To ja jeszcze o zwyczaju Endo pozbywania sie postaci.
Nie jest tak, że ktoś ginie czy traci członki w jakiejś wyjątkowej sytuacji. np po epickiej bitwie, w pompatyczny sposób. Choć była taka sytuacja z tym saperem i metyską w którymś z pierwszych tomów. To jednak jej zakończenie nie było żadnym happy endem. Heh, on nawet dzieci nie szczędzi.
Cyk, otwierasz drzwi, "bach bach" nieżyjesz. Bierzesz udział w akcji, nagle bum i nie masz rąk albo dostałeś serią przeciwpancernych z działka 30mm.
Nie ma strzelanin krwawych tylko dla jednej ze stron. Każdy ponosi straty i ofiary.
To mi się cholernie podoba.