No to gratulacje dla Jacka
Grał wampirsami?
No co Ty Zbyszku? Plewnymi Wampirami w życiu bym nie wygrał turnieju - wziąłem przegięte WE Vardena.
Dryszka ( w sumie 2 PD, 3 DD
) BSB, Treeman, 4 Treekiny, 5 WR z War Bannerem, 5 Wardancerów, 10 łuczników, 4 paczki Driad i wio koniku.
Na początek dopadłem i zagryzłem 20- 0 Krasnoludki Młodego Chojnackiego.
W drugiej turze, na pierwszym stole kornikowaty Chaos Starego Chojnackiego... Konrad, chcąc pomścić brata, w drugiej turze huknął sfrenzowanym Demonem w jedyne w co mógł szarżować - Drzewo. Przegrał o 1 i ...wyparował...
Jakby ustał musiałbym poświęcać ze dwie paczki driad... Ale wyparował...
Potem miał już ciężko, kluczowe flee 10 łuczników przesądziło o losie kawalerii, a Treekiny odparły dwa kolejne rydwany, by polec dopiero w ostatniej rundzie od trzeciego rydwanu i ostatnich korników.
Konrad wygrał "pojedynek jedynek" - miał ich więcej ode mnie.
Po szczęśliwym zwycięstwie 15-5 na pierwszym stole znowu Dwarfy - Kuby Falkowskiego.
Moja rozpiska "Duck Magic" nie musiała więc ani razu stawić czoła magii... Trudno stwierdzić, czy jest znowuż taka świetna.
Kuba wygrał rzut i wybrał górkę.
Ruszyłem osłaniając się swoim lasem.
Chyba wszystkie maszyny miały burning
- 2 bolce z S7, 2 klopy. Na szczęście Kuba postanowił przerzucić 4 na Organkach w WR i wypadł misfire. W trzeciej turze w walce było wszystko poza 10 łucznikami i BSB z jedynym ocalałym od zniesionego głazu Wardancerem.
W kluczowym starciu Drzewca, Treekinnów, i dwóch paczek Driad z Długobrodymi rzuciłem ostatni, rozstrzygający ward na Driadzie i wygrałem o jeden - "outnumber fear" - Kuba zaoszczędził na odporności na Fear i Terror
. Gdybym nie zdał warda - Kuba wygrywał o muzyka i mimo BSB coś by się sypnęło.
Treeman przeżył ostrzał i schował się do lasu, BSB nie przeżył ostrzału, Driady które skasowały okopane organki (nie zadawszy rany
) ustały kontr-szarżę Kloca Warriorów - jak rzucamy nisko, to nisko.... Wszystko co mogło znów rozpaczliwie szarżowało, mimo braku BSB. Duży kloc Warriorów przegrał walkę z dwoma pakami Driad o jeden - outnumber fear...
Złamane
"Nieludzkim Kołem Fortuny", Krasnoludy zeszły z pola walki...
Dzięki szczęściu i przegiętym Leśnym Uszatkom Vardena, wygrałem swój pierwszy turniej w życiu.
W dodatku w Ożarowie - w moim ulubionym "Uśmiechu".
Varden z VC był czwarty, więc najwyraźniej nadchodzi "Era Kiełbas".
Przypominam, że obowiązek wykreślania z klubu
"Kiełbas Które Wygrają Turniej" został właśnie przed chwilą zniesiony.
Do zobaczenia w Ożarowie za dwa tygodnie...