Dreadorus-> I w komiksie amerykańskim i w japońskim mamy superherosów. Jedyna różnica polega na tym, że w USA często noszą oni trykoty (co powoduje, że łatwiej ich zaszufladkować), a w Japonii “zwykłe” stroje. Ich moce i wyrządzane przez nich szkody są mniej więcej porównywalne.
Choć i w komiksie amerykańskim znajdziesz historie (np. Nyx, Muties), gdzie mimo obecności mutantów, nie ma tajemniczych stowarzyszeń i majtek noszonych na getry.
Tak samo nie ma czegoś takiego jak moda na anime i mangę.
Istnieje takowa moda, a właściwie istniała z jakieś 10 lat temu. Natomiast wśród mangowców około 3 lata temu wybuchła moda na komiks amerykański. Wcześniej oburzali się na każdą wzmiankę o komiksie zachodnim.
flowingwater->
Kiedyś istniało w Polsce wydawnictwo o nazwie Tm-Semic wydające wówczas masę zeszytówek (i nie tylko) Spidera, Batmana, Supka, X-Menów i kilka innych tytułów.
Nawet teraz rozejrzyj się po wydanych pozycjach. Seria Superman/Batman z nieistniejącego DK, Spidery z Egmontu, ostatnio w lipcu Superman z Egmontu.
W Polsce mamy dużo więcej komiksów niż tylko Hellboy.
J.K.Tank -> jesteś w błędzie. Może inaczej, niepotrzebnie generalizujesz. Tak samo jak sa komiksy amerykańskie, które możesz zacząć czytać od połowy serii, tak samo i japońskie, gdzie (jak w brazylijskiej telenoweli) którego tomu nie przeczytasz to i tak wiesz, o co chodzi i jak się historia skończy.
Co z tego, że wiem o istnieniu Wolviego, skoro bez lektury “Weapon X” nie wiem skąd się wziął jego szkielet. Bez lektury “Gotham Central” nie będę wiedzieć, że Montoya jest les ani co się stało z Crispusem, skoro w “52” go nie ma. Kończąc lekturę “Charm School” na pierwszym zeszycie, nie wiem jak się dalej potoczy historia.
Dla porównania z mangi, obojętnie czy sięgnę po dowolny tom Golgo czy Lone Wolfa nie pogubię się w fabule bo tutaj zwykle jeden rozdział=jedna zamknięta historia. Oczywiście by w pełni poznać kunaszt Saito czy Koike wypadałoby przeczytać wszystkie tomy, ale można też pojedyńcze. Sięgając po dowolny tom “X” fabuła jest oczywista, bo i historia przypomina telenowelę.
Wlekąca się akcja to element występujący w jednych jak i drugich komiksach.
Piszesz o kilkunastu tomach mang. A przyszło Ci do głowy, że niektóre serie z komiksów amerykańskich liczą po kilkaset zeszytów?
Wielu czytelników twierdzi, że komiks amerykański to tylko kolorowe strony. Błąd, bo nie każdy tak wygląda. Przykłady? Wet Moon, Local, Demo, Jane's World, Zamieć, nawet trzeci zeszyt Felon'a. Wszystkie utrzymane w czerni i bieli. Sam minimalistyczny styl rysunku to także nie jest domena wyłącznie mangi.
W kwestii nietrafionych pomysłów, to elementy takie jak osławione pranie mózgu czy zmartwychwstania postaci występują zarówno w komiksie amerykańskim (np. X-Men) jak i japońskim (Dragon Ball, Sailor Moon).
Pamiętaj też, że i tu i tu istnieją komiksy offowe, nie trzymające się reguł danego gatunku. Same komiksy mainstreamowe łamią schematy.