trawa

Autor Wątek: Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006  (Przeczytany 41359 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Demence

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #255 dnia: Październik 30, 2006, 05:55:41 pm »
chciałam tylko powiedzieć...

GRATULACJE SEBA! :)
)

Offline Mistrz wałków :)

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #256 dnia: Październik 30, 2006, 08:04:00 pm »
Slimak:
Jestem do Twojej dyspozycji na privie (sam troszkę dłubałem w plastikach tworząc swoich WH)..

A teraz nieco dłuższa relacja z minionego turnieju.
Jako sędzia mogłem się przyglądać wszystkim potyczkom i mieć ogląd na cała sprawę. Dzięki czemu, byłem świadkiem niemalże, każdej sensacyjki tego turnieju. Oto najbardziej szokujące/zadziwiające/niesamowite i śmieszne pojedynki.

1. Misiu vs Krzysiek z Wrocałwia
Zaczęło się już od pierwszej bitwy. Kiedy oglądałem rozpiski ludzi, jedna przykuła moją uwagę w sposób szczególny. Była to wesoła kompania 5 dwarfów. Zaśmiałem się myślac że ktoś tu musi być niezłym masochistą.
Kiedy okazała się, że „ów” wybraniec ma w pierwszym pojedynku zmierzyć się z Misiem, zacząłem mu serdecznie współczuć (w duchu śmiejąc się jakim farciarzem jest Misiu mając taki łatwy kąsek na swojej drodze do zwycięstwa).
Oczywiście jak się domyślacie, wszelkie moje odczucia były błędne. Mimo ogra, 2xpossesed i kilku jeszcze członów Michał za „chiny ludowe” nie mógł sobie poradzić z brodaczami. Widownia pękała ze śmiechu, widząc jak poci się nasz mistrz.
Krasnoludy walcząc już 5 turę (!), zupełnie niewzruszone, redukowały wound-y kolejnym członkom krwiożerczych posessed. Pierwszy pod topór (slayer-owski topór:)) poszedł opętany, za sekundę dołaczył do niego "ogór". Beastmen i opętany stracili kolejne rany.. Zapowiadało się na sensacyjne zwycięstwo..
Lecz szczęście, tak jak ono to lubi ku chwale statystyce, obróciło się w decydującym momencie od brodaczy (pewnie przed bitwą za dużo chłopaki popili) i oblali oni pierwszy test rozbicia.
Bardzo ciekawy strat, jakie poniesie nasz mistrz, uwierzyć oczom nie mogłem jak zobaczyłem same zgony po bitwie (ogór i possesed musieli zostać wymazani z karty bandy).
Tak.. tak.. spod krasnoludzkiego topora się tak łatwo „nie wychodzi”.
Bitwa ta zadecydowała, że do końca turnieju, Michał nie był w stanie odbić się od dna i w dosłowny sposób wyszarpywał zwycięstwa (kolega z Wrocławia może czuć się moralnym zwycięzcą).

2.Seba vs Paweł (nahar)
Scenariusz odbicie ofiary. 17 marrienburgczyków kontra 15 beastmenów.
Prawdziwa rzeź na planszy. Chłopaki w czysto krakowskim stylu, rzucili się do swoich gardeł. Trup ścielił się gęsto. Paweł z czasem wykorzystując, zaangarzowanie części bandy Seby w rytuał wycinał jak młode drzewka kolejnych futrzaków. Efektem końcowym w 6 turze na planszy został pojedyńczy beastmen i najemna harpia otoczona przez masę strojnie ubranych Marrienburg-czyków. Tylko jeden model albo aż jeden można powiedzieć!!(dał zwycięstwo Sebie)
„Obrona Jasnej Częstochowy” się powiodła i beastmeny zdołały spalić na stosie biednego młodzieńca który okazał się synem kapitana Mariennburgu. (chłopaki włożyli wiele serca w ten pojedynek dbając nawet o jego fluff).
Po bitwie okazało się że prawie wszystkie beastmeny przeżyły, śmiejąc się.. "My tylko tak udawaliśmy :)"

3.Tomek vs Misiu
Ta bitwa zasługuje na uwagę z faktu najśmieszniejszego (żeby nie powiedziec najdurniejszego) błędu w dziejach mordheim jakiego byłem świadkiem. Ponieważ na tym turnieju cześć budynków stała w płomieniach należało w wypadku wejścia do budynku co turę testować I (czy można się ruszyć) i T (szansa na ranę od ogni). Chłopaki się wystawili i..
BENC :)
Tomek zapomniał że budynek w którym rozlokowała się jego banda orków, płonie.
Zelonoskórzy wybiegli przyparzywszy sobie tyłki, prócz oczywiście trola (1 I naprawdę potrafi zaboleć:().
„Czeski film”, jednym słowem -Troll postanowił się sam spalić.
Była jeszcze mała szansa aby opuścił swoje lokum (zdał test incjatywy), ale przypomniał sobie o "mondrocie" dowódcy i dłubiąc w nosi postanowił pozostać w piecyku (nie zdał głupoty).
Nie zmienia to jednak faktu że zielonoskórzy potraktowali brutalnie opętanych i wygrali scenariusz.
I po co komu Troll?? (szczególnie tak błyskotliwy!!)
A zwykło się mówić; że nie ma stworzenia głupszego niż troll - a tu taka niespodzianka J

4. Kuba Czarnowicz vs Gonzo
Gumol (Kuba) kiedy dowiedział się że ma zagrać z strzeleckim reiklandem, na skutek poprzednich porażek przerażony zawołał mnie, prosząc o poradę (należymy do jednego klubu). Jako sędzia (nie mogąc podpowiadać) powiedziałem mu tak:
„Z orkami jest tak jak w 40.000, musisz w nich uwierzyć (czerwone jest szybsze J).
Kiedy ork uwierzy w swoje umiejętności, to jest w stanie w pojedynkę rzucić się na cały reikland i przebiegłszy całą ulicę pod ostrzałem zatopić topór w swoich wrogach.
Gumol posłuchała rady i..
Byłem ZMUSZONY J na prośbę Gumola, oficjalnie przeprosić Gonza za podpowiadanie taktyczne podczas turnieju i zdradzanie tajników gry w mordheim.

Dnia niedzielnego nie sposób opisać.

Powiem jedynie tyle, że pękałem ze śmiechu, grając z chłopakami w polowanie na dziki i wysłuc**jąc opowieści o lancy „poli” (taka papuga bojowa J) Gonzowego rycerza J

Czekam na zdjęcia (PAWEŁ???)
Kamil. (miszczu)

Offline Musley

  • Steward
  • ******
  • Wiadomości: 6 346
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • (づ。◕‿‿◕。)づ
    • Soundcloud
Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #257 dnia: Październik 30, 2006, 10:04:32 pm »
Gratuluję zwycięzcom i czekam na fotki! :) Szczególnie ciekawi mnie Marienburg Pawła.

Offline nahar

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #258 dnia: Październik 31, 2006, 08:18:10 am »
W dziale galeria masz herosów (chyba komplet, poza ostatnim).
paweł

Offline Mistrz wałków :)

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #259 dnia: Październik 31, 2006, 09:44:32 am »
Paweł zamiast nam mydlicz oczy wrzuć fotki które robiliśmy :)
Kamil. (miszczu)

Offline nahar

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #260 dnia: Październik 31, 2006, 12:20:17 pm »
Szczerze?
Raczej sie do niczego nie nadają. Może Seba ma jakieś lepsze.
Wieczorem przygotuje te kilka które są ok i wrzucę. Poza tym napiszę duży raport na NG.
paweł

Offline Ushabti

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #261 dnia: Październik 31, 2006, 01:38:17 pm »
Cytuj
Była to wesoła kompania 5 dwarfów. Zaśmiałem się myślac że ktoś tu musi być niezłym masochistą.

 :lol:  :lol:  :lol: W moje kraski też nikt nie wierzył  :lol:  :lol:  :lol:
No to wreszcie macie przykład jak to z nimi bywa  :lol:  :lol:  :lol:
Nalać mu bugmańskiego, bo się chłopak spisał na schwał!

A tak BTW: statystyka dała ciała, bo była po stronie krasnoludów... oblać Rout`a na 9?  :(  :(  :(
url=http://www.najmita.net]Serwis społeczności Mordheim[/url]

Offline MiSiO

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #262 dnia: Październik 31, 2006, 04:07:00 pm »
Pierwsza część zdjęć z turnieju

Co do mojej 1 gry to powiem, że jak nigdy, moi chłopcy się skompromitowali. Opętany 6 tur nie trafił ani razu!!!... w tym czasie ogre trafił 2 razy i 1 raz zranił :D Niestety na rzuty w 1 grze poradzić nic nie mogłem.

... a po bitwie "11" na Opętanym i "1" na ogrze. :D Zostałem z 4 modelami! Jednak cóż to było za wyzwanie ... Walczyłem do końca... i opłacało się! 4 modele po 1 bitwie a mino to udało się zając 2 miejsce...

Jeśli chodzi o wyniki to są na stronie TH w dziale RELACJE TURNIEJOWE!!!

Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w organizacji turnieju - Tsar - DBA i patronat medialny!, Bartek - pokaz/wystrój, Zielony [noszenie blatów], Kamil - sędziowanie,  RafiK i Nahar - pokazy ... i wszyscy, którzy przynieśli swoje tereny. Stoły były syto zastawione. Dziękuję również graczom za niezniszczenie mojego prywatnego miasta!

Offline Motorek

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #263 dnia: Listopad 01, 2006, 08:13:45 am »
Zajebiste zdjęcia :shock: Najbardziej  podobają mi się modele Nahara i Deathmaster Snikcht Szarego. Wypas ;) Salę też widzę, że mieliście niczego sobie sporo miejsca do grania, bez przepychania się po ścianach i kontach jak to jest przeważnie na konwentach.
Jeszcze raz wielkie brawo i szacun za organizację.
Pozdro ;)

Offline Mistrz wałków :)

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #264 dnia: Listopad 01, 2006, 10:14:32 am »
Też załujemy że Cie Motor nie było..
Chłopaki wzieli specjalnie dla ciebie zasady gry: "Polowanie na dziki" twierdząc że tobie się to spodoba najbardziej :)

A i przypomniałem sobie jeszcze jedna świetna bitwę.

Naz vs Bestmeny z Wrocławia.
Scenariusz gęsta mgła.
Przeciwnicy odrazu ruszuli na siebie swoimi psami (5 beastmen dog vs 5 WH dogs) Po krótkiej zezi w mgle gdzie było słychac ujadanie psów gine 5 beastmenśkich i zwierzoludzie nie zdają pierwszego routa.
Gra ta został okrzyknieta przez widzów jako "dog in the fogg"
Kamil. (miszczu)

Offline Motorek

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #265 dnia: Listopad 01, 2006, 10:20:16 am »
Ło no to superosko ;) To już się podjarałem ;)
Wczoraj mieli się ze mną spotkać i dupa, Ludwik symuluje chorobę :lol: a Gonzo coś ściemnia;p
Pozdro ;)
PS:
Cytat: "Mistrz wałków:)"
Gra ta został okrzyknieta przez widzów jako "dog in the fogg"
Jak to szło Who let's the dogs out?;p

Offline Wercyngetoryks

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #266 dnia: Listopad 01, 2006, 10:44:25 am »
Witam :D

Cytat: "MiSiO"
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w organizacji turnieju - Tsar - DBA i patronat medialny!, Bartek - pokaz/wystrój, Zielony [noszenie blatów], Kamil - sędziowanie, RafiK i Nahar - pokazy ... i wszyscy, którzy przynieśli swoje tereny. Stoły były syto zastawione.


Po pierwsze dołączam się do tych podziękowań, i raz jeszcze dziekuje wszystkim za wkład w tą impreze, jak również za samo uczestniczenie w niej;)

Po drugie ja fotki będe miał dzisiaj, bo czekam na kabel żeby je na kompa zrzucić, a mam troche tego:)

Poza tym dzięki za gratualcje, jak wszyscy wiedza ja ten turniej zaliczam do bardzo udanych, sam się dziwie, no ale tak wyszło. Teraz planuje renowacje mojej futrzastej gromadki, przede wszysktim pod względem malowania i konwersji :badgrin:
Niedziela też fajnie wyszła, nauczyłem się grać w Konfrotnacje i DBA, tylko czy teraz starczy czasu na granie w to wszystko :D

Pozdrawiam i do zobaczenia za rok;)

Offline SKAV

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #267 dnia: Listopad 01, 2006, 12:04:41 pm »
Świetne zdjęcia. Gratulacje dla zwycięscy !!!
img]http://www.naruto-kun.com/images/narutotest/itachi.jpg[/img]

Offline Nazroth

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #268 dnia: Listopad 01, 2006, 02:27:37 pm »
Ok, to może ja napiszę w skrócie co sądzę o imprezie: (pisałem baardzo długie sprawozdanie, ale w połowie mi je wsysło, ponieważ nacisnąłem zły guzik;])

oMTH '06 to najlepszy turniej na jakim byłem. Mnóstwo nowych dla mnie twarzy i przeciwników, których nie udało mi się poznać na turniejach wyjazdowych (ponieważ na takich nie bywam). Świetne nagrody, atmosfera. Po prostu miód.

W pełni satysfakcjonuje mnie IV miejsce, gdyż daje do myślenia zwycięzcom z podium (czyham tuż pod nimi, aby w odpowiedniej chwili dokonać zamachu stanu), jak i przegranym (pokazuje jakie miejsce zajmuję w łańcuchu pokarmowym).

Krótki battle report:

Bitwa pierwsza: Nahar i Marienburg. (bałem się przed turniejem, śmiałem się przy rozstawieniu, płakałem po bitwie)

Nahar jak się okazało nie wyekwipował swojego Marienburgu w kusze, rusznice i łuki, a jedynie KUSZĘ i ŁUK. W porównaniu z moimi 5 kuszami i łukiem wypadał dość słabo:) Jego pierwsza tura ograniczyła się do masowego przemieszczania modeli i zabicia mi pieska z łuku. "spoko, mam jeszcze 4" pomyślałem i rozpocząłem swoją turę. Oczywiście w swojej turze postanowiłem "nauczyć chłopaczków z portu jak należy strzelać" i jak się okazało NIC BARDZIEJ MYLNEGO. wyrzuciłem 1,1,1,1,2 :) ee... "parodia, ale ok" mówiły moje myśli, gdy kontynuowaliśmy grę. W turze Nahara kapitan spudłował z kuszy, a jego wredna assassinka strzeliła z łuku do łowcy z kuszą. Trup, rykoszet --> tileańczyk trup "ŁOSZ k**wa" zawyło mi w głowie, gdy zobaczyłem dwa ciała. Nie było bata - po pierwszej turze druga musiała być lepsza i owszem. Strzelając przewróciłem jeden model na turę;]... AAARGH! Odczekałem jeszcze kilka nędznych rzutowo tur i zabiłem tą podłą assassinkę, a potem wycofałem się, gdyż dobry gracz wie, kiedy należy to dobrowolnie zrobić.
Aftermath: flagellant stałe się herosem, znalazłem 7 kawałków i zapłaciłem podłe 40 upkeepu mojej armii najemników. Nic nei zginęło (Naharowi natomiast poszła się walić ta zabójczyni!) Kupiłem drugiego flagellanta i tyle. Rating skoczył, nic nie straciłem, mnóstwo zyskałem - czułem się zwycięscą:)

Bitwa druga: Nie znany mi dotychczas przeciwnik i banda Undead, którą znam na wskroś - dobre zestawienie.

To miała być szybka piłka. Undead bronili ofiary, było ich o wiele mniej (w końcu "przegrany" & przegrany dawało mi pewną przewagę). Kuszników rozstawiłem tak, aby widzieli cele, 2 flagasów i priest weszli w katakumby, a reszta czekała na sygnał startu. "PAF" i ruszyli. W drugiej turze miałem już ofiarę , która mknęła do moich kuszników, flagellanci młócili ghuli na środku stołu. Pieski ujadały... kusznicy pudłowali, ale udało im się przewracać assassina mego przeciwnika. Torpedą okazał się krwawy halfling, który nazabijał się tyle, że nie mógł potem unieść zdjętych skalpów:) Taktyka się sprawdziła i szybki atak powiódł się, aczkolwiek Undeadzi wykazali się nie lada postawą sprawiając spore kłopoty. Naprawdę nie spodziewałem się takiego oporu i strat, które mi zadali - ale jak to bywa w takich scenariuszach rzuca się wszystko na łeb, na szyje i wygrywa, ale trochę traci.
Aftermath: Straciłem (a potem już non stop go traciłem) Balthazara - mojego początkowo gołego WH. Poszło też trochę piesków utd... ale nie było źle. Wyrzuciłem całe "2" dodatkowego xp. dla moich herosów i (ehh) zapłaciłem 40 upkeepa + powiększyłem najemny korpus najemników o kupca.
Podstawowe błędy przeciwnika: Złe rozstawienie i strachliwość. Gdyby wyszedł wszystkim na przeciw - miał by szanse wygrać.

Bitwa trzecia: Zielony i Krasnale (są dwa rodzaje przeciwników, na których nienawidzę trafiać na turniejach: Krasnale i ZIelony! Niebawem dowiecie się dlaczego)

Na poprzednim turnieju, na którym spotkałem Zielonego chłopak był niedoświadczonym, początkującym graczem, a mimo to przetrzymał mój ostrzał. Popełniając mnóstwo błędów dotrwał do momentu, w którym to moja banda oddała pola. Nie powiem - nie uważam, że należało mu się zwycięstwo, ale osiągnął je i tyle. Bywa. Na tym turnieju gość się wyrobił i zaczął dobrze grać. Błędnie się rozstawił, ale do tego trzeba chyba więcej doświadczenia i przewidywania. Bitwa rozegrała się w płonącym mieście, gdzie co chwila gasły i zapalały się ruiny. Jednym ze śmieszniejszych motywów jest budynek, który okupowałem kilkoma modelami. Zapalał się pod koniec mojej tury i gasł pod koniec tury Zielonego, toteż nie musiałem testować :P Zielony po prostu na mnie pobiegł... od razu wiedziałem jak ciężko będzie a Krasnale mają to do siebie, że nie da się ich "tak o" zabić. Problem polegał na tym, że przegrałem pierwszym routem po stracie 4/5 modeli i nie miałem szansy podobijać leżących krasnali, a jestem przekonany iż miało by to znaczący wpływ na zakończenie rozgrywki. Z żalem oddałem kolejne zwycięstwo Zielonemu, którego lubię - jest spoko gościem... ale nie zapracował na nie:) Znowu. (Przynajmniej stać mnie na szczerość)
Po bitwie sporo mi umarło, ale rating skoczył. Nie było tak źle!

Bitwa czwarta: Kolejny nowy przeciwnik i Beastmen (czyli "Dog in the Fog")
Od samego początku wiedziałem, że muszę to wygrać. Wybrałem pierwszą strefę, miałem plan działania i ponad 100 ratingu przewagi, nie mówiąc o ilości modeli i rozwinięć. Przeciwnik grał bardzo dobrze, przemieszczając się tak, aby nie dać mi zbyt wielu szans na strzelenie. Miałem po prostu szybsza bandę, przewagę pozycji i uzbrojenia. W drugiej turze zastrzeliłem szamana, w trzeciej rozstawiłem się na "górze" co widać na przedostatnim zdjęciu z oMTH. Potem rozpoczęła się rzeź! Moje psy ujadając dopadły czterokrotnie większych beast houndów i je... zagryzły! Nici z taktyki, nici ze strzelania - wróg zwiał i tyle... miał pecha jak na mój gust. Jemu należało się z kolei bardziej krwawe rozegranie tej bitwy i powinien dostać od losu (rout) szansę kontr szarży na moją bandę.
Aftermath: sporo rozwinięć, sporo pieniędzy, minimum strat.

Bitwa piąta - ostatnia: Ci sami Undead, którym wykradłem ofiarę. (Swoją drogą była to siostra sigmara, którą moi WH spalili zaraz po uratowaniu:P!!)

Przeciwnik wiedział już na co mnie stać, a ja mniej więcej poznałem jego styl gry. W czasie burzliwej i naprawdę zarąbistej rozgrywki sprawdziło się to co sądziłem o mym wrogu: jest strachliwy. Nie podejmuje ryzyka i woli "czaić się wampirem niż zaszarżować i zdobyć inicjatywę". Zresztą przykładów było by wiele, gdybym chciał o tym pisać. Ok: sama bitwa rozegrała się na dwóch frontach. Środek stołu to była krwawa łaźnia. Ogr wszarżował w warlocka undeadów i zagryzł go razem z psem, który się przypałętał do pomocy. Potem stanął na środku stołu, na fontannie i zaciekle bronił pozycji przed 3 ghulami. Do końca gry nawalali się na środku... doszły zombi, gdy tylko podeszły jak tego oczekiwałem moja druga kontr szarża zaatakowała natychmiast - psy (nieustraszone dzięki mocy priesta) ujadając rzuciły się na wroga i zrobił się prawdziwy kocioł... trwał do końca gry co chwilę podsycany nowymi modelami WH i Undeadów. Drugim frontem były budynki do zajęcia. Wampir, Harpia, Assassin, moi kusznicy i kilak witalnych modeli robili różne podchody, wymijali się... ostrzeliwali. W końcu wampir nie wytrzymał, postanowił wskoczyć w wir walki na środku stołu (gdyby zrobił to wcześniej to kociołek mógłby się przelać na moją niekorzyść). Haria z piskiem wyskoczyła na priesta i flagellanta, którzy na to czekali - po czym umarła sobie błogo rozorana w pył przez herosa flagellanta z 2 atakami z S7:), dobita kolejnymi dwoma atakami Priesta z Młotem Sigmara. :D Tadam - nie ukrywam na to liczyłem. Zakończyło się tym, że zająłem wszystkie pięć domków a moja banda oszczędziła tylko 3 nieumarlaków. Z tego dwóch na plecach.
Błędy przeciwnika: Tylko strachliwość. Nie wyczuł momentu, w którym trzeba było rzucić do walki rezerwy. Poza tym przegrał z dwóch powodów niezależnych od siebie: Różnica ratingu (277 mojego, do 190 jego), oraz po prostu rzuty. Nie powiem obaj słabo rzucaliśmy co widać było na środku stołu jak ogr i 3 ghule walzyli do końca bitwy... Ja miałem tę przewagę, że z 18stoma modelami, darmowym ogrem i pit fighterem po prostu wbiłem się klinem w wielki kocioł, a reszta modeli mogła zająć się domami.

Ostatnia bitwa była najciekawsza, pełna pobocznych zwrotów akcji, przeciwnik bardzo się starał i uważam, że był to (pomimo błędów w dwóch rozgrywkach) najlepszy przeciwnik z jakim walczyłem. Do ostatniego momentu nie tracił wiary i starał się zrobić coś, co pomogło by mu zwyciężyć. Myślę, że za rok koleś będzie prawdziwym turbo diabłem, o ile poćwiczy rozstawianie i przestanie się bać o niektóre modele. Myślę, że strach ów może się wiązać z mniejszym doświadczeniem np: grając cały czas jedną bandą przez 6 lat można się naprawdę czegoś "spodziewać" stąd wiem na co mogę pozwolić sobie wampirem.

Ok to chyba tyle:) Turniej był wielce udany, ja wróciłem z niego mając ochotę jeszcze sobie pograć. W głowie widziałem urywki ostatniej potyczki, która była bardzo klimatyczna, wydarzyło się bowiem mnóstwo ciekawych sytuacji - fluffowych.

Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego turnieju, na którym będę mógł powalczyć o wyższe miejsce (bo o niższe się z reguły nie walczy:P)

Pozdrawiam i dzięki organizatorom za ten wspaniały dzień.


PS: Jeśli ktoś ma uwagi odnośnie mojej gry, widział jakie błędy popełniałem - byłbym ogromnie wdzięczny za ich ukazanie, rady dotyczące wyeliminowania takich błędów na przyszłość.
'Jedynym sposobem by zmądrzeć jest grać z mądrzejszym przeciwnikiem'

Offline Nazroth

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #269 dnia: Listopad 01, 2006, 02:33:33 pm »

PS: Jeśli ktoś ma uwagi odnośnie mojej gry, widział jakie błędy popełniałem - byłbym ogromnie wdzięczny za ich ukazanie, rady dotyczące wyeliminowania takich błędów na przyszłość.
'Jedynym sposobem by zmądrzeć jest grać z mądrzejszym przeciwnikiem'

 

anything