Hm.. ten cytat to słowa Alberta Einsteina zapytanego jak będzie wyglądała trzecia wojna światowa.
Ich weiß nicht mit welchen Waffen sich die Menschen im 3. Weltkrieg bekämpfen, aber im 4. werden es Keulen sein.
W wolnym tłumaczeniu:
Nie wiem jakimi broniami będą walczyć ludzie podczas trzeciej wojny światowej, ale czwarta będzie na maczugi.
Kolejna wojna światowa wbrew temu nie musi być totalna, z użyciem broni masowej zagłady. Rachunek zysków i strat wychodzi zawsze na niekorzyść państw uczestniczących - nie można obronić wszystkich newralgicznych punktów państwa, więc wskutek wojny obie strony zostają zdruzgotane.
Żaden zdrowy psychicznie polityk, ani wojskowy nie podejmie decyzji o ataku nuklearnym wiedząc, że przeciwnik może dokonać kontruderzenia.
Jeśli to się zdarzy - jesteśmy w nieciekawym położeniu, jak zauważył Draggy, przynależność do Unii czyni Polskę stroną w ewentualnym konflikcie. Możemy przypuszczać, że cele, większe miasta zostaną zrównane z ziemią w pierwszej fazie wojny, więc nie ma co dywagować nad swoim potencjalnym zachowaniem. Ja na przykład bym wyparował.
Bardziej prawdopodobny przebieg wojny to atak konwencjonalny za pomocą floty, armii lądowej i z powietrza. Nie mam pojęcia kto by atakował, ponieważ sytuacja międzynarodowa nie wskazuje na tendencje wojenne, na razie słyszymy tylko o rosnącym niepokoju świata Bliskiego Wschodu, ale to raczej nie zmierza w kierunku wypowiedzenia wojny.
Chęć wprowadzenia broni jądrowej przez Iran, wobec potencjału Izraela na przykład nie zaowocuje w wojnie światowej, bo to raczej działania odstraszające. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Ogólnie rzecz biorąc najgroźniejsza była by sytuacja, jak przed I Wojną Światową - wiele sprzecznych niekiedy sojuszy, niestabilny region i duże zaangażowanie wielkich potęg w jednej sprawie. Zastanowił bym się wtedy nad udaniem się do jakiegoś neutralnego kraju, na najlepiej na końcu świata.
