trawa

Autor Wątek: o Benedykcie Dampcu  (Przeczytany 65662 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Viritim

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 539
  • Total likes: 0
  • My only friend. The End
o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #15 dnia: Październik 09, 2006, 11:28:16 pm »
No to ja będę tu robił za malkontenta.
Bo mnie ten, akurat, Dampc niezbyt sie podobał. A w kazdym razie zdecydowanie mniej niż pierwszy, który także nie był mistrzostwem świata.

Za duzo by pisać, żeby uzasadnić szczegółowo; może wyjdzie w dalszej dyskusji.
Na razie w punktach

Nie podoba mi się taki koncept albumu. Wyglada jak tribute, tyle, że klasyk jeszcze nie sklasyczał.

Nie podoba mi sie fakt, że do dzis nie wiem jak wygląda Dampc

Przeszkadza mi banalnośc większości historyjek. Pierwszy album miał dośc konsekwentny i nieźle odjechany scenariusz. Tutaj, może za wyjątkiem "Dobroczyńcy", opowiastki są po prostu błahe.

Albo pękniete. jak "Poszukiwacz", który na końcu ma twista totalnie łamiącego typową dampcowską groteskę. Podobnie jak "Zawodowiec".
Nie mam nic przeciwko łamaniu konwencji, ale w tym wypadku jakoś mi to przeszkadza. Tym bardziej, że odnosze wrażenie, iż scenarzysta "pogrywa sobie" ze mną. To tak, jakby na końcu Indiany Jonesa wstawić sekwencję w typie plaży Omaha z szeregowca Ryana. Że niby taki "message"....

Jesli chodzi o rysunki, w miarę pasował mi Szłapa. Choć też nie bez zastrzeżeń. Dampc we każdym kadrze wygląda tu inaczej. Świetnie to widac chociazby na stronie 7, gdzie na środkowym i dolnym kadrze, w identycznym planie mamy dwóch zupełnie różnych facetów. Można ich tylko rozpoznac po kurtce i kolorze włosów.

KRL, okazało sie, że fajnie rysuje, ale konwencja której tu użył też nie do końca mi tu pasi. Brak głębi, szkicowość, umowność...Wolałbym coś bardziej w typie "prymitywnego" realizmu.
No i te wpadki techniczne....szarość na niektórych kadrach zbyt głeboka. Np na 42 stronie napis w pierwszym kadrze prawie nieczytelny, podobnie na 43-ciej w pierwszym kadrze.

I tak za bardzo sie rozpisałem....
I know your deepest, secret fear...
J.M.

KRL

  • Gość
o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #16 dnia: Październik 10, 2006, 08:52:33 am »
materiał oddałem w dobrych szarościach. powyższy post powinien raczej przeczytać ktoś z drukarni. porównajcie sobie puszczone w necie plansze zapowiadające z tymi  w albumie.

N.N.

  • Gość
o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #17 dnia: Październik 10, 2006, 12:45:17 pm »
Nie bardzo mam ochotę zabierać głos w tym temacie, bo zaraz zaczną się wrzaski, że twórcy napadają tu na odbiorców, ale nie mogę się powstrzymać, tym bardziej, że dobrze mi się z Tobą dyskutuje. Ale wypowiem się tylko w tych kwestiach, w których najmniej chodzi o kwestię oceny komiksu.

Cytat: "Viritim"

Nie podoba mi się taki koncept albumu. Wyglada jak tribute, tyle, że klasyk jeszcze nie sklasyczał.

Nie wiem, czemu tak uważasz. "Paronomazja" oparta jest na takim samym koncepcie - różni twórcy o tym samym bohaterze - i jakoś nikt nie uważa tego za tribute. W mojej koncepcji był to raczej wstęp: bohater w różnych sytuacjach, oglądany z różnych stron, przedstawiany czytelnikowi.
Cytuj

Pierwszy album miał dośc konsekwentny i nieźle odjechany scenariusz. Tutaj, może za wyjątkiem "Dobroczyńcy", opowiastki są po prostu błahe.

Albo pękniete. jak "Poszukiwacz", który na końcu ma twista totalnie łamiącego typową dampcowską groteskę. Podobnie jak "Zawodowiec".
Nie mam nic przeciwko łamaniu konwencji, ale w tym wypadku jakoś mi to przeszkadza. Tym bardziej, że odnosze wrażenie, iż scenarzysta "pogrywa sobie" ze mną. To tak, jakby na końcu Indiany Jonesa wstawić sekwencję w typie plaży Omaha z szeregowca Ryana. Że niby taki "message"....

Jeśli "klasyk nie sklasyczniał" to chyba nadużyciem jest twierdzenie, że łamię typowo dampcowską konwencję, bo takiej po prostu nie ma lub jest inna niż uważasz (niesmiało przypomnę, że "Szminka" też jest częścią tego cyklu, a jej bohater pojawia się tutaj aż w dwóch historyjkach). Idea, żeby na końcu opowiastki umieszczać jakiś "message" jest mi ideowo obca.
Cytuj

Wolałbym coś bardziej w typie "prymitywnego" realizmu.

jestem otwarty na wszelkie propozycje. Jeśli znasz kogoś, kto chciałby narysować Dampca w taki właśnie sposób, to skontaktuj nas ze sobą.

Offline Robweiller

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 640
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pan Pirat
    • Kolorowe Zeszyty
o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #18 dnia: Październik 11, 2006, 12:34:28 pm »
Ten album nie jest ani przesadnie zly ani tez wyjatkowo wybitny. Jest pare dobrych momentow, ktore utkwily mi w pamieci - calosc jednak swobodnie przelatuje przez glowe i nie zostaje w niej na dluzej. Marzy mi się "Dampc 3" z rysunkami KRL-a, okładką Rafała Szłapy i z bardziej rozbudowanymi historiami. Bo odstraszanie napastnikow samym wyciagnieciem pistoletu jakoś nie zmrozilo mi krwi w zylach.

Podobnie jak Felix, mam nieprzyjemne odczucie, że historia z wilkołakiem wydaje się urwana tuż przed ostatnią stroną i ze zabraklo mocnego wyjscia.

No i przez to zróżnicowanie graficzne cały zbiorek sprawia wrażenie antologii a nie spojnego albumu. W jednych historiach Dampc wygląda jak dwudziestoparolatek, w innych zdaje się miec dobrze po piecdziesiatce.

Offline Qbiak

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #19 dnia: Październik 11, 2006, 12:43:37 pm »
Cytat: "Robweiller"

No i przez to zróżnicowanie graficzne cały zbiorek sprawia wrażenie antologii a nie spojnego albumu.


a to nie jest własnie taka antologia?? :shock: serio, pytam, bo nie czytałem

N.N.

  • Gość
o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #20 dnia: Październik 11, 2006, 12:50:41 pm »
Cytat: "Qbiak"
Cytat: "Robweiller"

No i przez to zróżnicowanie graficzne cały zbiorek sprawia wrażenie antologii a nie spojnego albumu.


a to nie jest własnie taka antologia?? :shock: serio, pytam, bo nie czytałem


To jest właśnie taka antologia. Różni rysownicy, różne wyobrażenia. Różne historie. Jedynie bohater ten sam, ale za każdym razem przedstawiany (rysowany) inaczej.

Offline Viritim

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 539
  • Total likes: 0
  • My only friend. The End
o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #21 dnia: Październik 11, 2006, 03:09:42 pm »
No cóż,  może i jest to jakas metoda, ja jednak (ze względu na wiek może ) konserwatywny nieco jestem i chciałbym by autorzy połozyli mi na talerzu ukształtowanego, określonego bohatera. Wtedy będę mógł zdecydować czy podoba mi się on, czy tez nie.

W tej chwili wygląda to jak badanie marketingowe - wolisz kaczuszki mięciutkie i różowe, czy kwaczące i żółte. ;)

Myslę, że komiks, jak każdy przekaz artystyczny jest okresloną propozycją.
Wiem, że istnieją dzieła sztuki, które wpisane mają interaktywność,ale obawiam się, że chodzi o inny poziom relacji.
Odwołanie do Paranormazji (której jeszcze, niestety nie zdobyłem) wydaje mi się powierzchowne. O ile dobrze zrozumiałem streszczenia i wasze komentarze, jest to raczej zestaw historii opowiadjących o pewnym zjawisku i wydarzeniach, w których główny bohater bardziej sie przewija, niz je łączy. Jak w Dekalogu.
Dampc natomiast jest opowieścią (opowieściami) o pojedynczym osobniku, który w nich dominuje i wokół którego wszystko się kręci.

N.N - wracając do twojego poprzedniego postu. Konwencję jednak stworzyłeś i to całkiem, moim zdaniem, spójną w "Trupie sąsiada". Mnie całkiem się podobał ten totalnie amoralny, często pozbawiony wyobraźni i myślący tylko o niecałej Maryni bohater.  W "Trupie..." został całkiem jasno scharakteryzowany. Jest bardzo niekonwencjonalny, zabawny, choć nie groteskowy. I to jest własnie konwencja tego komiksu.

W nowym zbiorku, w przestrzeni kilku stron jednego opowiadania potrafi się pokazać Dampc, który na poczatki jest stosownie, totalnie amoralny, by za chwilę mieć głebokie rozterki moralne.
Odczuwam tu dyskomfort.

Brakuje mi ponadto w wielu spośród tych historii cechy, o której Anglicy mówią "distinguished". Chodzi o wyrazistość, odróżnialność. Coś, co sprawia, że jak słyszę np gitarę Knopflera, to po jednej nucie wiem kto gra.
Mam wrażenie, że w niektórych opowiadankach zamiast Dampca mógłby się pojawić np. Jeż Jerzy i nie zmieniłoby to zasadniczo całej historii.

W sprawie rysownika Cię nie wesprę :?
Wogóle nie znam osobiście nikogo ze środowiska komiksowego, a jedyny mój przyjaciel artysta utknął w jakichs grafikach, suchych igłach czy innym czorcie.

Pozdrawiam
I know your deepest, secret fear...
J.M.

Offline ljc

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #22 dnia: Październik 17, 2006, 08:48:28 pm »
kolejny komiks od timofa, który absolutnie do mnie nie trafił
pozornie wszystko ok, znany i ceniony (i chyba najbardziej płodny) scenarzysta w kraju, który napisał 10 historii. Zilustrowało go siedmiu rysowników, obok debiutantów także znani: KRL i Ronek. Efekt okazał się niestety zły. Otwierające i zamykające zbiór komiksy są nieudolne graficznie, oczy bolą normalnie od patrzenia. Nawet "Łaskawca", choć zaskakujący pozytywnie obcą KRLowi realistyczna kreską, sprawia wrażenie szkicowego, miejscami nawet bez widocznej dbałości o pierwszy plan. W konsekwencji trudno oprzec się wrażeniu, że zrobiony został na szybko i do druku trafił przez pomyłkę, będąc jeszcze w fazie projektu...
W tym minikomiksie historia ciekawie się zapętlała, ale niestety zabrakło zakończenia, a raczej to, co jest, zepsuło całą historię (podobnie było w opowieściach tramwajowych z historią z kanarem: kapitalny w swej pozornej prostocie pomysł kompletnie zepsuty trywialnym i dosłownym zakończeniem)
Graficznie i tekstowo w tym zbiorze broni się jedynie "Obserwator" Ronka, choć moim zdaniem Dampc to to nie jest, bo kreska Ronka jakoś nie za bardzo koreluje z imagem tego detektywa...
nie rozumiem komletnie jednak, dlaczego w tym zbiorze znalazła się tramwajowa opowieść Ronka? Jeśli to ma być Dampc, to nawet w kontekście tego zbioru jest to absolutnie nieczytelne...

Ten komiks jest jednak ważny dla polskiego komiksu, bo dobitnie pokazuje jego wady. Pierwszym grzechem ciężkim jest brak ciekawych, napisanych z werwą "pełnometrażowych" historii (są oczywiście wyjatki). Jeszcze chwila i antologie różnego typu będą poslką specjalnością.  Drugim występkiem jest zaś indolencja rysowników, którzy nie chcą lub nie potrafią narysować komiksu w sposób zdradzający ich talent i warsztat.
 
nota bene:
wolałem pierwszą część Benka: choć była przaśna i niezbyt wymagająca, to, mimo immenentnej niedorzeczności fabuły, była opowiedziana konsekwetnie
tamtam!

N.N.

  • Gość
o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #23 dnia: Listopad 15, 2006, 01:11:16 pm »

Offline empro

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #24 dnia: Listopad 15, 2006, 01:28:10 pm »
Cytat: "N.N."
Wypada odnotować:

http://www.esensja.pl/komiks/recenzje/tekst.html?id=3648


muszę przyznać, że całkiem ładnie sklecone słów kilka,
może troszkę jednak zbyt pesymistyczny (w moim odczuciu) epilog
:)

Offline Anonimowy Grzybiarz

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #25 dnia: Lipiec 08, 2007, 07:09:10 pm »

Offline gunman

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #26 dnia: Lipiec 09, 2007, 09:13:08 am »
nie chcę wyjść na malkontenta, ale lubię jak bohater serii jest w kolejnych odcinkach podobny do swojego wizerunku z wcześniejszych :roll:
No news in the truth and no truth in the news.

Offline Salgi

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #27 dnia: Lipiec 09, 2007, 10:58:54 am »
Nie podoba mi sie. Co to ma byc Dampc czy Yoel??
Jestem niepocieszony zbyt duzym podobienstwem do Yoela, ale ciekawi mnie ten projekt od strony scenariuszowej.

Offline Blacksad

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #28 dnia: Lipiec 09, 2007, 11:38:53 pm »
Cytat: "gunman"
nie chcę wyjść na malkontenta, ale lubię jak bohater serii jest w kolejnych odcinkach podobny do swojego wizerunku z wcześniejszych :roll:


A to znaczy, że jesteś raczej wielbicielem Klossa, niż Bonda, w którym  twarz bohatera też się zmienia co kilka odcinków, przy stałej konwencji.

Będę bronił tej koncepcji "różnych twarzy" bohatera. Dzięki temu widz (czytelnik) nie czuje się tak bezpiecznie, pozostaje lekko wytrąconym ze swojego wyobrażenia wizerunku i tym samym mniej utożsamia się z bohaterem i lepiej (obiektywniej) może go ocenić. A przez to lepiej go poznaje, poprzez widzenie z różnych perspektyw.

Na przykład - dużo zabawy daje obejrzenie pod rząd "Głębokiego snu" z Bogartem, "Żegnaj, laleczko" z Mitchumem, "Czerwonego wiatru" z Danny Glover'em, "Długiego pożegnania" z Gouldem... A na dokładkę kilku starych "Kobr" i "Teatrów Sensacji"- Fronczewski, Wilhelmi, Pyrkosz, Huk, Dobrowolski. To wciąż Marlowe, tyle, że w różnych wcieleniach - bardziej czy mniej zabawnych, bardziej czy mniej dramatycznych, bardziej czy mniej nostalgicznych.

I tak - bardziej komiksowo - jak "Hellblazer" w wydaniu Frusina, Dillona czy Corbena.
Chrzań się, Smirnov

Offline Julek_

o Benedykcie Dampcu
« Odpowiedź #29 dnia: Lipiec 09, 2007, 11:59:25 pm »
No i dodaj do tej wyliczanki Dampca w wykonaniu Szłapy, KRLa czy Służałego...