Ja na razie w skrócie opiszę swoje wrażenia.
Przede wszystkim Polcon pokazał nam że da się zrobić turniej Mordheim na konwencie i że jest to genialny w sumie pomysł.
Kwestia chcenia i siły przebicia u orgów (żeby zdobyć sale, żeby podciągnąć Mordheim pod bitewniaki - to znaczy wjazd na 2 dni za połowe ceny, żeby dostać trochę nagród od ogólnych sponsorów konwentu).
Gdybym był w Polsce w listopadzie to na 150% jade na Falkon.
Konwent oferuje masę dodatkowych atrakcji i nocleg za grosze.
Wpisowe raptem 5 pln wiecej niż na oMTH, za to spanie, nocne granie i nagrody co się zowie.
Sam turniej.
Świetne pomysły na scenariusze, może ciut niedopracowne (1 i 5) ale zato niete co zawsze.
Masa terenów, choć rozrzucona po stole (ja to jednak lubie porządne ulice) i masa przeszkadzajek.
Miła atmosfera - naprawdę mało kłótni (poniżej średniej z moich poprzednich turniejów).
Udało mi się zagrać z 4 dla mnie nowymi przeciwnikami.
Raport z bitew skrobnę w okolicy soboty.
Nocne gry w planszówki oraz niedzielny multiplay na maxa klimatyczny dodatkowo powodują że wyjazd do Lublina to jak na razie mój najfajnieszy turniej Mordheim.
W Niedzielę graliśmy One OFF na 500 + 100 i po jednym skillu na herosa. Ja mialem za 720 gc 9 (słownie dziewięciu) Marienburczyków. Wypas sprzęt dwa modele w HA, jeden chempion z rapierem i łamaczem mieczy, dwa modele z BofDP, full opancerzony miecznik (LA, Sh, miecz helmet).
No i Łowca nagród, mój ulubiony HS z TC. Po prostu miodzio.
I tak nawiasem mówiąc to nie wygrałem - bo Ludwik nie zwiał, a ja mu zdjąłem tylko 3 modele (to jest zwycięstwo przy RT). Przynajmnie tak mi się wydaje że nie uciekł. Choć myśle że bym to wygrał (zabił 5 modeli) bo ubiłem opiekuna i misio został sam (pierwsza głupota zdana!).