Ta dyskusja robi się bez sensu, bo z tematu o wzajemnych zapożyczeniach, zrobiła się licytacja, który komiks jest lepszy.
Skoro jest mowa o japońskim i amerykańskim, to nie widzę powodu, dlaczego ma być pomijany komiks europejski?
Ten "szary Kowalski" o którym piszecie nie będzie recytował imion superbohaterów, których zna, lecz zaneguje istnienie czegoś takiego jak komiks.
Wracając jeszcze do komiksu amerykańskiego, dlaczego piszecie tylko o głównym nurcie? Na tym komiksy z USA się nie kończą. Bądźcie poważni. Myślalam, że takie spłycanie dyskusji i sprowadzanie historii komiksowych do Supermana ma miejsce jedynie we Wprost, ale widzę, że się myliłam.
Kwestia filmowych adaptacji. Jest Supek, jest Spiderman, którzy są bez wątpienia ekranowymi superbohaterami. Ale trudno ekranizację V for Vendetta czy Persepolis nazwać filmami na podstawie mainstreamowych komiksów.
J.K.Tank rozumiem, że Twoja wiedza o komiksach z USA kończy się na X-Menach? Rozwiń ją trochę. Acha i jescze coś, popularne nie znaczy że z głównego nurtu. Sprawdź choćby jak popularne na świecie są komiksy Satrapi, Abel czy Wooda. Masz tam Twoich mainstreamowych superbohaterów?