Fakt, udaje mi się. Ale nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ trudno sie nie utrzymać będąc jeszcze w pierwszym semestrze
Pierwszego kolosa PRAWIE zaliczyłem (8/18 pkt, i tak niezły wynik, zaskoczyłem sam siebie), na drugim będą całki na zgłębienie których ciągle brak czasu i chęci. Matematyki będe się uczył w święta... Perspektywa egzaminu z matematyki ciągle jest dla mnie abstrakcją, a egzamin ustny i rozmowa z panem doktorem sam na sam w ogóle wykracza poza możliwości mojej wyobraźni.
Niemniej wydaje mi się, że jak się człowiek przyłoży, to da radę spokojnie. U mnie prowadzący nie stawiają sobie za punkt honoru zniszczenia studenta, wręcz przeciwnie. Nie będzie przesady jak powiem, że jak dotąd wszyscy prowadzacy naprawdę wykazują chęć pomocy studentom i widać, że chcą ludzi przepchnąć (a przynajmniej nie próbują ich udupić). Oczywiście mówię tylko o swoim wydziale i swojej grupie. Nie wiem czego spodziewac się po egzaminatorach i jak to wypadnie ostatecznie, ale starsi koledzy pocieszają że bedzie dobrze
Wiem natomiast, że u mnie nie da się przejść na kolejny semestr nie zaliczając któregokolwiek z egzaminów...
Dam Ci dobrą radę, po maturze nie spocznij na laurach, nie zmarnuj wakacji. Tak mówiła moja nauczycielka biologii ale nie posłuchałem. Jakbym wiedział co mnie czeka, to bym nie przepieprzył tych 4 miesięcy, tylko dokształcałbym się z matmy i fizyki. Potem brakuje na to czasu, a mówiąc cokladniej, brakuje go prawie na wszystko
Oczywiście to opinia subiektywna, można równie dobrze wszystko olać. Tyle że wtedy się nie zda, chyba że jest się zdolnym. Warto uczyć się już od pierwszego dnia, to potem daje przewagę.
Szczerze, to ja nawet teraz nie mam specjalnie czasu iść do sklepu kupić prezent na gwiazdkę. Mam jedno kolokwium w środę, a kolejne w piątek. Z tym że przedmiot piątkowy już i tak mam zaliczony na minimum 3.5, bo dwa poprzednie kolokwia napisałem na max - dlatego właśnie warto się starać
Studia techniczne to nie bajka, ale coś za coś. Zawsze można zostać np 10000 bezrobotnym ekonomistą, albo w ogóle operatorem koparki ręcznej (czyt. łopaty). Poza tym napewno trochę przesadzam. Koniec przerwy na herbatę, wracam na nauki Po co ja to w ogóle pisałem?