Zacznijmy od tego, że bardzo lubię NGE. Obejrzenie całej serii i End Of Evangelion jakieś półtora roku temu zachwiało moją psychiką i tak już (nie)stety mi zostało. Dziś wracam do tej opowieści z niesłabnącą fascynacją, niewątpliwie jest w tej opowieści jakaś siła przyciągania, dzięki której nie można o niej zapomnieć. Odpowiada mi złożona i mroczna psychologia postaci, niekonwencjonalność i mitologiczny posmak całości.
Patrząc jednak na te wszystkie analizy (między innymi na tym forum), sprzeczne interpretacje, próby wyjaśnienia spraw bardziej lub mniej (raczej bardziej) pogmatwanych i pokręconych, zaczynam się zastanawiać, czy to ma sens. Czy Evangelion nie przekracza, jak ja to nazywam, "Limitu Lyncha", punktu, za którym opowieść nie jest już skomplikowana, tajemnciza i pełna niedopowiedzeń, ale jest czystym bełkotem do ktorego ludzie omamieni i oszołomieni dziwaczną wizją chcą za wszelką cenę dopisać interpretację.
Jak długo już zajmujecie się Evą? Ile lat? Ile przeczytaliście artykułów dyskusji, ile razy oglądaliście poszczególne serie, żeby wyłapywać niuanse? Czy ktokolwiek z Was może powiedzieć, że w 100% rozumie "o co chodzi" w Evangelionie? Albo chociaż jest pewny że można się tego dowiedzieć? A co jeśli rozwiązanie jest o wiele prostsze - twórcy nie dbali zbytnio o spójność i sensowność historii Projektu Dopełnienia Ludzkości i tak naprawdę była ona wymyślana na bieżąco, zgodnie z aktualnymi potrzebami. Nie raz już natrafiałem na niepokojące wypowiedzi twórców w stylu: "rozpuszczenie się Shinji'ego w LCL nie ma żadnego ukrytego znaczenia, po prostu wpadliśmy na taki pomysł", czy "to po prostu fajnie wygląda".
A potem setki fanów przekopują tony materiałów i gorączkowo próbują dociec, co twórca miał na myśli. A jeśli w ogóle nie myślał? Czy chociaż macie tego typu wątpliwości. Osobiście zaczynam dochodzić do wnioski, że analizowanie Evy pod kątem twardej logiki czy, jeszcze gorzej, nauki mija się z celem, jest niemożliwe i niepotrzebne. To mniej więcej tak, jakby dociekać, jak to możliwe, że Atena wyskoczyła z głowy Zeusa i próbować to wyjaśniać za pomocą genetyki. Nie da się. Po prostu taki jest mit, to podświadomość, a nie jakiś głęboko przemyślany koncept.
W skrócie, najważniejsze pytanie brzmi: Czy wydaje Wam się, że można całkowicie logicznie wytłumaczyć fabułę Evy i że jest ona przez twórców głęboko przemyślana pod względem przyczynowo-skutkowym, czy też jest to czysta, surrealistyczna, okołomitologiczna fantazja?
Może to, co napisałem też jest niepotrzebne, ale od jakiegoś czasu mnie to nurtuje i chciałbym zobaczyć co powiecie.