ogolnie za duzo ochow na temat aktorstwa johnsona (...) to jednak raczej kiepski aktor
Hmmm, właściwie nie chodziło mi o jego warsztat aktorski ale o charzymę, albo i nawet po prostu prezencję i urodę.
,wiem ze trudno serialu nie oceniac przez pryzmat dziecinstwa
No właśnie, trudno
Bo co mnie obchodzi ze zarobił mniej niż liczyli producenci...
Hmm, a myślałem, że recenzja jest od tego aby opowiedzieć o filmie też trochę ogólnie, nie tylko jak ja go widzę na ekranie (a moze w ogóle ma być bez subiektywizmu, nie jak ja widzę, bo wtedy ktoś powie "co mnie obchodzi co on myśli jak ogląda ten film", ale co widać na ekranie, scena po scenia bo inaczej to się w 10 linijkach zamknie opis...). Poza tym film nie tyle zarobił mniej od oczekiwań ile ledwo zarobił sam na siebie, co jest jednak wyczynem niezłym, bo pieniądze w postaci m.in. nazwisk, wkłada się w niego po to aby tych widzów przyciągał, to samo z marką "Miami Vice" - i zazwyczaj jednak takie zabiegi skutkują i filmy z gwiazdami, większą promocją etc. zarabiają więcej.
i to utyskiwanie ze nie tak jak w serialu i ze nie jest ładny i nie uśmiecha się jak Don...
W oryginalnej wersji recenzji było więcej o odnoszeniu się do serialu, ale nawet w tym co poszło ostatecznie na stronę jest:
Idąc na łatwiznę i posługując się marką Miami Vice, a więc licząc na widzów pamiętających serial (...), trzeba liczyć się z tym, że właśnie przez pryzmat serialu film będzie postrzegany.
nie mam potrzeby aby główny bohater był śliczniutki i trafiał w estetyczne gusta recenzenta...
Ja nie mam potrzeby aby trafiać w gusta każdego czytającego recenzję