0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
przepraszam, że tak wtrącę trochę offtopowo, ale mówienie o "potencjale serii" w momencie, gdy ma ona opublikowanych ponad 260 zeszytów plus kilkadziesiąt zeszytów dodatkowych, jest - mówiąc delikatnie - odrobinę śmieszne.
Ja niestety albo stety odpuściłem sobie hellblazera po drugim tomie,który mnie zawiódł.Również z powodów finansowych,jest tyle innych komiksów:)Ale mam nadzieje że w przyszłości ta seria się poprawi i z chęcią do niej powrócę bo jak wiekszość zauwazyła seria ma potencjał.
Ennis jest niestety monotematyczny, a Dillon "monograficzny" - za każdym razem, jak czytam komiks z jego grafiką, mam wrażenie, że występują te same postaci - syndrom Polcha, hłe hłe.
przepraszam, że tak wtrącę trochę offtopowo, ale mówienie o "potencjale serii" w momencie, gdy ma ona opublikowanych ponad 260 zeszytów plus kilkadziesiąt zeszytów dodatkowych, jest - mówiąc delikatnie - odrobinę śmieszne. to kiedy ma ten swój potencjał ujawnić i rozwinąć? w okolicach 3000-tysięcznego zeszytu? moim skromnym zdaniem Hellblazer osiągnął szczyt przy okazji runu Azzarello (który akurat mi się podobał), a od tego czasu raczej zniżkuje niż zwyżkuje. no, ale co? ukryty potencjał, przyczajony sens?
Również uważam run Azarello za świetny. A czytałeś coś z nowych tomów? Bo Mine chyba sobie podaruje, ale nie wiem czy Diggle i Milligan również cieniują... Do Carey'a niedługo zasiadam, podobno jest całkiem niezły, a strona graficzna bardzo mi przypadła do gustu. Moim zdaniem Ennis i Dillon naprawdę nie robią dobrej reklamy tej serii w Polsce...
A Frusin to przeciez prawie caly run Azzarello zilustrowal. Co do Jocka, to z jednym zeszytem, nawet nie ma sensu o tym wspominac...