Mi się TCE bardzo podobał (0.48 ofkorz) wysoki realizm, fajne, mroczne mapy, idealne niemalże zbalansowanie klas, dające możliwości do naprawdę przyjemnej gry zespołowej.
Jedyną grą, FPS która mi zawróciła w głowie na dłużej, jest ET, jednak nie mogę nazwać ja lepszą, z racji zupełnie innych założeń na sposób rozgrywki.
Counter Strike jakoś nigdy mnie nie pociągał, grałem w niego kilka razy, bez większych sukcesów. Jednak, o ile w TCE bycie po raz n-ty zastrzelonym z zaułka powodowało cierplkiwe czekanie na nową turę, o tyle w CS wywoływało we mnie jedynie frustację i zniechęcenie.
IMHO, gdyby twórcy TCE kontynuowali idee, które przyświecały im w tworzeniu 0.48, dzisiaj mielibyśmy pewnie grę, która spokojnie mogłaby konkurować CS, być może nawet ją wyprzedzała w kilku inowacjach.
Nors: Co do biegania, to naprawdę, powiem ci, że wszyscy mamy nieco spaczone pojęcie o szybkości poruszania się na prawdziwym polu walki. Kolesie biegający pełnym opoprządzeniu, chodzący jak nakręceni z bronią w pogotowiu nie pobiegna naprawdę szybciej, uwierz mi. To nie jest Max Payne ani Rambo.
Coen: System wykupywania broni musiał kiedyś zaistnieć, a że zaistniał w CS... Chwała im za to. Jednak nie można tego ciągle wytykać... To tak jakby powiedzieć, że W III ciągle zżyna pomysły z poczciwej Dune 2.
Nie przeczę, TCE silnie wzorowało się na CS, i wyszło im to na dobre. Moim skromnym zdaniem uczeń przerósł mistrza. Gdyby nie to, że gra była właściwie nieznana w środowisku graczy, na pewno zrobiłaby furorę, o czym jasno dowodzi przykład choćby z naszego forum.
Niestety, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. TCE się zbiesił, a mi coraz bardziej dokucza brak porządnego sieciowego FPS'a. Do ET już raczej nie wrócę, mimo iż kiedyś już całkiem nieźle zasuwałem, ponieważ nie odpowiadza mi "lightowy" styl gry. Chyba czas przesunąć CS trochę wyżej na listę planowanych zakupów...