Witam!
Rozumiem, ze tak wyglada to z punktu widzenia zasad. Jesli cos nie jest zakwalifikowane jako teren trudny (difficult terrain), a w opisie dzialania sztandaru stoi o trudnym terenie wlasnie, to i odpowiednio powinno sie go stosowac.
Zastanawia mnie jednak, ze to rozumowanie w ogole wyklucza wyobraznie i to w grze, ktora na wyobrazni sie wlasnie opiera. Jesli dobrze rozumiem chcecie powiedziec, ze zwykly zywoplot, ktory byle chabeta potrafi przesadzic i sie nie zadyszec (a co dopiero rumak elfow) jest przeszkoda rownorzedna do trzymetrowego muru, na ktory trzaba sie najpierw wspiac. Natomiast gesty las, albo teren, na ktorym wierzchowce z latwoscia polamia sobie nogi, nie jest zadnym problemem, tylko dlatego, ze w podreczniku jedno jest zakwalifikowane do trudnego terenu,a drugie teoretycznie nie jest? I to w kontekscie magii, ktora umozliwia rzeczy jakie sie filozofom nie snily?
Tak wiem, turnieje, przekrety, walowanie, no i przede wszystkim po to sa zasady, zeby ich sie trzymac, ale moze za bardzo holdujecie grze w zasady, zamiast grac w gre?