Gildia Mangi i Anime (www.manga.gildia.pl) > Forum Mangi i Anime

Recenzje

<< < (2/18) > >>

Louise:
Rozumiem, że w tym temacie też komentarze do ww recenzji?
Do BakuTenshi -> wypadałoby wspomnieć o istnieniu mangi o tym samym tytule, a najlepiej dokonać porównania z anime (zwłaszcza, że w tym zestawieniu komiks wypada znacznie lepiej). Dlaczego Jo i Meg przemianowałeś na Joe i Megi?

Wilk Stepowy:
Z założenia nie był to temat do rozmów o anime tylko do wrzucania przygotowanych recenzji. I chyba lepiej by tak zostało. Miałem cichą nadzieję, że może ktoś poza mną coś wrzuci, ale się przeliczyłem.

Imiona ze słuchu z angielszczyłem - szczerze mówiąc nie przywiązywałem do tego wagi. Mangi nie znam, ale cieszę się, że wypada lepiej, bo w bakuretsu tenshi jest spory potencjał.

Wilk Stepowy:
Utawarerumono

Gdy pierwszy raz włączyłem Utawarerumono od razu na myśl nasunęła mi się Mononoke. Górzyste zielone lasy, mała wioska, bóg lasu – gigantyczny tygrys. Bohaterem opowieści jest człowiek znaleziony nieopodal wioski, ledwo żywy z powodu odniesionych ran. Jest niewątpliwie tajemniczą osobą, szczególnie z uwagi na utratę pamięci i metalową maskę zakrywającą górną część jego twarzy. Jest też urodzonym przywódcą i zdolnym strategiem. Z czasem przychodzi okazja do wykazania się tymi zaletami. Wybucha rebelia przeciw panującemu imperatorowi, która popycha go, i jego przyjaciół, do ciągłej walki o coraz wyższe stawki.

Wszystko to upchnięte jest w świat fantasy. Choć powiem szczerze, że na razie nie widzę powodu, dla którego jest to w tej konwencji. Chyba że chodzi o te kawaii uszka i lisie ogony, które posiada część populacji ;) Spotkamy tu też rasę przypominającą anioły i dziwne jaszczurki zastępujące konie. Tylko ciągle mam wrażenie, że te dodatki są typowo kosmetyczne i nie mają wpływu na przedstawioną historię. Równie dobrze mogłoby to się dziać w naszym średniowieczu; i tam dałoby się upchnąć odrobinę potrzebnej magii. Jednakże nie ma co narzekać. Konwencja fantasy upiększa to anime. Jednakże obok naprawdę miłych rzeczy mamy świat wypełniony ciągłymi wojnami, w którym nawet dobra osoba nie ma żadnych wyrzutów sumienia przed wepchnięciem wideł w brzuch jakiegoś badguy’a. Walki są bardzo brutalne i krew leje się prawie strumieniami. Powiem szczerze, że taka konwencja bardzo mi odpowiada. Żadnej cukierkowości tam gdzie nie ma na nią miejsca. Co nie oznacza, że samej cukierkowości tu nie ma – jest, i to całkiem sporo. „Diabetycy” zawsze mogą przewinąć, ale myślę, że większości osób przypadnie ona do gustu. Trochę razi sposób w jaki przyłączają się do głównego bohatera inne postacie. Mam wrażenie, że ktoś tu w RPGi grał ;)

Grafika jest utrzymana na odpowiednim poziomi. Design postaci też powinien zadowolić większość odbiorców – szczególnie wielbicieli kawaii panienek. Choć spora część postaci jest dość sztampowa i trudno doszukać się w nich czegoś oryginalnego. Kiczem wieje lekko główny bohater przez tą swoją maskę, ale mam nadzieję, że pod koniec zostanie to jakoś sensownie wytłumaczone. Kapitan robi za tough guy’a o niewzruszonej twarzy, mamy też młodego narwańca, który wszystko rozwiązywałby mieczem, i laskę machającą tak na oko 200 kilowym mieczem – sztuk jeden. Sceny bitew choć dość uproszczone robią pozytywne wrażenie. Same walki są dynamiczne, szybkie i nie nudzą. Nie było tu jak na razie miejsca na przydługie i przegadane pojedynki.

Muzyka. Ładna :) Tak opening i ending nawet po 15 epku nie przewijam. W samym anime muzyka nie razi i jest dobrze dobrana do aktualnych wydarzeń.

Jak na razie anime oceniam wysoko – tak 8+. Zobaczymy jak zaprezentuje się końcówka. Mam nadzieję, że niczego nie skopią i postarają się o coś oryginalnego. Czas pokaże; edytuję recenzję jak oglądnę do końca. W każdym razie ocena na obecną chwilę: oglądać :)

EDIT: końcówka skopana - przedobrzyli, zakręcili i upchnęli tonę tandety; to Aqua Plus OLM a nie Bones więc nic dziwnego, że taka zabawa im nie wyszła. Ocena spada do 6+.

EDIT: to anime jest chyba na podstawie gry. To by sporo wyjaśniało - pewnie był to hentai, musieli ciąć wątki, a potem starali się nadgonić w końcówce i taka tandeta wyszła ><
   









Wilk Stepowy:
Higurashi no Naku Koro ni

Pierwszym wrażeniem z tego anime zdążyłem już podzielić się w temacie o nim ;) Cóż, wgniotło w fotel. Pierwsza scena, gdy człowiek zdaje sobie sprawę co ogląda, a zaraz po tym opening. Tym tytułem zainteresowałem się ze względu na okładkę. Przyglądałem się takiej małej jej wersji i zastanawiałem: „Czy ta dziewczynka nie trzyma przypadkiem w łapie jakiejś kosy??” To co dostałem daleko wyszło poza moje oczekiwania. To nie jest anime dla każdego, bo nie każdy lubi gdy miła buzia zamienia się w maskę szaleństwa.

Głównym bohaterem jest młody chłopak, który przeprowadził się niedawno do (jak na standardy Japonii) zapadłej dziury. Ot, dwa tysiące mieszkańców, malowniczo położona na stoku góry, lasy, starożytne świątynie, i legenda o klątwie Oyashiro-Sama. „Spirited away by ogres”, tytuł dobrze oddaje ideę klątwy. W wiosce, kilka lat temu, zostało popełnione brutalne morderstwo. Od tego czasu co roku w czasie festiwalu Watanagashi ginie jedna osoba i jedna osoba znika. Ludzie mówią, że to klątwa, ale czy tak jest naprawdę? Czy zawsze za okrucieństwem i szaleństwem musi stać jakaś siła?

Trzeba od razu podkreślić, że anime to powstało na podstawie gry. Nie będę opisywał jakiej, ale fakt ten determinuje mocno sposób realizacji projektu. Anime podzielone jest na sześć części. Każda z nich opowiada historię dziejącą się podczas święta Watanagashi oraz kilku dni poprzedzających je. Każda historia stanowi część układanki, odsłania jakąś tajemnicę, pokazuje bohaterów z innej strony. Autorzy całkiem dobrze poradzili sobie z niezanudzaniem widza tym czym już wie i dawkowaniem nowych faktów.

Chyba lepiej nie zdradzać za dużo o bohaterach tego anime, poza głównym - Maehara Keiichi. Jest on w miarę normalnym nastolatkiem, z silnym charakterem i ogromnym pechem ;) Jego przyjaciółki z klasy to oddzielny rozdział. Powiem tylko, że interesująca z nich grupka ;)

Grafika jest dość specyficzna. Od strony technicznej nie można nic zarzucić. Piękne tła, kolory, scenerie - przepięknie rysowane kwiaty. Z drugiej strony dzieci o przesadnie podkreślonych cechach (chudość, duże głowy). Jestem uczulony na tego typu kreskę, ale akurat tu ma ona konkretne zastosowanie. Bo jak najlepiej coś ukazać, jak nie przez kontrast? Dorośli ludzie są rysowani jak najbardziej poprawnie. Niestety bardzo rzadko widzimy jakiekolwiek postacie epizodyczne. Kamera skupia się zazwyczaj na kręgu bohaterów pierwszoplanowych,

Muzyka jest kolejnym plusem. Rzadko kiedy można spotkać tak dobry utwór jak ten w openingu. W samym anime muzyka występuje dość rzadko, zazwyczaj ma podkreślać jakiś moment i spełnia swoją funkcję doskonale.

Jak już wspomniałem na początku, anime nie dla każdego. Dalsze części wydają się też mniej ciekawe, ale poświęcę na to tyle czasu ile potrzeba :) Jak na razie mocne 7. Jeśli w końcówce się podciągnie do poziomu pierwszej części to dam więcej.

Po oglądnięciu serii do końca z czystym sumieniem daję 8+. Dobre, bardzo dobre. Jeszcze mi się nie trafiła tak fajna detektywistyczna zagwozdka. Bo w Higurashi mamy jak na talerzu podane prawie wszystie części łamigłówki - ktoś chętny do rozwikłania? ;)

W temacie marmoo wrzucił interesujący link, więc i tu go załączam jako uzupełnienie.








Wilk Stepowy:
Zegapain

Gdzieś w okolicach 20 ep’ka wreszcie do mnie dotarło co dokładnie przypomina mi Zegapain: Matrixa!! Baka, przecież to takie oczywiste :) No może nie ma tu ultraszybkiego karate oraz „wybrańców”, ale jest virtualny świat zamieszkany przez ludzi i jest walka o odzyskanie świata realnego. Różnicą jest też, że ludzie walczą nie tylko o wolny świat, ale i o odzyskanie swoich ciał. Gdy w przeszłości nieznanego pochodzenia wirus wybił ponad 90% populacji ci co przeżyli postanowili skorzystać z ostatniej deski ratunku – niedawno wynalezionych komputerów kwantowych. Tak ich ciała jak i umysły zostały przeniesione do virtualnej rzeczywistości i umieszczone w ogromnych serwerach. Obecnie toczy się walka między niedobitkami dysponującymi wykradzioną technologią, a tajemniczymi Gards-orm – przemieniającymi opuszczoną ziemię pokrywając ją nieznanego przeznaczenia sferami.

Główny bohater do tej pory istnieje spokojnie w serverze Maihama – symulującym miasto i otoczenie dla 400 ocalałych ludzi. Stara się rozkręcić klub pływacki i naprawić relacje ze starymi przyjaciółmi. Ludzie utrzymywani są w nieświadomości – ich dane są modyfikowane w taki sposób, że mała populacja miasta oraz niemożność wydostania się poza jest dla nich czymś naturalnym. Gdy stan umysłu osiągnie odpowiedni poziom następuje przebudzenie i możliwość pełnego wykorzystania dostępnych funkcji.

Gdy zacząłem oglądać Zegapain nasunęły mi się skojarzenia z grą. No i nic dziwnego, bo tytuł ten ukazał się na Xboxa 360, a nawet w samym anime mamy grę o takim tytule będącą swoistym wprowadzeniem dla ludzi żyjących w serwerze do walki w świecie realnym. Jednak autorom udało się upchnąć w przeciętną fabułę gry coś, dzięki czemu anime to nie jest kolejną nudną produkcją o mechach walczących z obcymi. Bohaterowie są naprawdę ciekawi. Nie dostaniemy tu oczywiście rozbudowanej (lub porąbanej – jak kto woli ;) ) psychiki jak w NGE, ale osobowości bohaterów nie są bynajmniej płytkie, a na pewno są interesujące. Oczywiście główny bohater jest obowiązkowo głośny i impulsywny, ale też da się go lubić :) Zachowania bohaterów są dość naturalne, nie czuje się sztuczności nawet u tych drugoplanowych; choć od wtórności archetypów się nie ustrzeżono. Zresztą, nie po to się ogląda to anime. Nie wiem jaki znaczek jest przy serii, ale ja stawiam 15+. Zresztą dla młodszej widowni będzie to tylko nawalnaka, a jest tu kilka rzeczy poza tym. Krwi tu nie uświadczymy, ale jest kilka scen, które potrafią złapać za gardło, a może i wycisnąć kilka łez.

To, co naprawdę robi wrażenie to grafika. Nawet pomimo kiczu mechy wyglądają cudownie. Tak samo sceny walki – szczególnie gdy Oceanus i inne statki tej klasy używają głównych dział. Po jakimś czasie człowiek ma dość samej walki (szczególnie, że autorzy serwują nam powtarzane sceny), ale dalej czuje się przyjemność z obserwacji mechów, w niektórych ujęciach. No i naprawdę dawno widziałem tak dopracowane tła – w niektórych momentach, ja osobiście, miałem oczy jak pięciozłotówki obserwując szczegółowość grafiki (pole lilii lub park jesienią). Postacie nie odstają, ale też nie wyróżniają się specjalnie. Choć na Misaki Shizuno można zawiesić oko, a nie zdziwiłbym się gdyby Lucien przypadł do gustu żeńskiej części publiczności (jeśli taka się znajdzie^^) Projekty sprzętu, broni i całego technicznego asortymentu cieszą oko. Nie ma co się czepiać zasad na jakich to wszystko działa – to nie o to tu chodzi ;)

Muzyka jest ładna – raczej spokojny kawałek z openingu i zdecydowanie spokojny z endingu całkiem fajnie brzmią. Muzyka w trakcie odcinków nie razi, nie „narzuca się”, ale ładnie współgra z całością. Nic nadzwyczajnego, ale też nic złego. Bym zapomniał: ogromnym plusem jest angielski - wreszcie teksty wygłaszane po angielsku brzmią poprawnie lub w miarę poprawnie. Zazwyczaj gryzłem coś w miarę mało cennego gdy słyszałem tekst po angielsku wypowiadany z tym łamanym japońskim akcentem, ale tu tego nie doświadczyłem. Komunikaty są chyba czytane przez native speaker'a, a kwestie seiyuu też nie rażą jakoś strasznie uszu.

Komu bym polecił tą serię? Ja się nią zainteresowałem, bo Abi-san wrzucić screena w zgadywajce ;) No i mi się spodobało. Chyba mogę to polecić każdemu, kto ma ochotę oglądnąć coś z przepiękną high-tech’ową grafiką i lubi mechy. A znośna fabuła jest w tym wypadku miłym dodatkiem :) Mocne 6 lub nawet 7 – zależy od nastawienia.











Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej