Ha, pierwsze powieści wprowadzajace zazwyczaj są niemrawe. U Pratchetta następuje wręcz geometryczny postęp zarówno w konstrukcji świata jak i bohaterów - na przykład Babcia w poczatkowych "wiedźmowych" powieściach DREPTAŁA. Babcia. Dreptała. Kobieta, której silna wola zagina żelazo i takie tam.
Im dalej w książki, tym lepiej, choć zdarzają sie słabsze pozycje (szczególnie te niezwiązane z "seriami"), ale i tam można znaleźć bohaterów, którzy przejdą do historii. Gaspode chociażby (psy nie mówią!), który po "Ruchomych obrazkach" urósł do pełnoprawnego bohatera. No, parszywego bohatera.
Ciężko mi przyzwyczaić się do myśli, że człowiek, który stworzył taki wspaniały świat niedługo nie będzie go zupełnie pamiętał...