać się na gg lub priva, w 3 osoby (ale nie wiecej zrobi się to migiem). Jest gorąc wiec szybko bedzie schło. Jedyny problem to nie mam farby w sprayu, i nie wiem gdzie kupić tani akryl (400-500 ml czarnego za 10 pln). Jak ktoś wiem niech powie (nie znalazłem tego sklepu gdzie sa kupowane farby strychowe).

Swoją drogą co znaczy że ze Strychem nie ma kontaktu - zlikwidował się???
Jak coś to trzeba mieć ręke na pulsie bo tam jest masa terenów a przy likwidacji pojdzie wszystko do kosza!!
paweł

Offline Wercyngetoryks

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #78 dnia: Lipiec 23, 2006, 06:09:26 pm »
Super,że te problemy były przejściowe.

No ja niestety na robienie domków nie mam czasu ,ale napisałem Naharowi na priva gdzie kupi tanio spray;)
I jelsi u Ciebie Pawle nic sie nie zmieniło to pozwoliłem sobie napisać do naszych kolejnych przeciwników, czy mają czas aby zagrać we wtorek o 16, wtedy my obaj rozegramy dwie gry pod rząd i wszystko bedzie w normie;)

Offline Mistrz wałków :)

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #79 dnia: Lipiec 23, 2006, 09:03:57 pm »
Problem jest w tym ze kiedy poprzednio sie pytałem o Strych to podobno był w remoncie.

Teraz mam za mało czasu na wozenie i chodzenie za tymi terenami.
Mało tego watpie zeby nam je wyporzyczyli.

Z malowaniem u Pawła tez moze mi być Ciężko.
Od zawsza wszyttko załatwiam i chodze za tym od samego początku do samego końca. Tym razem mam małą nadzieję że znajdą się chętni..:).

Podobno Bard miał wykonac kilka terenów :(.
Kamil. (miszczu)

Offline Nazroth

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #80 dnia: Lipiec 23, 2006, 09:13:24 pm »
1) TERENY to jest konik Szarego. On miał przygotowywac, na razie skończyło się na kilku drzewkach, górkach i blatach do 40stki/battla... czyli raczej UNIWERSALNYCH terenach do każdego systemu wyjąwszy tylko BF.Ghotic:P... Musicie zrozumieć, że bez inicjatywy ludzi MY jako sklep nie jesteśmy w stanie wykonywac terenów za własne pieniądze (pieniądze płacone pracoqwnikom za ich czas, bo na materiały to kasa jest i materiały SĄ)

2) Wyjazd Kamila: Super, że zostajesz Kamilu Bardzo mnie to cieszy - ja mam remont na gowie i mój wolny czas uległ sporej redukcji:)

Pozdrawiam.
'Jedynym sposobem by zmądrzeć jest grać z mądrzejszym przeciwnikiem'

Offline vader_NH

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #81 dnia: Lipiec 24, 2006, 09:26:45 am »
takie małe "widzimisie"

Dlaczego atakujący nie dostaje tej suszonej wołowiny?? i wogóle ma lekko gorzej.

Offline Mistrz wałków :)

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #82 dnia: Lipiec 24, 2006, 11:33:34 am »
Kolejna cześć popwiadania (starcie z Vaderem)

Ilyam Pay

Miał już dość tej cholernej pogody!
Ileż może lać?- zastanawiał się z każdym stawianym krokiem.
Już od pięciu dni szli w strugach deszczu. Niebo, wydawać by się mogło, nie zamierzało przerwać swojego płaczu. Czyżby tyle łez wylewano za dusze z mordheim? Jeśli tak to był to zbyteczny żal. Z tego co dowiedział się od wielkiego Teogonisty, wszyscy mieszkańcy tego miasta zasłużyli na oczyszczający ogień Sigmara. A drużyna Ilyna miała dokończyć dzieła które zaczęła kometa.

Dopiero teraz zorientował się że przestało mżyć. Jednak ubrania przemoknięte do suchej nitki nie dawały im zapomnieć o tym ze przed chwila przeżyli kolejna nawałnicę..

Człapiąc ospale ścieżyną stracili już nadzieje na choćby chwilę wytchnienia.Kiedy byli już bliscy poddania się  nagle z za zakrętu ścieżki, która się poruszali, wyłoniła się kolejna osada. Dotychczas wszystkie jakie napotkali były opuszczone i mocno zniszczone.
Ta osada jednak stanowiła wyjątek ..kiedy się do niej zbliżali, ku swemu zaskoczeniu ujrzeli nietknięte (można by powiedzieć w stanie idealnym) domy. Czyżby było to możliwe że ktoś tu mieszkał??
Mieli się o tym wkrótce przekonać..
Myśl o tym że wreszcie znajda dach nad głowa i będą się mogli, choć trochę ogrzać przy ognisku, spowodowała że dotychczasowe niepokojące milczenie drużyny zostało na dobre przerwane.
 Ilyn znów mógł za swoimi plecami usłyszeć śmiech swoich kompanów spowodowany kolejnym kawałem Jacka „szczęściarza”, który przypomniał sobie o tym że zna wiele dobrych i sprośnych dowcipów.
Ich dobre nastroje przerwał jednak Kapitan:
-Cisza głupcy! Wiem że miło zobaczyć osadę, ale nie myślcie ze oznacza to ze możecie od razu w niej się rozgościć. - spojrzał na Brandoma „słodyczka” którego oczy chciały powiedzieć „Panie ale łupy?!”- Nie wiemy czy ktoś tam nie mieszka! Dlatego zanim zaczniemy się cieszyć z „uśmiechu losu” należy zbadać teren.
-Ruppert i Twoi bracia sprawdza wschodnią cześć wioski. Wilhem i Joe zachodnia. Ja wezmę psy i pójdę w stronę rynku. A Jack i Brandom maja, miedzy czasie zając jakieś dogodne pozycje i w razie czego nas osłaniać.- widząc ich zaspane i wpół nieprzytomne miny dodał – zrozumiano patałachy!! – dopiero teraz „prawie ochoczo” ruszyli w wyznaczonych kierunkach
Przechodząc przez z jedna z bram wioski, Ilon rozglądając się po jego domostwach stwierdził, że nie przypomina ono dotychczas mijanych wsi. Domy tutaj były murowane pokryte porządną dachówką. Wyglądało na to ze domy są również podpiwniczone. A  mały ryneczek na którego środku widniała wieża strażnicza wskazywał na to że jest to raczej małe miasteczko niż wioska.
Kiedy był już pewien że mieścina jest opuszczona, niespodziewanie do jego uszy dotarł dźwięk szarpanych strun harfy oraz ściszony głos śpiewaka. Zanim dotarło do jego świadomości że nie są sami śpiewakowi zawtórowało kilka gardeł wykrzykując jakiś sprośny refren.
Podbiegł do wierzy i spojrzał w stronę bramy z której dochodził dźwięk.
W ich stronę zbliżał się zastęp Kozaków prowadzonych przez swojego druzami kapitana. Był to wysoki żylasty mężczyzna. Jogo broda i wąsy były spopielone siwizna lecz chód i sposób w jakim się poruszał wskazywał na to, ze zgubną rzeczą było ignorowanie tego człowieka. Lecz nie on przykuł uwagę Ilyna.
Prawdziwe zdziwienie i dziwny kujący strach wzbudzał w nim tęgi mężczyzna o okrągłych licach ubrany w myśliwką kurtkę, który dzierżył w reku łańcuch do którego przywiązany był NIEDŹWIEDŹ.
Cholera prawdziwy niedźwiedź- zdanie to wydawało się przelecieć z kilka razy w jego jaźni zanim w nie uwierzył. Bestia odwróciła swój łeb węsząc w jego stronę. W ostatniej chwili zdążył się schować w cieniu wierzy naiwnie myśląc ze to nie zdradzi jego pozycji.
Odwrócony plecami przytuliwszy się do wierzy obserwował swoich kompanów. Tylko Brandom i Jack szczęściarz zdawali się zauważyć wroga. Ruperrta nie było widać. Właściwie wszyscy byli pochowani w domach szukając zapewne łupu
..poza..
jednym z mnichów który próbował wywarzyć drzwi frontowe jednego z domów. „Przez tego idiotę załatwia nas.. i nici z ich zaskoczenia”- uświadomił sobie Ilyn. Zanim zebrał się na odwagę aby krzyknąć usłyszał dwie krótkie komendy i niebo przeszyło kilka strzał. Pierwsza salwa kozaków zdawała się nie trafić w cel
.. poza..
Zobaczył jak mnich upadł na jedno kolano, przybity do drzwi strzałą, której pióra wystawały z jego umięśnionej łydki.
Cholera.. gdzie są wszyscy i dlaczego Jack z Brandomem nie odpowiadają z swoich kusz
Wyjrzał za wierzy..
Kozacy kolejny raz nakładali strzały na cięciwy. A ich kapitan zdjąwszy z ramienia kusze i przełodowawszy ją mierzył w dziwnym kierunku
.. Kolejna komenda i kolejna salwa..
Nadal celował. Jego skupienie nie zdołał nawet przerwać, bełt który przeleciawszy o odległość stopy od jego głowy, wbił się w pobliski mór ..to chłopaki odpowiedzieli salwą..
Ilon, szukając celu jego wroga, usłyszał odgłos zwalnianego kurka. W tym samym momencie rozległ się stłumiony krzyk padającego Wilhelma.
Dzieliło ich 80 jardów! A pomimo tego bełt z zabójczą skutecznością trafił w gardziel staruszka.
Muszę go zabić.
Za nim jednak wydobył miecz usłyszał potężny ryk za swoimi plecami. Odwróciwszy się ujrzał niedźwiedzia, który stając na swoich tylnich łapach, przygotowywał się do ataku. Wiedział ze nie zdąży wyjąć swojego wiarołomcy.. sięgnął instynktownie do pasa (puszczając przy tym łańcuchy z psami) po pistolet strzałkowy. Wystrzelił w rozdziawioną paszcze brutalnego zwierzęcia. Krótki osiowy kołek utkwił w dolnej wardze bestii, wytracając ja z równowagi, dzięki czemu potężny cios zwierzęcia zdołał tylko obalić Ilona. Zanim zdołał się podnieść i sięgnąć po swój miecz psy dopełniły reszty. Szarpiąc niedźwiedzia zmusiłyc go do opadnięcia na przednie łapy, wgryzając się później w jego gardło.
Nie było czasu na dobijanie zwierzęcia..
Kolejna salwa kozaków siała zniszczenie w jego drużynie. Joe trzymał się za rekę w której widniał wbita aż po pierze czarne pierze strzała. Bełt kapitana kozaków dosłownie ściął z nóg Jacka „szczęściarza”..
zobaczymy czy i tym razem szczęście do niego się uśmiechnęło po tym jak bełt trafił go w głowę..
Psy pobiegły w stronę wroga. Musiał za nimi nadążyć. Kiedy wybiegał za wierzy minął go Ruppert. Kapłan biegł, unosząc w górę swój nadziak, modlił się słowami „Błogosławieni cisi i pokornego serca, albowiem oni dostąpią królestwa niebieskiego.. spraw Panie aby moje ramie było przedłużeniem Twojej zemsty na niewiernych.. „
Kończąc swą modlitwę wpadł na pierwszego przeciwnika. W jego dłoni zamiast nadziaka pojawił się świetlisty młot, który przechodząc zastawę przeciwnika jakby było ona z papieru rozpłatał go na dwoje. Drugim przeciwnikiem, który podbiegł do kapłana był rosłym mężczyzną dzierżącym w rękach teleskopową halabardą, za pomocą której przed chwila rozpłatał psa. Mimo potężnego ciosu który został wyprowadzony za głowy, kapłan z dziecinnym uśmiechem zastawił się młotem, wyprowadzając w ten sposób własne kontruderzenie. Stal uderzyła o stal. Lecz zgrzyt a następnie jęk stalowej halabardy wskazywał na to że nie wytrzyma tego ciosu. Trzask pękającej halabardy scalił się z okrzykiem padającego kozaka. Choć uderzenie wydawało się niezwykle słabe, kozaka pod jego wpływem obróciło i runął na ziemie jakby poraził go piorun. Kapłan na tym nie zaprzestał. Wymac**jąc swoim młotem nacierał na kolejnego wroga.
Miedzy czasie Ilan poszukał wśród tłumu swojego wroga. Kapitan kozaków kolejny raz naciągał swoją kusze, z której jak dotychczas jeszcze nie spudłował. Następny bełt z pewnością miał być przeznaczony dla kapłana.
Nie zdążył..
Dowódca kozaków z dziwieniem w oczach patrzył na krotki kołek który wbił mu się w pierś.
Tracąc przytomność zastanawiał się jak to możliwe..

Po tym jak padł Kapitan, kozaków opuścił duch walki i salwowali się ucieczką. Nie mając jednak szans na oddalenie się poza zasięg Ilyna pistoletu, wpadłszy do domostw zaryglowali drzwi postanawiając się bronić do ostatniej kropli krwi.
WH gotowi byli spełnić ich ostatnie życzenie.
Lecz Ilan Pay wiedząc że i jego podwładni czekają na ratunek i mogą się do tego czasu wykrwawić, kiedy będą szturmować domki.
Dlatego pozwolił się poddać swoim wrogom i w zamian za łupy z wioski oddalić się razem z kompanami.

Bilans strat był okrutny.. Rany dwóch psów nie wskazywały na to ze przeżyją kolejny dzień.
Wilhelm nie dożył ich powrotu.. leżąc w kałuży krwi trzymał się za gardło które okrutnie rozdarł bełt kapitana kozaków.
Szkoda polubiłem tego dziadka..- z smutkiem stwierdził Ilon każąc go zakopać na skrju pobliskiego lasu.
Jedynym szczęśliwym okazał się Jack, który oprzytomniawszy śmiał się do rozpuku łez.
Bełt który go trafił w głowę z zadziwiająco ześlizgnął się po jego hełmie pozostawiając po sobie tylko długa rysę.
Ilyn długo się przyglądał tej rysie. Zaczynała się od nosala a kończyła prawie na czubku hełmu. Przecież to nie możliwe!!
Jack albo jest cudotwórcą albo podczas uderzenia patrzył w niebo!
Jack spytany o to zaśmiał się -„Musiałem się zamyślić i spojrzeć w górę.. czasami tak mam.”

Opuszczając wieś napotkali jeszcze wychudłego wilka który przywiązany łańcuchem do jednego z domostw leżał wycieńczony z głodu. Brandom chciał go dobić lecz kapitan powstrzymawszy go rozkazał mu go rozkuć nakarmić. Zwierze samo się do nich przyłączyło merdając ogonem. Zapewne licząc na kolejny kęs mięsa.
Nie wiedział dlaczego to zrobił ale miał przeczucie ze to zwierze mu jeszcze kiedyś uratuje życie..
Kamil. (miszczu)

Offline Mistrz wałków :)

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #83 dnia: Lipiec 24, 2006, 11:38:21 am »
Odpowiadajac na pytanie Vadera:

Zrób sobie symulację zarobków po bitwie po wyprowadzeniu kupca i przejęciu skrzyni. Zrozumiesz dlaczgo ten który bierze skrzynie nie ma solonej wierzowny.

Wiem wiem dobrze było by ją miec dla niedziwdzia :)
Kamil. (miszczu)

Offline Nazroth

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #84 dnia: Lipiec 24, 2006, 05:06:55 pm »
Kamil przyznam, że ostatnio nie mamy ze sobą żadnbych scysji i ogólnie powoli zmienia się  moje zdanie na Twój temnat. Potrafisz być spoko, pracowitym gościem. Ale bez obrazy: NIE UMIESZ PISAĆ, co musi wynikać z małego zainteresowania książkami.
Fabuła była by OK. Opowiadanie też  -  ALE stary piszesz tak nieskładnie i niestylistycznie, że bardzo trudno jest się przez to wszystko przebić.
gramatyka i ort. mnie akurat nie obchodzi - bo nie wydajesz książki, dlatego to pomijam i nawet nie zwracałem na to uwagi. Natomiast strasznie boli ta stylistyka. Wiele osób ma z tym problermy (mówi mi to właśnie moja dziewczyna) no i rozumiem, ale postaraj się następnym razem.

Jeden z wieeelu przykładów:
"-Cisza głupcy! Wiem że miło zobaczyć osadę w całości, ale to nie oznacza że jeszcze w niej zagościmy"
Czy chciałeś przez to powiedzieć, że oni już kiedyś byli w tej osadzie? Bo ze zdania wynika, że "to nie znaczy iż jeszcze kiedyśtam ją odwiedzą..." a powinno być raczej:
Ale to JESZCZE nie oznacza, że,,,

Masz tu dwie części zdania, nadrzędną i podrzędną,,, po przecinku i po ŻE nie masz już po co pisać JESZCZE bo to tyczy się czegoś innego. Takie błędy najczęściej Ci się zdażają,,,Poczytaj trochę swoje własne opowiadanie i postaraj się na chłopski rozum zrozumieć niektóre zdania,,, nie zawsze meritum sprawy oscyluje w obrębie tego co chciałeś zdaniem przedstawić. Poczytaj i przemyśl bo masz odemnie cynk i ślad gdzie szukać, to pomoże w przyszłości i sam zobaczysz, że będzie lepiej,,,
'Jedynym sposobem by zmądrzeć jest grać z mądrzejszym przeciwnikiem'

Offline Mistrz wałków :)

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #85 dnia: Lipiec 24, 2006, 07:07:09 pm »
Widzisz.. Jestemświadomy swoich błedów ale bez ćwiczenia niczego nie osiągnę.
Przynajmniej mi się chce :)

Przeproawdziłęm kosmetyczne zmiany.
Kamil. (miszczu)

Offline Nazroth

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #86 dnia: Lipiec 24, 2006, 08:49:40 pm »
Cytat: "Mistrz wałków :)"
Ta osada jednak stanowiła wyjątek

Ta osada stanowiła jednak wyjątek...
... , jednak ta osada stanowiła wyjątek...

Może to nie jest jakiś karygodny błąd, ale dziwnie się czyta.
Widac od razu, że starannie poprawiłeś i o wiele lepiej się czyta. Teraz to opowiadanie jest bardzo fajne. Pozostało kilka fftopp ale nie przeszkadzają az tak mocno. Widzisz? Wystarczy raz więcej przeczytac, nagle dochodzisz do wniosku "to, to, to i to jest złe, zastąpię"...

A tu taki dowcipek:
Cytuj
"kiedy się do niej zbliżali, ku swemu zaskoczeniu ujrzeli nietknięte (można by powiedzieć w stanie idealnym) domy. Czyżby było to możliwe że ktoś tu mieszkał?? "


Moja wersja:
"kiedy się do niej zbliżali, ku swemu zaskoczeniu ujrzeli nietknięte przez ręce bardowych bywalców (można by powiedzieć "w idealnym stanie") makiety. Czyżby możliwe było, iż ktoś tu szanował tereny?"

Cytuj
Ilyn znów mógł za swoimi plecami usłyszeć śmiech swoich kompanów
<--- Niepotrzebne powtórzenie... za swoimi plecami i kompanów styka. ("Panie od polskiego" zakreślają zawsze takie rzeczy)

Cytuj
ą również podpiwniczone. A mały ryneczek na któreg

Nie zaczynaj zdań od "A" tylko przecinkuj.

Cytuj
kujący
KŁUĆ... ukłuty... etc. KUĆ możesz żelazo w hucie...

Cytuj
chowani w domach szukając zapewne łupu

chowani w domach zapewne szukając łupu
*** szukająć przymiotnik łupu*** jeśli chciałbyś cokolwiek tam wstawić... to przymiotnik. blablabla szukając jakiegośtam łupu...

Cytuj
ie zdołał nawet przerwać, bełt który przeleciawszy

ie zdołał nawet przerwać bełt, który przeleciawszy

Cytuj
sięgnął instynktownie do pasa (puszczając przy tym łańcuchy z psami) po pistolet strzałkowy

instynktownie sięgnął do pasa po pistolet strzałkowy, puszczając przy tym łańcuchy z psami

Cytuj
dca kozaków z dziwieniem w oczach

BARDZO CZĘSTO pomijasz ZE nie zawsze piszez "Z" tak samo jak "W"
w poniedziałek
we środę
z romkiem
ze znajomymi
AI? To najpopularniejszy błąd...no i trochę ich jest. W sumie to sam pisałem tak przez lata, teraz sporo czytam, a to rozwija (nie tylko pisownię)



Błędów jest więcej, a nie wszystko co wymieniłem błędem jako takim było. Po prostu zwracam uwagę na te rzeczy. O wiele lepiej się teraz całość prezentuje i mi się podoba. Może nie wciągnęło mnie i nie rzuciło o podłoge, kiedy skończyłem, ale i tak jest całkiem fajnym opowiadaniem. Ćwicz, czytaj, ćwicz, czytaj - bankowo się rozwiniesz, a każde kolejne opowiadanie będzie dużo lepsze - co widać na załączonym obrazku. Pierwsze - słąbe, drugie średnie, poprawione drugie - lepsze niż średnie i dużo lepsze niż pierwsze.



Na koniec ja napiszę swoje opowiadanie.

Oszołomiony Sal'Dacu rozglądał się mętnym wzrokiem. Wszędzie gdzie nie spojżał leżały trupy. Niektóre bez ruchu, inne powoli sunęły ku niemu. Tego piekielnego dnia on i grupa mrocznych elfów, do której został przydzielony, natrafili na bandę nieumarłych i nawiązała się krwawa walka. W niespełna piętnaście minut wszystkie elfy zostały ciężko ranne, lub zabite. "Jak do tego doszło?" Zadawał sobie to pytanie bez ustanku, ale i tak nie umiał znaleźć na nie odpowiedzi. Potworny ból rozsadzał mu klatkę piersiową. Coś ostrego wystawało mu zpomiędzy żeber. Kaszlnął charcząc, po czym plunął krwią na ziemię. "Byłem słaby i bezmyśłny" wyszeptał. A potem skonał, a jego kompani zapomnieli o nim. W języku Mrocznych Elfów "słaby" oznacza tyleż co "martwy"...


POZDRAWIAM.
'Jedynym sposobem by zmądrzeć jest grać z mądrzejszym przeciwnikiem'

Offline Wercyngetoryks

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #87 dnia: Lipiec 24, 2006, 08:57:36 pm »
Chłopaki dajcie spokój, bo spamujecie ten temat. Nikogo nie interesują umiętności pisania Kamila, jak się komuś nie podoba to niech nie czyta jego opowiadanek. A tego typu uwagi to sobie na privie dogadajcie. Zwłaszcza, że tak jak sam zauważyłes Kamil nie bedzie wydawał książki:P

Offline MiSiO

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #88 dnia: Lipiec 25, 2006, 09:05:59 am »
Jeśli się wyłączy opcję "stylistyka, gramatyka itp." i skupi na treści to można być świadkiem całkiem niezłęj potyczki. Naz pokazując Kamilowi błędy chce mu pomóc w poprawieniu jakości pisania ... ale jak Seba napisał - na priva :D

Offline Mistrz wałków :)

Wakacyjna kampania w Bardzie [Kraków 2006]
« Odpowiedź #89 dnia: Lipiec 25, 2006, 07:45:57 pm »
I po kolejnych starciach które zamknęły 4 rundę rozgrywek :)

Oto ich wyniki:

Scenariusz trolle:
Paweł Hoffner - Sebastian Gabryś 3-3 (Znów wygrały trolle - starzy weterani poniesieni fantazja swoich możliwości przegrywają w tym jakże niby "prostym" scenariuszu :))

Kupiec:
Sebastian Gabryś - Bartek Brożda 8-2 (krasnoludy dzielnie się broniły mimo dwukrotnej przewagi Beastmenów)

Marcin Oleszkiewicz - Paweł Hoffner 7-3 (prawdziwa niespodzianka kolejki
!! 6 undeadów masakruje kislev liczący sobie 11 modeli. Pomimo wielu rozwojów i niedziwdzia Paweł daje się w dziecinny sposób zaciągnąć do zaułka)

Kamil Jasak - Michał Smoła 9-1 (olbrzymia żeź!! Zupełnie olaliśmy kupca scierając się na środku placu.. i znów, mocno na pociwszy sie przy tym, wygrywają WH :)).

Sławek Magoska - Maciej Kulesza 8-2 (Dosłowna masakra DE.. Na placu został jeden model.. A iliczne odniesione rany powodują że w najbliższej potyczce DE wystapia w 4 osobowym składzie. 3 bohaterów odniosło rany ręki i musi pałzować)

Sebastian Ramus - Wojtek Dzikowski 7-3 (krasnoludy załatwiając kupca porwały jego skab i do końca potyczki nie oddały swoim wrogom. Zgodnie z zasadą liczy się tylko złoto!!)

Sukcesem dzisiejszego dnia było rozegranie aż 5 spotkań na jednym stole!! I to w przedziale czasowym miedzy 14.30 a 19.00

Rozlosowane pary jak zawsze w 3 poście
Kamil. (miszczu)

 

anything