W 11 tomie jest wyraźna zniżka formy, zwłaszcza po znakomitych częściach 9 i 10.
Wolę kiedy "Eden" jest rysowany cały czas realistycznie, a tutaj było sporo wtrętów z dziwacznymi minkami i bardziej "komediową" stylistyką rysunku.
Obawiam się, że wątek z disclosure virus zacznię skręcać w stronę niestrawnego bełkotu. A najgorsza jest koncówka z zupełnie od czapy zastosowanym rozwiązaniem deus ex machina, które nie pasuje do serii.
Poza tym to co zwykle, kilku bohaterów idzie do piachu, pojawia się kilku nowych.
Również chętnie zobaczyłbym znowu Kenjiego, Sophie i pułkownika Khana.