trawa

Autor Wątek: Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006  (Przeczytany 41358 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline MiSiO

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #270 dnia: Listopad 01, 2006, 02:36:04 pm »

Offline Musley

  • Steward
  • ******
  • Wiadomości: 6 346
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • (づ。◕‿‿◕。)づ
    • Soundcloud
Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #271 dnia: Listopad 01, 2006, 04:11:51 pm »
Cytat: "Naz"
Z żalem oddałem kolejne zwycięstwo Zielonemu, którego lubię - jest spoko gościem... ale nie zapracował na nie:) Znowu. (Przynajmniej stać mnie na szczerość)

Myślę, że to szczerość bardziej w stosunku do kostek... ;)

Offline Motorek

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #272 dnia: Listopad 01, 2006, 04:56:40 pm »
Spoko fotki ;) Co to jest  DBA, spodobało mi się. Coś jak Warhammer Ancient?
Pozdro ;)

Offline MiSiO

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #273 dnia: Listopad 01, 2006, 05:17:32 pm »
DBA to coś jak Warhammer Ancient. Podręcznik za friko. Cena armii - około 40zł. Droższe... pod 100.

Armii jest około 320 ... ale jesli chcesz zobazyć BR i poznać bliżej system to zapraszam na stronę patrona medialnego imprezy www.zgielk.pl

Offline MiSiO

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #274 dnia: Listopad 01, 2006, 08:46:20 pm »
Na stronie www.zgielk.pl pojawiła się świetna relacja z tunirejui pokazów wzbogacona kolejnymi, nowymi zdjęciami. Polecam każdemu.

Kawał dobrej roboty.

Offline Zielony

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #275 dnia: Listopad 01, 2006, 11:38:31 pm »
OJ Naz... nie mozesz twierdzic ze  zle sie wystawiałe, lub zle ruszałem sie! ja nie gram tak jak ty i mam inne taktyki w głowie ;)  Mam jedną twoją wade! jestes zbyt pewny siebie, co za tym idze lekceważysz przeciwnika. Bardzo miło mi sie z Tobą grało czekam na kolejną naszą potyczke. SPACE MARINES ADVANCE!
IMP  :O

Offline Nazroth

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #276 dnia: Listopad 02, 2006, 08:04:48 am »
Zielku - przykładem jest wystawienie przez Ciebie tileańczyka:) Na naszym pierwszym spotkaniu błędem było RÓWNIEŻ wystawienie tileańczyka, na druugim końcu mapy, zdala od moich "celów"... chodzi o to, że nie umiesz ustawić strzelców tak, aby zabezpieczali główny trzon Twojej armii, która ponieką BIEGNIE DO WROGA... strzelców rozstawiasz tak, jakby to wróg (w tym przypadku WH na 6 broniach strz) biegł do Ciebie. Nie mówię, że źle grasz - tylko, że ewidentnie brak Ci doświadczenia. Widziałeś co robił mój Tileańczyk? Co do jednej tury gość strzelał (to, że nie trafiał to już kwestia mojego pecha) Twój strzelił chyba raz. Potem musiał złazić, szukać celów. A "taktyka" na naszym przedostatnim spotkaniu polegała na czajeniu się ogrem i krasnalami za budynkiem, pozwalając mi przez trzy tury strzelać przez okno - zrządzeniem losu tylko "przewracałem" cele. Mi o to chodzi Zielony - nie lekceważę żadnego przeciwnika, ale WIEM kiedy mam przewagę doświadczenia i umiejętności. Jeśli w grze mój tileańczyk strzela 8 razy, a przeciwnika RAZ to uważam, że statystycznie to mój powinien coś zabić, a jeśłi tak się nie dzieje - owszem jestem wkurzony. Biorąc pod uwage takie własnie kwestię potem orzekam kto wg. mnie powinien daną partię wygrać i jest to osoba, która popełniła mniej błędów i dokonała mądrzejszych posunięć podejmując mądrzejsze decyzje. Ot co.

Zielony - mi się z tobą również dobrze grało, nie chciałbym zatrówać forum, ani żebyś pomyślał, że coś do Ciebie mam. Jesteś miłm przeciwnikiem, grało się przyjemnie itd. Myślę, że wiesz o co mi chodzi.

Różnica między mną a wieloma innymi graczami Zielku polega na tym, że ja to wszystko powiem i nie po to, aby robić Tobie koło pupy, tylko aby pokazać Tobie błędy jakie najczęściej popełniasz. Dzięki temu następnym razem możesz postąpić inaczej bogadszy o pewne "pomysły", a to że na tym prawdopodobnie ucierpi nasza znajomość na pewno nie wyniknie z mojej inicjatywy. Misio dla przykładu już się chyba przyzwyczaił do mojego sposobu bycia:)

Pozdrawiam.[/img]
'Jedynym sposobem by zmądrzeć jest grać z mądrzejszym przeciwnikiem'

Offline Mistrz wałków :)

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #277 dnia: Listopad 02, 2006, 08:06:35 am »
O tak lekcewarząc przeciwnika można sie ostro przejechać.. Ludwik to poczół boleśnie w pojeynku po turnieju kiedy jego banda na 400 ratingu zmierzyła się z moja na niecałe 200.

Do Maćka: Jako sędzia byłem świadkiem doskonałego pojedynku Zielonego z Gumolem, gdzie krasnoludy nie dały najmniejszych sznas orkom. Co więcej jeśli bym ja zagrał "zielono skórymi" zdziałał bym nie wiele więcej niż Kuba. Był to klasowy popis taktyki Zielonego. I opierał sie z początku na dośc dziwnym rozstawieniu na budynkach. Taktyka wyjaśniła się pod koniec kiedy gumol mógł się jedynie przyglądac jak jego kompani są wycinani przez brodaczy. Wygrać bitwę bez strat walcząc przeciwko trollowi to nie mała gradka. Dlatego jestem w stanie uwierzyć że w specyficznym rozstawianiu Zielonego tkwi jakas przemyślana i zabujcza taktyka.
Wyniki tez mówia same za siebie. Ostatniu turniej 3 miejsce, teraz gdyby nie wyjazd było by zapewne 2..
Daje to do myślenia. Nieprawdarz Maćku??
Nie pisze tego żeby wkładac miedzy was moj "kijek", lecz wydaje mi się że, tak jak Zielony nie potrafi wykorzystać w pełni niektórych najemników ( z wyjątkiem halfing złodzieja który w pierwszej bitwie wykradł 4 kawałki!!!), tak ten niuans nadrobia, aż z nawiązką dobrym poruszaniem sie brodaczami.
Już niedługo ten pan może wygrac wasze oMTH :)

Swoją drogą szkoda że Zielony nie mogłeś dotrwać do konća. Z punktacji jasno wynika ze miałeś szanse na przynajmniej 3 lokatę w turnieju.

A gdybyś się strarł z Misiem, a tak by było to i 2 miejsce mogło być Twoje :) (byłby to piękny akcent pokazujący że i młodzi TH stają się powoli elita turniejową)
Kamil. (miszczu)

Offline MiSiO

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #278 dnia: Listopad 02, 2006, 09:59:51 am »
Zielony nie starłby się ze mną. Punkty to wykluczają. Zielony miał 2 wygrane, remis i porażkę gdy tymczasem ja miałem 3 wygrane i porażkę. Tak się szczęśliwie złożyło, że TH nie bili się między sobą o podium - stąd 4 miejsca zajęte przez TH. Jednak z Zielonym czy kimkolwiek innym walczyłbym równie zaciekle. Tak jak to było w przypadku Tomka.

Cytuj
Wygrać bitwę bez strat walcząc przeciwko trollowi to nie mała gradka.


Na turnieju zdarzyło się to 2 razy.

Chłopaki - nie ma co roztrząsać. Naz opisał swoje bitwy ze swojego punktu widzenia. Może zrobi to również Zielony - będziemy mogli wyciągnąć średnią. ;)

Moja relacja z  turnieju już w połowie jest gotowa.

Offline Musley

  • Steward
  • ******
  • Wiadomości: 6 346
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • (づ。◕‿‿◕。)づ
    • Soundcloud

Offline Wercyngetoryks

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #280 dnia: Listopad 02, 2006, 03:10:26 pm »
Super, bo relacji i fotek przybywa. Ja swoje zamieszcze ok weekendu bo kabel mi wcieło:/

Ciesze się, że turniej sie podobał. Niedziela mogłaby być lepsza, ale pogoda nie wypaliła i lipa. Za rok będą tłumy tak rzekł Szaman uderzając laską w ziemie ;) TH rulezzzzz :badgrin:

Offline RafiK

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #281 dnia: Listopad 02, 2006, 04:52:45 pm »
Turniej był bardzo przyjemny - takie to już chyba jest środowisko tych gier skormishowych, że jakoś tak... miło jest.
Dlatego przesyłam pozdrowienia dla wszytskich moich adwersarzy, z którymi przyszło mi toczyć boje moimi Siostrzyczkami.

Rozpiska na 2młotach Sigmara, 13 modelach (12 + elf ranger) oraz tylko 1 bacie :) stoczyła następujące potyczki:

1. Vader i jego Kislev.
Obskoczyłem szybko środek stołu, gdzie zaszczepiliśmy wyrdy, zgromadziłem 3 bliższe mnie (taką sobie stronę wybrałem) a po 1 bliższy Kislevitom też wyciągnąłem chciwie łapkę - 1 tylko odpuszczając.
Poszachowaliśmy się trochę strzelaniem, z czego mój elf spisywał się dobrze walcząc z przeważającą liczbą kuszników/łuczników włącznie z Tileańskim klimatycznym najemnikiem (krasnolud). Czemu nie zrobić sobie leżącego z kuszą halflinga? Będzie jeszcze bardziej klimatyczny ;)
Potem doszło do walki wręcz. Siostry radziły sobie poprawnie ze wszystkim, za wyjątkiem niedźwiedzia. Niestety, prosty fakt, iż on ranił mnie od 2 a ja jego od 6 wskazuje na pewną przewagę futrzaka. I tak udało mi się doprowadzić Kislev do routa, który Vader zdał od ręki :) W kolejnej turze musiałem zdawać ja, a ja mam zwyczaj pierwszego routa na turnieju oblewać i tak zrobiłem również tym razem :P
Ogólnie porażka, choć zebrane wyrdy wystarczyły na opłacenie najemnika, odkupienie strat (niestety poginęły mi stronniczki) oraz spokojne przygotowanie się do 2 bitwy.

2. Grzesiek "Góra" i jego beasty.
Scenariusz zakładał ratowanie Nowicjuszki, malowniczo wiszącej na szubienicy w środku pola. Trzeba było walić naprzód, bo czas uciekał - wiszące dziewczę kwiliło wśród płomieni oczekując na koleżanki. Te miały 6 tur na ratunek.
Wykorzystując płonące budynki wypadłem monolitem SoS, z którego oderwałem tylko 2 młode Nowicjuszki i jedną Siostrę, aby nieco postrzaszyć Bestie i albo odciagnąć coś z głównej osi natarcia, albo powalczyć z Ungorem strzegącym ofiary.
Zwierzoludzie jednak są bandą baaardzo mobliną. Początkowo rozsypani po całym stole szybko zebrali się na głównym kierunku moich działań i dali godny opór. Powitałem ich oczywiście gradem kamieni z proc oraz precyzyjnymi strzałami elfa. Niestety Bestie okazały się odporne - ranieni padali i zaraz wstawali z wrzaskiem rzucając się naprzód. Pomyślałem: źle się dzieje, ale w kombacie ich dojadę... Nic z tych rzeczy. Chyba dawno nie grałem bitwy, w której miałbym tak marny stosunek modeli zranionych do wyautowanych. Cóż, nie dane było Siostrom dotrzeć do koleżanki, bo opór bestii tężał z każdym krokiem i nawet usunięcie Centigora nie na wiele się zdało. Mimo aktów prawdziwej desperacji (po pierwszej porażce teraz naprawdę chciałem wygrać) nic nie dało się zrobić. Poległa większość modeli osaczona przez wrogów, którzy niczym niezabijalne wańki-wstańki ;) uniemożliwili mi ratunek biedaczki uwięzionej w płomieniach.
No i znowu porażka, ale tym razem bolesna - na amen umarła Matriarchini. Wiedziałem więc, że do kolejnej bitwy przystąpię z nową rozpiską :)

3. Piotr "Wołek"  i jego krasie.
Ach, jakże kocham krasnoludy. Niełatwo je trafić (małe są), jeszcze trudniej zranić, ale zabicie to już czysty przypadek. Tylko 6 nas ratuje, albo dojechanie leżącego modelu. Taki też miałem plan :) dopaść brodaczy tak wielką liczbą jak się tylko da - korzystajac z przewagi Mova zaatakowałem od przodu i od tyłu równocześnie, by powywracanych dobijać nadbiegającymi kolejnymi modelami.
No i nie wiem w zasadzie co się stało. Niby wszystko szło zgodnie z planem, jedna grupa przyblokowała od frontu, druga wpadła z tyłu. Niby nie poniosłem za wielkich strat w ostrzale (tu zdazyła się jadna, jedyna "gorąca" sytuacja z określaniem LoS - winę biorę na siebie, zbyt przesiąkłem Konfrowymi przepisami i najwyraźniej coś mi się pomieszało, pozdrawiam Piotrek!). A i tak wszytskie plany wzięły w łeb, bo krasie mnie po prostu wyrżnęły:? Tak zwyczajnie: "4... trafiłem Cię, rzucę na ranienie... ooo 6, schodzisz" i tak w kółko :)
Niemniej grało się przyjemnie, ponieważ Piotrek jest bardzo miłym i spokojnym jegomościem (czy byli na oMTH jacyś niemili lub niespokojni?).
Jekież jednak było moje przerażenie, gdy dowiedziałem się, że w 4 bitwie również zawalczę przeciwko krasiom! Ale raz się żyje pomyślałem, po 3 porażkach może być tylko lepiej :)

4. Krzysiek z Wrocławia i jego wesołe krasie.
O ile Piotrek (bitwa nr 3) jest fajnym jegomościem, z którym nie żal przegrać, o tyle Krzysiek jest... chyba jeszcze fajniejszym (pozdrawiam!). Dlatego bitwa toczona była w iście przyjacielskiej atmosferze, wzmocnionej jeszcze faktem, iż wśród modeli przeciwnika rozpoznałem jednego archiwalnego Ironbrakera, którego kiedyś puściłem na Allegro. Po takim początku musiało być miło. A tymczasem odbyły się prawdziwe Termopile!
Krasie upatrzyły sobie element terenu, na który postanowiły wleźć, a ja je tam postanowiłem dopaść (tymbardziej, że Assasi gdzieś się Krzyśkowi zaplątał w innej dzielnicy). Było tam takie wąskie przejście między murkiem a terenem no i tam się działo. Strzelcy zajęci sobą (ech ten elf pierdoła) nie stanowili problemu, za to walka wręcz... Siostry utknęły w przejściu zablokowane ciałami krasnoludów. Kiedy Mamuśka spróbowała przeskoczyć murek nadziała się na szarże bohaterów (Slayer i coś jeszcze). Padła, ale reszta dziewczyn wtedy obudziła się do natarcia. Niektóre wspięły się na teren atakując stojące tam krasie i kupca z obstawą. Reszta zaczęła mordowanie brodaczy w Termopilach. W pewnym momencie na leżące krasnoludy wypadł elf (brakło już rąk do pracy w tej rzeźni), którego ulubionym zajęciem okazało się dojeżdżanie leżących nieprzytomnych krasnoludów :D
Myślałem, że sobie chłopak poużywa, gdy tymczasem okazało się, że zaczynamy wkurzać Kamila, bo zaliczyliśmy poślizg czasowy. Cóż, trzeba było grzecznie kończyć wymianę uprzejmości, okiełznać rozpalonego elfa i porpzestać na remisie, w moemencie, gdy wynik był jeszcze sprawą otwartą.
Cóż, miło się nam gawędziło i od czasu do czasu coś pograło toteż tego czasu w końcu zabrakło. miałem nadzieję, na pełen sukces w ostatniej bitwie.

5. Kolega, którego imienia niestety nie pamiętam, acz jest również (jak wszyscy bardzo miły), grał Undeadami.

Nazwanie bandy, z którą przyszło mi grać ostatnią bitwę Undead jest pewnym nadużyciem. Poza zwykłym zestawem ożywieńców z ghulami byli tam: Ogór, Assassin oraz Warlock. Niezły bigos, pomyślałem. Na szczęście ulokowałem się w pobliżu budynków, któe trzeba było pozajmować 2 oddając bez walki skupiłem się na 3, byleby wreszcie wygrać. Na szczęście poszło nieźle:
Elf skupił na sobie uwagę Warlocka, którego (wsparty przez 2 Novicki) w końcu ubił. Z koksami (Vampir, Ogr i Assassin) zaś zmierzyłem się w miejscu ciasnym i niedostępnym, gdzie koksy te nie mogły w pełni pokazać na co ich stać. Z mojej strony walczyła przewaga liczebna, zaś ghule przeciwnika, które mogłyby baaardzo pomóc padały co chwilę walone kamieniami. Fakt, że nie ginęły, ale nie pograły za wiele :)
I tak kolejno Ogór, Assassin i Wampir polegli pod ciosami młotów. W końcu Siostry chyżo runęły ku dregom, które jako ostatnie pozostały na placu (był jeszcze Nekroś ale gdzieś się zaszył). Udało się rzutem na taśmę zdobyć przewagę w budynkach i niemal zmasakrować przeciwnika. Poza tym oczywiście grało się miło, bezstresowo i ciekawie. Cały czas toczyliśmy na marrginesie rozmowę z przeciwnikiem, który okazał się wielkim miłośnikiem figsów. Miał nawet parę ciekawych rzeczy ze sobą - na szczęście tym razem nie nagiąłem czasu :)

I tak zakończył się ten turniej: 3 porazki, remis i zwyciestwo dały mi w sumie 14 miejsce. Zadowolony jestem z tego wyjazdu, bo zawsze miło spotkać kolegów z TH i resztę "Mordkowego" towarzystwa. Do tego zasiałem ziarno Konfrontacji i czekam co z niego wyrośnie :)
Jedynym minusem były potwornie głupio rozwiazane, koszmarne objazdy (epicentrum oMTH nieco rozgrzebali chłopcy w pomarańczowych bluzach), dzięki którym lekko z godzinę dłużej jechałem niż powinienem. Ale to przecież nie wina organizatorów. Może jednak w przyszłości zdobędą aż takie wpływy, że na czas oMTH wstrzymają remonty dróg ;)
Warto było przyjechać: pozdrawiam i dziękuję. Tym bardziej, że to chyba mój ostatni Mordheimowy turniej był, ponieważ zamierzam wziąć się bardziej za Konfrę i na 2 systemy nie starczy mi czasu ani sił.

Pozdrawiam
RafiK

Offline MiSiO

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #282 dnia: Listopad 02, 2006, 07:45:33 pm »
Pozwoliłem sobie wrzucić twoje sprawozdanie na stronkę TH. Mam jednak nadzieję, że a oMTH w przyszłym roku przyjedziesz.

Offline G O N Z O

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #283 dnia: Listopad 03, 2006, 10:43:03 am »
Ja też się dołączę: fajnie było! Okazuje się, że jak są chęci, to z Lublina do Krakowa nie jest tak daleko :D Mój Reikland musi chyba troche odpocząć - na Bazyliszku rzucał jedynki, na oMTH dwójki (a może zmienić kostki?) W każdym razie - super impreza. Cieszył mnie fakt, że nie grałem ze swoimi w ani jednej bitwie. Oprócz Mordheim ubawiłem się po pachy przy polowaniu na dziki :) Wielkie dzięki dla wszystkich graczy!

Troche to trwało ale zdjęcia już wiszą:
http://www.paradoks.net.pl/view/19
Zapraszam do oglądania.

P.S. Jak ktoś chce na maila (3x20M) to niech pisze na pw.
pies Ci morde lizał...

MORDHEIM PL -> http://paradoks.net.pl/read/1698

Offline MiSiO

Otwarte Mistrzostwa MORDHEIM klubu Treasure Hunters 2006
« Odpowiedź #284 dnia: Listopad 03, 2006, 04:01:00 pm »
Dzięki Gonzo za te zdjęcia... wybrane wzbogaciły galerię TH.

 

anything