Tak na prawdę nie mam jakichś ulubionych Sith'ów. W ogóle wolę Jedi niż użytkowników Ciemnej Strony. Ale jakbym już miał wybierać to:
1) Darth Sion - jeden z dwóch Sith'ów, który ginie tym, co bym nazwał, "piękną śmiercią" (pod warunkiem że w KOTOR-a gramy po LS); inni giną nadal zaślepieni przez Ciemną Stronę; on miał szansę się uratować ale wolał zginąć
2) Exar Kun - to co on zrobił w galaktyce jest porównywalne z osiągnięciami Darth'a Sidious'a, a jeżeli wziąść pod uwagę, że Sidious był uczniem Darth'a Plagius'a (chyba tak to się pisze), jednego z potężniejszych Sith'ów, natomiast Exar musiał się uczyć większości rzeczy sam, to może nawet przewyższył imperatora mimo swojej porażki
2) Darth Vader - chyba dlatego że to pierwszy Sith jaki pojawił się na ekranie, taki sentyment
3. Darth Sidious - [...] ale akurat w tym wg mnie wymięka przy Windu (co pokazał) i Yodzie (czego nie pokazał, ale wyratował się korzystaniem z Mocy).
Sorka, że się trochę wtrące, ale Sidious podłożył się w walce z Windu. Najpierw zabił bardzo szybko trzech potężnych mistrzów (Kit Fisto, Saesse Tiin, Agen Kolar), a potem nagle zaczął ulegać Windu. Wszystko było zaplanowane, aby gdy przybędzie Anakin wszystko wyglądało tak jak wyglądało. Bo jednak nie oszukujmy się. W walce z Yodą był to już zupełnie inny Palpatine. I Windu jaki by potężny nie był to jednak z Yodą szans by większych nie miał. A Yoda miał większe problemy w walce z Palpatine'm niż Windu, co wskazuje jednoznacznie że Lord Sith musiał się podłożyć